niedziela, 29 grudnia 2013
Nobody can't live forever
Kochani! Chciałabym poinformować was, że zaczęłam na nowo pisać historię Abisu Dreyar ^ ^ Postaram się coś jeszcze wykrzesać o Kuro... Ale niczego nie obiecuję! Jak na razie zapraszam każdego na bloga o Abu-chan. Jak to ona zwykła mawiać Nobody can't live forever
czwartek, 28 listopada 2013
Przepraszam
Kochani...
Wiem, że już tyle razy zawieszałam bloga, ale teraz... Na razie wypaliłam się w sprawie Kuro. Nie mam pomysłu na ciąg dalszy... To jest kiepska wymówka, wiem. Mam jeszcze szkołę na głowie... Muszę napisać kilka wierszy na konkurs... I aktualnie mój laptop odmówił współpracy. Piszę do was z laptopa brata. Jeszcze raz z całego serca przepraszam. Zrozumiem jeśli nie będziecie chcieli nawet na mnie czekać. Jestem okrutna i zachowuję się jak szczeniak po raz enty zawieszając bloga... Przepraszam moi drodzy...
Wiem, że już tyle razy zawieszałam bloga, ale teraz... Na razie wypaliłam się w sprawie Kuro. Nie mam pomysłu na ciąg dalszy... To jest kiepska wymówka, wiem. Mam jeszcze szkołę na głowie... Muszę napisać kilka wierszy na konkurs... I aktualnie mój laptop odmówił współpracy. Piszę do was z laptopa brata. Jeszcze raz z całego serca przepraszam. Zrozumiem jeśli nie będziecie chcieli nawet na mnie czekać. Jestem okrutna i zachowuję się jak szczeniak po raz enty zawieszając bloga... Przepraszam moi drodzy...
wtorek, 29 października 2013
Rozdział 26 "Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć"
Idziemy zwartą grupą. Każdy rozgląda się wokoło.
-Ludzie... Wyglądacie jakby zza rogu miała wam wyskoczyć Shakira- duszę śmiech. W ich oczach widzę zdanie "Ona zwariowała!"
-A ty się tym nie przejmujesz Kuro-sama?- Jura chyba jako jedyny z ciekawością przypatruje mi się.- Nie boisz się Najpotężniejszego Demona Czarnego Maga?
Zatrzymuję się i patrzę chwilę przed siebie.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- uśmiecham się delikatnie.
~Retrospekcja~
-Szybciej! Mocniej!- wysoka kobieta z rokami stoi naprzeciwko dziewczynki.
Dziecko uderza w nią różną magią. Pomarańczowowłosa odpiera jej atak z łatwością.
-To już robi się nudne- kobieta uderza dziewczynkę w nogi, przez co beżowowłosa upada.- Musisz osłaniać całe swoje ciało, obserwować przeciwnika, atakować. I gdy nadejdzie moment... Wygrać pojedynek.- pomaga dziecku wstać.
-Ty jesteś nie do pokonania, Kirke-sensei- sapie głośno.
-Wcale nie- nachyla się.- Pamiętaj o jednym Kuro. Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć.
~Koniec retrospekcji~
Oni idą dalej.
-A wy gdzie?- patrzę zdziwiona.- Jesteśmy na miejscu.
-Jesteś pewna?- Erza wzrokiem okrąża dużą polanę.- Tutaj nikogo nie ma.
Wzdycham głośno.
-Koniec zabawy. Możesz już wyjść Kirke- mówię przed siebie. Nagle rozlegają się głośne oklaski.
-Brawo, brawo, brawo- za ściany drzew wychodzi wysoka kobieta o pomarańczowych włosach i tego samego koloru oczach. Ma rogi, a niektóre części jej cała pokrywa twarda łuska. Jej wzrok wyraża kpinę. Tak samo ton.- Nauka nie poszła w las, moja droga.
-Podstawy jak to mówiłaś- uśmiecham się krzywo.
-Zabrałaś wsparcie?- prycha i patrzy na Drużynę Światła.
-Ciebie to nie powinno obchodzić, niewolnico- ściągam skórzaną kurtkę, która lekko ogranicza moje ruchy i rzucam ją w bok.
-Niewolnico? Ja?
-Sprzedałaś się. Przeczysz sama sobie- mrużę oczy.- Służyć komuś to jakby sprzedać swoją duszę.
-Jeszcze to pamiętasz?- w jej oczach widać na chwilę zdziwienie.- Małemu dziecku można powiedzieć wszystko. Nawet, że Ziemia jest płaska. Dziecko i tak uwierzy.
-To się nazywa zaufanie- patrzę jej w oczy.- Wyzywam cię, Kirke.
-Wspaniale!- klaszcze w dłonie.- Ale... Tylko ty.
-Co?! Ale...- Mizu wyrywa się.
-Gomene Mizu. Innym razem- nie patrzę na nią.
-H-hai Kuro-sensei...
-Zaczynajmy- mówię i otacza nas ogromna, przeźroczysta bańka.
Wszyscy rzucają się i zaczynają walić w jej ściany.
-Jest dobrze! Uspokójcie się!- krzyczę na nich. Oni zdziwieni stoją tylko i obserwują.
-Wiesz tylko jedno Kuro... Ta walka jest na śmierć i życie- uśmiecha się szeroko.
-Znam zasady. Aut vivunt in gehennam ignis obruent in sanguine suo...
~Punkt widzenia osoby trzeciej~
Dłonie demonicy płoną pomarańczowym ogniem.
-W sumie... Zabijając cię wyświadczę ci przysługę. Spotkasz swoją rodzinkę- wybucha śmiechem.
-Ta... Do zobaczenia w piekle suko- dziewczynę na chwilę otacza światło i pojawia się ubrana w srebrną zbroję w stylu rzymian. W dłoni trzyma ogromną maczetę. Naciera na kobietę. Zamachuje się maczetą. Jednak demonica z łatwością wytrąca jej dłoń z ręki i uderza płonącą pięścią. Dziewczyna uderza plecami o barierę. Pomarańczowowłosa podbiega do niej, zaciskuje rękę na szyi i uderza kilka razy o drzewo. Dziewczyna upada na ziemię i kaszle krwią.
-Prosze, prosze... Czyli jednak nie taka mocna- kobieta prycha i znów zaciska płonącą dłoń na gardle dziewczyny.- A teraz powiedz "Kirke-sensei... Dziękuję ci za te lekcje życia i... Błagam cię. Ocal mnie od tego nędznego życia". Mów!
Dziewczyna wybucha chropowatym śmiechem. Jej dłoń otacza niebieska poświata. Wskazującym palcem dotyka czarnego kamienia na środku czoła demona.
-Aaa!- kobieta puszcza ją i łapie się za czoło.- Ty szmato!
Beżowowłosa wstaje chwiejnie i mówi głośno:
-You either the divine child raises his hand,
Ashes to ashes dust to dust.
Blood for blood,
Soul for the soul,
Battle demons.
Life and death
You account for death.
Pomarańczowooka pada na kolana. W jej oczach widać łzy.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- dziewczyna zmęczona podchodzi do konającej kobiety.
-P-pamiętasz...
-Nauka nie poszła w las, Kirke-sensei- uśmiecha się lekko.
-D-dziękuję... O-odkupiłaś moją duszę..
-Byłam ci coś winna- chwyta jej dłoń.- To on ci to zrobił prawda?
-O-on jest nie daleko... U-uważaj moja Pani- kobieta umiera z uśmiechem na ustach.
Dziewczyna ściska kurczowo jej dłoń, a po jej policzkach spływają łzy. Bariera znika, a każdy podbiega do niej.
-Kuro...- lodowy mag kładzie jej dłoń na ramieniu.
~Punkt widzenie Kuro~
-Ona tego chciała- mówię przez łzy.- Nie mogła powiedzieć tego słowami, ale... Chciała by jej dusza była zbawiona... To zaklęcie... Ono ją uratowało.
-Cii..- Gray głaszcze mnie po włosach.
Naglę słyszę, że ktoś wchodzi na polanę. Podnoszę wzrok.
-T-to niemożliwe...- przykładam dłoń do ust. Na skraju polany stoi wysoki chłopak o czarnych włosach i oczach. Ma delikatny uśmiecha na twarzy.
-Kuro-chan... W końcu cię znalazłem- wszyscy patrzą nie dowierzając.
Biegnę w jego stronę krzycząc:
-Zeref-nii~!
-Ludzie... Wyglądacie jakby zza rogu miała wam wyskoczyć Shakira- duszę śmiech. W ich oczach widzę zdanie "Ona zwariowała!"
-A ty się tym nie przejmujesz Kuro-sama?- Jura chyba jako jedyny z ciekawością przypatruje mi się.- Nie boisz się Najpotężniejszego Demona Czarnego Maga?
Zatrzymuję się i patrzę chwilę przed siebie.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- uśmiecham się delikatnie.
~Retrospekcja~
-Szybciej! Mocniej!- wysoka kobieta z rokami stoi naprzeciwko dziewczynki.
Dziecko uderza w nią różną magią. Pomarańczowowłosa odpiera jej atak z łatwością.
-To już robi się nudne- kobieta uderza dziewczynkę w nogi, przez co beżowowłosa upada.- Musisz osłaniać całe swoje ciało, obserwować przeciwnika, atakować. I gdy nadejdzie moment... Wygrać pojedynek.- pomaga dziecku wstać.
-Ty jesteś nie do pokonania, Kirke-sensei- sapie głośno.
-Wcale nie- nachyla się.- Pamiętaj o jednym Kuro. Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć.
~Koniec retrospekcji~
Oni idą dalej.
-A wy gdzie?- patrzę zdziwiona.- Jesteśmy na miejscu.
-Jesteś pewna?- Erza wzrokiem okrąża dużą polanę.- Tutaj nikogo nie ma.
Wzdycham głośno.
-Koniec zabawy. Możesz już wyjść Kirke- mówię przed siebie. Nagle rozlegają się głośne oklaski.
-Brawo, brawo, brawo- za ściany drzew wychodzi wysoka kobieta o pomarańczowych włosach i tego samego koloru oczach. Ma rogi, a niektóre części jej cała pokrywa twarda łuska. Jej wzrok wyraża kpinę. Tak samo ton.- Nauka nie poszła w las, moja droga.
-Podstawy jak to mówiłaś- uśmiecham się krzywo.
-Zabrałaś wsparcie?- prycha i patrzy na Drużynę Światła.
-Ciebie to nie powinno obchodzić, niewolnico- ściągam skórzaną kurtkę, która lekko ogranicza moje ruchy i rzucam ją w bok.
-Niewolnico? Ja?
-Sprzedałaś się. Przeczysz sama sobie- mrużę oczy.- Służyć komuś to jakby sprzedać swoją duszę.
-Jeszcze to pamiętasz?- w jej oczach widać na chwilę zdziwienie.- Małemu dziecku można powiedzieć wszystko. Nawet, że Ziemia jest płaska. Dziecko i tak uwierzy.
-To się nazywa zaufanie- patrzę jej w oczy.- Wyzywam cię, Kirke.
-Wspaniale!- klaszcze w dłonie.- Ale... Tylko ty.
-Co?! Ale...- Mizu wyrywa się.
-Gomene Mizu. Innym razem- nie patrzę na nią.
-H-hai Kuro-sensei...
-Zaczynajmy- mówię i otacza nas ogromna, przeźroczysta bańka.
Wszyscy rzucają się i zaczynają walić w jej ściany.
-Jest dobrze! Uspokójcie się!- krzyczę na nich. Oni zdziwieni stoją tylko i obserwują.
-Wiesz tylko jedno Kuro... Ta walka jest na śmierć i życie- uśmiecha się szeroko.
-Znam zasady. Aut vivunt in gehennam ignis obruent in sanguine suo...
~Punkt widzenia osoby trzeciej~
Dłonie demonicy płoną pomarańczowym ogniem.
-W sumie... Zabijając cię wyświadczę ci przysługę. Spotkasz swoją rodzinkę- wybucha śmiechem.
-Ta... Do zobaczenia w piekle suko- dziewczynę na chwilę otacza światło i pojawia się ubrana w srebrną zbroję w stylu rzymian. W dłoni trzyma ogromną maczetę. Naciera na kobietę. Zamachuje się maczetą. Jednak demonica z łatwością wytrąca jej dłoń z ręki i uderza płonącą pięścią. Dziewczyna uderza plecami o barierę. Pomarańczowowłosa podbiega do niej, zaciskuje rękę na szyi i uderza kilka razy o drzewo. Dziewczyna upada na ziemię i kaszle krwią.
-Prosze, prosze... Czyli jednak nie taka mocna- kobieta prycha i znów zaciska płonącą dłoń na gardle dziewczyny.- A teraz powiedz "Kirke-sensei... Dziękuję ci za te lekcje życia i... Błagam cię. Ocal mnie od tego nędznego życia". Mów!
Dziewczyna wybucha chropowatym śmiechem. Jej dłoń otacza niebieska poświata. Wskazującym palcem dotyka czarnego kamienia na środku czoła demona.
-Aaa!- kobieta puszcza ją i łapie się za czoło.- Ty szmato!
Beżowowłosa wstaje chwiejnie i mówi głośno:
-You either the divine child raises his hand,
Ashes to ashes dust to dust.
Blood for blood,
Soul for the soul,
Battle demons.
Life and death
You account for death.
Pomarańczowooka pada na kolana. W jej oczach widać łzy.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- dziewczyna zmęczona podchodzi do konającej kobiety.
-P-pamiętasz...
-Nauka nie poszła w las, Kirke-sensei- uśmiecha się lekko.
-D-dziękuję... O-odkupiłaś moją duszę..
-Byłam ci coś winna- chwyta jej dłoń.- To on ci to zrobił prawda?
-O-on jest nie daleko... U-uważaj moja Pani- kobieta umiera z uśmiechem na ustach.
Dziewczyna ściska kurczowo jej dłoń, a po jej policzkach spływają łzy. Bariera znika, a każdy podbiega do niej.
-Kuro...- lodowy mag kładzie jej dłoń na ramieniu.
~Punkt widzenie Kuro~
-Ona tego chciała- mówię przez łzy.- Nie mogła powiedzieć tego słowami, ale... Chciała by jej dusza była zbawiona... To zaklęcie... Ono ją uratowało.
-Cii..- Gray głaszcze mnie po włosach.
Naglę słyszę, że ktoś wchodzi na polanę. Podnoszę wzrok.
-T-to niemożliwe...- przykładam dłoń do ust. Na skraju polany stoi wysoki chłopak o czarnych włosach i oczach. Ma delikatny uśmiecha na twarzy.
-Kuro-chan... W końcu cię znalazłem- wszyscy patrzą nie dowierzając.
Biegnę w jego stronę krzycząc:
-Zeref-nii~!
***
Ludzie! Macie kolejny powód do zabicia mnie! Nie dość, że rozdział do dupy to jeszcze taki oklepany... *płacze w kącie*
środa, 23 października 2013
Rozdział 25 "Seks, alkohol, zapiekanki, dragi i inne sprawy ludzi spełnionych życiowo"
Natsu otwiera drzwi z kopniaka. Każdy wchodzi na luzie. Tylko ja jestem ciągnięta przez mechanicznego potwora o włosach czerwonych jak krew jej ofiar, bagażu większymi niż wymaga prawo stanowe i spojrzeniu godnym bazyliszka i Freddiego Krugera. Tak, ciągnie mnie za sobą Tytania. I przy okazji gniecie mi ulubioną koszulkę!
-Erza puszczaj mnie do cholery!- wyrywam się. Szkarłatnowłosa puszcza mnie, a ja biegnę w kierunku drzwi. Te oczywiście zamykają się tuż przed moim nosem.
-Mówiłam! Różowy burtelowaty, labirynt, z którego wyjścia nie ma!- siadam na ziemię wkurw... Bardzo zdenerwowana.
-Ach ten głos! Anioł zawitał w nasze progi!- o nie! Tylko nie on!- Kuro miłości moja!
Ze szczytu schodów zbiega w moim kierunku...
-Kurwa Lates! Odpierdol się ode mnie!- chłopak zamyka mnie w żelaznym uścisku.
-Kwiatuszku! Ale ja cię tak dawno nie widziałem! Moje życie było puste przez te dwa lata!
-A moje było udane! Seks, alkohol, zapiekanki, dragi i inne sprawy ludzi spełnionych życiowo. Ale nie! Bo musiałam spotkać ciebie!- próbuję się wyrwać.
-Moje serce pęka na pół słysząc te słowa! Kochanie...- bierze mój podbródek w dwa palce.- Te kilka lat były dla mnie wiecznością.
-Taaa... A ja mam chłopaka- prycham.
-I to jestem ja- nieźle już wkurzony Gray odpycha Hibikiego i przytula się do mnie.
-Moje... serce...- chłopak teatralnie mdleje.
-Dobijasz mnie czasami człeku- kręcę głową i siadam obok Lucy na kanapie.
-Kuro-sama! Dawno nie gościliśmy ciebie w naszych progach!- Eve podchodzi do mnie, ze szklanką soku i ogromnym uśmiechem na gębie.
-Taaa... Dzięki- biorę od chłopaka napój i wypijam go jednym haustem. Drzwi po raz kolejny otwierają się.
-Witamy magów z Lamia Scale- ten idiota, neandertalczyk, pedał, żygolak, transwestyta o imieniu Hibiki znów ma banan na ryju.
-Przepraszamy za to kilku minutowe spóźnienie- wysoki mężczyzna z długą brodą kłania się lekko. Patrzę na nowo przybyłych. Znam chyba każdego z nich. Lyon Vastia, Sherry Blendy... Boże! Ten gościu z brodą to Jura jest!
-Czyli jednak posłuchałeś mnie w kwestii brody, Jura!- wybucham śmiechem. Ona patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili jednak jego usta uchylają się lekko, a twarz zastyga w wyrazie szoku.
-K-Kuro-sama?- jąka się, a ja powoli zaczynam się uspokajać.
-Nie wiesz. Wróżka Zębuszka.
Nagle widzę, jak w moją stronę, biegnie jakaś dziewczynka o zielonych oczach...
-Kuro-sensei!- rzuca się na mnie ze łzami w oczach. Zaraz, zaraz. Ten głos...
-Mizu?- patrzę na nią zdziwiona.- Ty w Lamia Scale?- wybucham śmiechem.
-SENSEI?!- każdy patrzy z otwartą gębą na nas.
-Yyyyy..... Czekolada?- robię dziwną, nawet jak na mnie minę.
-Mizu dlaczego mówisz do niej sensei?- białowłosy patrzy na dziewczynkę.
-Bo to ona mnie nauczyła mojej magii- mówi takim tonem jakby mówiła, że woda jest mokra.
-A jaką ty masz magię?- pyta Lucy pijąc wodę.
-Jestem Wodnym Zabójcą Bogów- uśmiecha się szeroko, a blondynka wypluwa zawartość swojej jamy ustnej.
-Kuro... Masz nam coś do powiedzenia?- Erza patrzy na mnie wyczekująco.
-Yyyyy... Lubię placki?- posyłam jej rozbrajający uśmiech. Powoli jednak kolor jej twarzy zaczyna mieć taki sam odcień co włosy.- Ok, ok! A więc... Zanim dołączyłam do gildii, podróżowałam po Fiore. I tak znalazłam Mizu. Pomogłam jej i tyle- wzruszam ramionami.
-Tyle?! Kuro-sensei! Ty mnie uratowałaś!- Mizu tupie nogą jak pięciolatka.- Byłam od urodzenia więziona przez mroczną gildię- zwraca się do Erzy i innych.- Sensei miała wtedy 12 lat, a mimo tego wychowała mnie. Nauczyła mnie żyć. Przeżyłyśmy razem 4 lata. Później... Nasze drogi się rozeszły- uśmiecha się smutno. Szybko obejmuję ją pocieszająco ramieniem.
Natsu wybucha śmiechem.
-Pogrzało cię? Ten ogień ci zaszkodził czy co?- patrzę na niego jak na idiotę.
-Oj Kuro! Tyle jeszcze masz tajemnic! A to zabawne!- śmieje się histerycznie chłopak.
-Ahaaa.. Ta sytuacja nie wymaga nawet mojego komentarza. Okej! Ludzie! Może ustalimy szczegóły naszej misji, co?
-Racja!- Hibiki uśmiecha się szeroko.- Ichiya-sama!
Nagle obok Erzy pojawia się rudy gnom, którego podbródek przypomina z wyglądu owłosioną dupę pawiana.
-Erzo... Jak zwykle pachniesz... Bosko! Men~!- szkarłatnowłosa automatycznie prostuje się i zastyga w przerażeniu.
-Ludu!- wzdycham i kopię faceta z glana tak, że przelatuje na drugi koniec sali.- Możemy czy nie?!
Wzdycham i rozglądam się po sali. Lyon, Gray i Natsu kłócą się o coś, Sherry i Ren migdalą się w kącie, Lucy popija herbatę, Happy śpi na jej kolanach, Eve i Mizu rozmawiają o czymś, Erza nadal jest w stanie zawieszenia, a Jura... On tylko patrzy przez okno zamyślony.
-KURWA! LUDZIE CZY MOŻEMY ZACZĄĆ MÓWIĆ O MISJI CZY NIE?!- wybucham.
-Hai!- odpowiadają chórem.
-Więc... Kolejny Demon Czarnego Maga zaatakował wioskę nie daleko nas. Musimy go powstrzymać- Jura wyjmuje zdjęcie z kieszeni.- Demona nazywa się...
-Tamashi no ita*- mówię cicho.
-Właśnie Kuro-sama- patrzy na mnie.
-Łatwizna- wstaję i przeciągam się.
-Łatwizna?- Sherry jest wyraźnie zdziwiona.- To dlaczego niby zwołano znów Drużynę Światła?
-Dla mnie łatwizna. Co nie znaczy, że dla każdego- wzruszam ramionami.- Idziemy Mizu?
-J-ja?- rudowłosa patrzy na mnie zdziwiona.
-No tak. Pokażemy na co nas stać, nie?- uśmiecham się szeroko.
-H-hai!- dziewczyna idzie za mną do drzwi.
-Idziecie?- patrzę przez ramię.- Będzie niezła zabawa.
Zaraz każdy rusza do drzwi. Wzdycham i otwieram drzwi. W twarz uderza mnie chłodnie powietrze. No nic. Czas zobaczy jak nam wyjdzie.
~W tym samym czasie~
Czarnowłosy opiera się o drzewo. Oczy ma zamknięte.
-One-chan... Nie długo znów się spotkamy. I zaczniemy od początku. Nie ważne co będę musiał zrobić. Przysięgam ci to, Kuro-chan...
*Pożeracz dusz
-Erza puszczaj mnie do cholery!- wyrywam się. Szkarłatnowłosa puszcza mnie, a ja biegnę w kierunku drzwi. Te oczywiście zamykają się tuż przed moim nosem.
-Mówiłam! Różowy burtelowaty, labirynt, z którego wyjścia nie ma!- siadam na ziemię wkurw... Bardzo zdenerwowana.
-Ach ten głos! Anioł zawitał w nasze progi!- o nie! Tylko nie on!- Kuro miłości moja!
Ze szczytu schodów zbiega w moim kierunku...
-Kurwa Lates! Odpierdol się ode mnie!- chłopak zamyka mnie w żelaznym uścisku.
-Kwiatuszku! Ale ja cię tak dawno nie widziałem! Moje życie było puste przez te dwa lata!
-A moje było udane! Seks, alkohol, zapiekanki, dragi i inne sprawy ludzi spełnionych życiowo. Ale nie! Bo musiałam spotkać ciebie!- próbuję się wyrwać.
-Moje serce pęka na pół słysząc te słowa! Kochanie...- bierze mój podbródek w dwa palce.- Te kilka lat były dla mnie wiecznością.
-Taaa... A ja mam chłopaka- prycham.
-I to jestem ja- nieźle już wkurzony Gray odpycha Hibikiego i przytula się do mnie.
-Moje... serce...- chłopak teatralnie mdleje.
-Dobijasz mnie czasami człeku- kręcę głową i siadam obok Lucy na kanapie.
-Kuro-sama! Dawno nie gościliśmy ciebie w naszych progach!- Eve podchodzi do mnie, ze szklanką soku i ogromnym uśmiechem na gębie.
-Taaa... Dzięki- biorę od chłopaka napój i wypijam go jednym haustem. Drzwi po raz kolejny otwierają się.
-Witamy magów z Lamia Scale- ten idiota, neandertalczyk, pedał, żygolak, transwestyta o imieniu Hibiki znów ma banan na ryju.
-Przepraszamy za to kilku minutowe spóźnienie- wysoki mężczyzna z długą brodą kłania się lekko. Patrzę na nowo przybyłych. Znam chyba każdego z nich. Lyon Vastia, Sherry Blendy... Boże! Ten gościu z brodą to Jura jest!
-Czyli jednak posłuchałeś mnie w kwestii brody, Jura!- wybucham śmiechem. Ona patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili jednak jego usta uchylają się lekko, a twarz zastyga w wyrazie szoku.
-K-Kuro-sama?- jąka się, a ja powoli zaczynam się uspokajać.
-Nie wiesz. Wróżka Zębuszka.
Nagle widzę, jak w moją stronę, biegnie jakaś dziewczynka o zielonych oczach...
-Kuro-sensei!- rzuca się na mnie ze łzami w oczach. Zaraz, zaraz. Ten głos...
-Mizu?- patrzę na nią zdziwiona.- Ty w Lamia Scale?- wybucham śmiechem.
-SENSEI?!- każdy patrzy z otwartą gębą na nas.
-Yyyyy..... Czekolada?- robię dziwną, nawet jak na mnie minę.
-Mizu dlaczego mówisz do niej sensei?- białowłosy patrzy na dziewczynkę.
-Bo to ona mnie nauczyła mojej magii- mówi takim tonem jakby mówiła, że woda jest mokra.
-A jaką ty masz magię?- pyta Lucy pijąc wodę.
-Jestem Wodnym Zabójcą Bogów- uśmiecha się szeroko, a blondynka wypluwa zawartość swojej jamy ustnej.
-Kuro... Masz nam coś do powiedzenia?- Erza patrzy na mnie wyczekująco.
-Yyyyy... Lubię placki?- posyłam jej rozbrajający uśmiech. Powoli jednak kolor jej twarzy zaczyna mieć taki sam odcień co włosy.- Ok, ok! A więc... Zanim dołączyłam do gildii, podróżowałam po Fiore. I tak znalazłam Mizu. Pomogłam jej i tyle- wzruszam ramionami.
-Tyle?! Kuro-sensei! Ty mnie uratowałaś!- Mizu tupie nogą jak pięciolatka.- Byłam od urodzenia więziona przez mroczną gildię- zwraca się do Erzy i innych.- Sensei miała wtedy 12 lat, a mimo tego wychowała mnie. Nauczyła mnie żyć. Przeżyłyśmy razem 4 lata. Później... Nasze drogi się rozeszły- uśmiecha się smutno. Szybko obejmuję ją pocieszająco ramieniem.
Natsu wybucha śmiechem.
-Pogrzało cię? Ten ogień ci zaszkodził czy co?- patrzę na niego jak na idiotę.
-Oj Kuro! Tyle jeszcze masz tajemnic! A to zabawne!- śmieje się histerycznie chłopak.
-Ahaaa.. Ta sytuacja nie wymaga nawet mojego komentarza. Okej! Ludzie! Może ustalimy szczegóły naszej misji, co?
-Racja!- Hibiki uśmiecha się szeroko.- Ichiya-sama!
Nagle obok Erzy pojawia się rudy gnom, którego podbródek przypomina z wyglądu owłosioną dupę pawiana.
-Erzo... Jak zwykle pachniesz... Bosko! Men~!- szkarłatnowłosa automatycznie prostuje się i zastyga w przerażeniu.
-Ludu!- wzdycham i kopię faceta z glana tak, że przelatuje na drugi koniec sali.- Możemy czy nie?!
Wzdycham i rozglądam się po sali. Lyon, Gray i Natsu kłócą się o coś, Sherry i Ren migdalą się w kącie, Lucy popija herbatę, Happy śpi na jej kolanach, Eve i Mizu rozmawiają o czymś, Erza nadal jest w stanie zawieszenia, a Jura... On tylko patrzy przez okno zamyślony.
-KURWA! LUDZIE CZY MOŻEMY ZACZĄĆ MÓWIĆ O MISJI CZY NIE?!- wybucham.
-Hai!- odpowiadają chórem.
-Więc... Kolejny Demon Czarnego Maga zaatakował wioskę nie daleko nas. Musimy go powstrzymać- Jura wyjmuje zdjęcie z kieszeni.- Demona nazywa się...
-Tamashi no ita*- mówię cicho.
-Właśnie Kuro-sama- patrzy na mnie.
-Łatwizna- wstaję i przeciągam się.
-Łatwizna?- Sherry jest wyraźnie zdziwiona.- To dlaczego niby zwołano znów Drużynę Światła?
-Dla mnie łatwizna. Co nie znaczy, że dla każdego- wzruszam ramionami.- Idziemy Mizu?
-J-ja?- rudowłosa patrzy na mnie zdziwiona.
-No tak. Pokażemy na co nas stać, nie?- uśmiecham się szeroko.
-H-hai!- dziewczyna idzie za mną do drzwi.
-Idziecie?- patrzę przez ramię.- Będzie niezła zabawa.
Zaraz każdy rusza do drzwi. Wzdycham i otwieram drzwi. W twarz uderza mnie chłodnie powietrze. No nic. Czas zobaczy jak nam wyjdzie.
~W tym samym czasie~
Czarnowłosy opiera się o drzewo. Oczy ma zamknięte.
-One-chan... Nie długo znów się spotkamy. I zaczniemy od początku. Nie ważne co będę musiał zrobić. Przysięgam ci to, Kuro-chan...
*Pożeracz dusz
***
Dum dum dum duuummmm~! Moi drodzy! Oto rozdział! Nie podoba mi się. Jest za krótki i nie ciekawy -.-
Kuro: Tobie nic się nie podoba -.-
Nie prawda! No może trochę....
Kuro: Dobra! Nie zanudzaj ich na śmierć!
Hai, hai! A więc...Rozdział dedykuję nowej czytelnicze: Arisie Yoshikage! Mam nadzieję, że teraz rozdział nie przeszkodził ci w spełnianiu marzeń XD
A to Mizu-chan. Stworzyła ją DarkHappy-chan za co z całego serca jej dziękuję ^ ^
sobota, 19 października 2013
Rozdział 24 "Co to to nie! Nie zamierzam iść do tego różowego burdelu, z pedałami i żygolakami, głupszymi od Dragneel'a i Fullbuster'a razem wziętych!"
Każdy patrzy na niego jak na wariata.
-Kiedy jedziemy Mistrzu?- pyta opanowana Erza.
-Jutro. To wszystko. Możecie iść- wraca do papierów.
Wychodzimy z gabinetu i schodzimy na dół.
-Gray! Kurwa jego mać!- wrzeszczę na cały głos gdy chłopak zaczyna znów mnie całować.- Kocham cię, ale ja powietrza potrzebuję!
Cała gildia wybucha śmiechem. Chłopak na chwilę zatrzymuje się i patrzy na mnie.
-Foch- obraca się i odchodzi.
-No nie obrażaj się! Żartowałam!- patrzy na moją twarz i podchodzi do mnie.
-Żartowałaś? No wiesz!- bierze mnie na ręce.- Za to należy ci się kara- wynosi mnie z gildii.
-Mira pomocy! On mnie torturować chce!- ona tylko wybucha śmiechem.
Idziemy przez miasto.
-Gdzie idziemy?- patrzę na jego twarz.
-Hmmm... Do mnie- uśmiecha się szeroko. Dochodzimy do kamienicy. On szybko otwiera drzwi do mieszkania i kładzie mnie na ziemi.
-Baka- rumienię się lekko i idę do kuchni.
-A ty gdzie?- łapie mnie i całuje.
-Wiesz... Jeśli ty nie chcesz zrobić mi kawy to sama sobie zrobię- pokazuje mu język i idę zrobić sobie kawy.- Ty też chcesz?- wstawiam wodę i szukam kubków.
On odwraca mnie w swoją stronę i całuje namiętnie.
-Chcę ciebie- wkłada delikatnie rękę pod moją koszulkę.
-Ja wiedziałam, że ty nie wyżyty jesteś, ale żeby od razu biedne dziewczynki rozdziewiczać- kręcę głową i duszę śmiech.
On nie zwraca uwagi na moje słowa i ściąga mi koszulkę. Rumienię się delikatnie.
-Wiesz... Chyba pierwszy raz rumienisz się z mojego powodu- uśmiecha się szeroko i całuje moje policzki.
-Przestań, no!- jestem aktualnie moja twarz ma nowy rodzaj czerwieni.
-Piękna, słodka i moja-mruczy mi do ucha i zanosi mnie do łóżka.
-Zboczeniec. Nie dość, że ekshibicjonista to jeszcze...- zamyka mi usta kolejnym pocałunkiem.
Ściąga ze mnie kolejne części ubrania, aż w końcu leżę pod nim całkiem naga. On już jest bez ubrań. Hmmm... Chyba zacznę lubić to jego niekontrolowane rozbieranie się. W końcu oddaliśmy się tylko sobie.
~Następnego dnia~
Powoli otwieram oczy. Rozglądam sie po pokoju. Ściany pomalowane na czysty błękit i ciemne meble. Plazma i pokaźny zbiór DVD. Piękny pokój, ale brakuje w nim... Gray'a! Wstaję i przeciągam się. Zakładam jego koszulkę i, gdy otwieram drzwi uderza we mnie zapach jajecznicy i grzanek. Idę prosto do kuchni i zastaję tam lodowego maga nakrywającego do stołu.
-Właśnie miałem cię iść budzić- podchodzi do mnie i całuje.- I jak się spało Słońce?
-Bosko- uśmiecham się szeroko i idę do stołu.- Ale głodna jestem.
On odsuwa mi krzesło i mów z uśmiechem:
-W takim razie smacznego.
Siadam zadowolona i zaczynam jeść.Po chwili obydwoje kończymy jeść.
-Wiesz... Nie powinieneś mi gotować.
-Dlaczego?- patrzy na mnie zdziwiony.- Nie smakuje ci?
-Problem w tym, że mi smakuje. I od teraz wiesz, że ty mi będziesz mi robił śniadania, nie?- siadam mu ka kolanach i przytulam.
-Dla ciebie wszystko- mruczy mi do ucha i zaczyna bawić się moimi włosami.
-Cholera!- zrywam się.- Dzisiaj idziemy na misje! Ubieraj się i idziemy do mnie!
Gray wybucha śmiechem i szybko pakuje się. Ja zakładam wczorajsze ubrania i ciągnę go do mnie. Dochodzimy do mnie. Idę do mnie i pakuję pierwsze, lepsze rzeczy. Idziemy na stację. Tam czekają już na nas wszyscy.
-Wreszcie- mówi wkurzona Erza.
-No sory cię wielkie! Też byś się spóźniła, gdybyś co dopiero wstała- mówię zziajana.
-To co wy tam robiliście?- Natsu, Happy i Lucy duszą śmiech.
-Różne rzeczy- przytula mnie od tyłu Gray.
-Boże, ale wy wszyscy jesteście nie wyżyci- kręcę głową.
Oni tylko wybuchają śmiechem. Każdy człowiek patrzy na nas jak na idiotów. Pociąg wjeżdża na stacje i prawie do niego wbiegam. Jak najdalej od nich. Zajmuję szybko przedział. Lucy i Happy idą normalnie, ale Erza ciągnie za sobą zielonego Natsu. Każdy zajmuje swoje miejsce, a różowowłosy zostaje znokautowany przez szkarłatnowłosą. Patrzę przez okno i obserwuje krajobraz.Czuję na sobie wzrok czarnowłosego.
-Oni się luuuubbbbiiiiąąąąą- mówi przeciągle Happy.
-Zapamiętaj sobie Happy, że ja ci też tak będę mówić jak będziesz się gapić na dziewczynę dłużej niż 10 sekund- mówię wściekła.
-Aye sir!- mówi lekko zarumieniony kotek.
-Wysiadamy- mówi lekko uśmiechnięta Erza i wyciąga Natsu na świeże powietrze, a my posłusznie idziemy za nią. Różowosłosy pada na ziemię i zaczyna ją całować. Gray już szykuje się, żeby coś powiedzieć, ale przerywam mu:
-Ani mi się waż. Nie chcę słuchać waszych kłótni.
-Mrożonka jest pod pantoflem!- wybucha śmiechem Natsu.
-Zamknij się Natsu albo powiem Himei o zdjeciach- mówię z z szyderczym uśmiechem. Chłopak rumieni się i zamyka.
-Chyba nie chcemy wiedzieć co to za zdjęcia- zaczynami iść przez las.
-Toooo... Może powiecie mi do jakiej gildii idziemy?- uśmiecham się szeroko.
-Nie, bo się cofniesz- mówi czerwonowłosa.
Wzruszam ramionami i idę dalej za nimi. Już widzimy zarysy budynku...
-JAJA SE ROBICIE?!- zaczynam wrzeszczeć.- BLUE PEGASUS?!
-Kuro...- zaczyna Lucy.
-Co to to nie! Nie zamierzam iść do tego różowego burdelu, z pedałami i żygolakami, głupszymi od Dragneel'a i Fullbuster'a razem wziętych!
-Racja!- mówią chórem chłopacy. Zamyślają się na chwilę.- Ej!
-Widzicie! Być głupszymi od nich to już cud!- zaczynam się cofać.- Addio Mio Caro!
Erza łapie mnie i potrząsa mną.
-Idziemy tam razem! Musimy to zrobić!
-Pojebało? Nie zamierzam wdychać tego samego powietrza co Lates!- wyrywam się jej.
Ona mechanicznym krokiem idzie do drzwi gildii. Boże! Jestem za młoda żeby umierać!
~W tym samym czasie~
Czarnowłosy mężczyzna leży na łące. Ogląda chmury. "Chmury są takie piękne, Nii-san. Każda opowiada tą samą historię. Ale inne kawałki"
-Już nie długo, One-chan- szepcze.- Niedługo znów zbierzemy naszą historię w całość Kuro-chan.
-Kiedy jedziemy Mistrzu?- pyta opanowana Erza.
-Jutro. To wszystko. Możecie iść- wraca do papierów.
Wychodzimy z gabinetu i schodzimy na dół.
-Gray! Kurwa jego mać!- wrzeszczę na cały głos gdy chłopak zaczyna znów mnie całować.- Kocham cię, ale ja powietrza potrzebuję!
Cała gildia wybucha śmiechem. Chłopak na chwilę zatrzymuje się i patrzy na mnie.
-Foch- obraca się i odchodzi.
-No nie obrażaj się! Żartowałam!- patrzy na moją twarz i podchodzi do mnie.
-Żartowałaś? No wiesz!- bierze mnie na ręce.- Za to należy ci się kara- wynosi mnie z gildii.
-Mira pomocy! On mnie torturować chce!- ona tylko wybucha śmiechem.
Idziemy przez miasto.
-Gdzie idziemy?- patrzę na jego twarz.
-Hmmm... Do mnie- uśmiecha się szeroko. Dochodzimy do kamienicy. On szybko otwiera drzwi do mieszkania i kładzie mnie na ziemi.
-Baka- rumienię się lekko i idę do kuchni.
-A ty gdzie?- łapie mnie i całuje.
-Wiesz... Jeśli ty nie chcesz zrobić mi kawy to sama sobie zrobię- pokazuje mu język i idę zrobić sobie kawy.- Ty też chcesz?- wstawiam wodę i szukam kubków.
On odwraca mnie w swoją stronę i całuje namiętnie.
-Chcę ciebie- wkłada delikatnie rękę pod moją koszulkę.
-Ja wiedziałam, że ty nie wyżyty jesteś, ale żeby od razu biedne dziewczynki rozdziewiczać- kręcę głową i duszę śmiech.
On nie zwraca uwagi na moje słowa i ściąga mi koszulkę. Rumienię się delikatnie.
-Wiesz... Chyba pierwszy raz rumienisz się z mojego powodu- uśmiecha się szeroko i całuje moje policzki.
-Przestań, no!- jestem aktualnie moja twarz ma nowy rodzaj czerwieni.
-Piękna, słodka i moja-mruczy mi do ucha i zanosi mnie do łóżka.
-Zboczeniec. Nie dość, że ekshibicjonista to jeszcze...- zamyka mi usta kolejnym pocałunkiem.
Ściąga ze mnie kolejne części ubrania, aż w końcu leżę pod nim całkiem naga. On już jest bez ubrań. Hmmm... Chyba zacznę lubić to jego niekontrolowane rozbieranie się. W końcu oddaliśmy się tylko sobie.
~Następnego dnia~
Powoli otwieram oczy. Rozglądam sie po pokoju. Ściany pomalowane na czysty błękit i ciemne meble. Plazma i pokaźny zbiór DVD. Piękny pokój, ale brakuje w nim... Gray'a! Wstaję i przeciągam się. Zakładam jego koszulkę i, gdy otwieram drzwi uderza we mnie zapach jajecznicy i grzanek. Idę prosto do kuchni i zastaję tam lodowego maga nakrywającego do stołu.
-Właśnie miałem cię iść budzić- podchodzi do mnie i całuje.- I jak się spało Słońce?
-Bosko- uśmiecham się szeroko i idę do stołu.- Ale głodna jestem.
On odsuwa mi krzesło i mów z uśmiechem:
-W takim razie smacznego.
Siadam zadowolona i zaczynam jeść.Po chwili obydwoje kończymy jeść.
-Wiesz... Nie powinieneś mi gotować.
-Dlaczego?- patrzy na mnie zdziwiony.- Nie smakuje ci?
-Problem w tym, że mi smakuje. I od teraz wiesz, że ty mi będziesz mi robił śniadania, nie?- siadam mu ka kolanach i przytulam.
-Dla ciebie wszystko- mruczy mi do ucha i zaczyna bawić się moimi włosami.
-Cholera!- zrywam się.- Dzisiaj idziemy na misje! Ubieraj się i idziemy do mnie!
Gray wybucha śmiechem i szybko pakuje się. Ja zakładam wczorajsze ubrania i ciągnę go do mnie. Dochodzimy do mnie. Idę do mnie i pakuję pierwsze, lepsze rzeczy. Idziemy na stację. Tam czekają już na nas wszyscy.
-Wreszcie- mówi wkurzona Erza.
-No sory cię wielkie! Też byś się spóźniła, gdybyś co dopiero wstała- mówię zziajana.
-To co wy tam robiliście?- Natsu, Happy i Lucy duszą śmiech.
-Różne rzeczy- przytula mnie od tyłu Gray.
-Boże, ale wy wszyscy jesteście nie wyżyci- kręcę głową.
Oni tylko wybuchają śmiechem. Każdy człowiek patrzy na nas jak na idiotów. Pociąg wjeżdża na stacje i prawie do niego wbiegam. Jak najdalej od nich. Zajmuję szybko przedział. Lucy i Happy idą normalnie, ale Erza ciągnie za sobą zielonego Natsu. Każdy zajmuje swoje miejsce, a różowowłosy zostaje znokautowany przez szkarłatnowłosą. Patrzę przez okno i obserwuje krajobraz.Czuję na sobie wzrok czarnowłosego.
-Oni się luuuubbbbiiiiąąąąą- mówi przeciągle Happy.
-Zapamiętaj sobie Happy, że ja ci też tak będę mówić jak będziesz się gapić na dziewczynę dłużej niż 10 sekund- mówię wściekła.
-Aye sir!- mówi lekko zarumieniony kotek.
-Wysiadamy- mówi lekko uśmiechnięta Erza i wyciąga Natsu na świeże powietrze, a my posłusznie idziemy za nią. Różowosłosy pada na ziemię i zaczyna ją całować. Gray już szykuje się, żeby coś powiedzieć, ale przerywam mu:
-Ani mi się waż. Nie chcę słuchać waszych kłótni.
-Mrożonka jest pod pantoflem!- wybucha śmiechem Natsu.
-Zamknij się Natsu albo powiem Himei o zdjeciach- mówię z z szyderczym uśmiechem. Chłopak rumieni się i zamyka.
-Chyba nie chcemy wiedzieć co to za zdjęcia- zaczynami iść przez las.
-Toooo... Może powiecie mi do jakiej gildii idziemy?- uśmiecham się szeroko.
-Nie, bo się cofniesz- mówi czerwonowłosa.
Wzruszam ramionami i idę dalej za nimi. Już widzimy zarysy budynku...
-JAJA SE ROBICIE?!- zaczynam wrzeszczeć.- BLUE PEGASUS?!
-Kuro...- zaczyna Lucy.
-Co to to nie! Nie zamierzam iść do tego różowego burdelu, z pedałami i żygolakami, głupszymi od Dragneel'a i Fullbuster'a razem wziętych!
-Racja!- mówią chórem chłopacy. Zamyślają się na chwilę.- Ej!
-Widzicie! Być głupszymi od nich to już cud!- zaczynam się cofać.- Addio Mio Caro!
Erza łapie mnie i potrząsa mną.
-Idziemy tam razem! Musimy to zrobić!
-Pojebało? Nie zamierzam wdychać tego samego powietrza co Lates!- wyrywam się jej.
Ona mechanicznym krokiem idzie do drzwi gildii. Boże! Jestem za młoda żeby umierać!
~W tym samym czasie~
Czarnowłosy mężczyzna leży na łące. Ogląda chmury. "Chmury są takie piękne, Nii-san. Każda opowiada tą samą historię. Ale inne kawałki"
-Już nie długo, One-chan- szepcze.- Niedługo znów zbierzemy naszą historię w całość Kuro-chan.
***
Możecie mnie zabić, torturować czy co tam chcecie, ale nie napisałam sceny +18! *zaczyna beczeć* Próbowałam, ale do dupy wychodziło! A stwierdziłam, że pseudo pornola ze ścieków wam nie dam! Przepraszam was!
Kuro: I tak od rana. Tylko wyje i wyje.
Bardzo was przepraszam. Ale tyle się w tym tygodniu działo. Ten rozdział i inne moje sprawy... No cóż! Naprawdę was przepraszam! Starałam się, napisać jak najlepiej. Ale mam nadzieję, że narobiłam wam smaczku na brata Kuro ^ ^ To do zobaczenia moi drodzy ^ ^
czwartek, 10 października 2013
Ja... WAS KOCHAM NORMALNIE!
Kochani wy moi!
Chciałabym wam bardzo podziękować za to ponad 7200 wejść! Ja.. ja... *w jej oczach widać łzy*
Kuro: No nie płacz! *przytula ją*
Kuro! Oni są dla mnie tacy dobrzy! 16 obserwatorów i tyle wejść! Kocham was!
Kuro: Arigato za wszystko *uśmiecha się do publiczności*
A i tak przy okazji zapraszam do głosowania w ankiecie! To od was zależy czy będzie czy nie! Do zobaczenia! I jeszcze raz dzięki!
Chciałabym wam bardzo podziękować za to ponad 7200 wejść! Ja.. ja... *w jej oczach widać łzy*
Kuro: No nie płacz! *przytula ją*
Kuro! Oni są dla mnie tacy dobrzy! 16 obserwatorów i tyle wejść! Kocham was!
Kuro: Arigato za wszystko *uśmiecha się do publiczności*
A i tak przy okazji zapraszam do głosowania w ankiecie! To od was zależy czy będzie czy nie! Do zobaczenia! I jeszcze raz dzięki!
poniedziałek, 7 października 2013
Rozdział 23 "10 minut chochliku!"
-Dlaczego ona się nie budzi?!- słyszę głosy. Kur... Czy tego się nie leczy?!
-Gray spokojnie. Obudzi się- Miruś?
Powoli otwieram oczy.
-Kurwa... Zgaście to światło!- próbuję krzyknąć, ale głos mam zachrypnięty.
-KURO!- wszyscy rzucają się na mnie. Jednak mistrz przytrzymuje ich ogromną ręką.
-Spokój!- jego głos dudni mi w uszach.
-Ja pierdziele... Gorzej niż w świetlicy! A siostra Anna mówiła, żeby nie ćpać!- łapię się za głowę.
-Kuro? Wszystko dobrze? Jaka siostra Anna?- Mira nachyla w moją stronę.
-Cholera... Miruś pić! Błagam ocal człeka!- dziewczyna wybucha śmiechem i podaje mi szklankę wody. Wypijam ją jednym łykiem.- Mówiłam ci już kiedyś, że jesteś bohaterką?
-Hai. I to wiele razy- uśmiecha się szeroko.
-A was co tu tyle? Więcej was matka nie miała?- śmieję się.
-Bo wiesz Kuro... Ty już jesteś nie przytomna tydzień- mówi cicho Natsu.
-Hahaha~! Dobry żart Natsu! Robisz się lepszy niż Barbara Kwarc!- śmieje się głośno.
-Kuro...- zaczyna Mistrz. Rozglądam się po sali. Dlaczego słyszałam jego głos, a go nie widzę.- Zostawimy was samych- wszyscy wychodzą. Teraz widzę go dokładnie.Stoi oparty o ścianę, nadal ma spodnie od garnituru. Jest bledszy niż zwykle i ma worki pod oczami.
-Gray...- patrzę na niego.
-Dlaczego to zrobiłaś?- nie patrzy na mnie. Zapatrzony jest w okno.
-Ale co?
-Po pierwsze: Dlaczego mimo tego, że krwawiłaś zaatakowałaś go? Dalibyśmy mu radę.
-Musiałam to zrobić. Zraniłby i was. A na to nie mogę pozwolić. Jesteście moją rodziną. Wasze rany bolą mnie bardziej niż własne- mówię poważnie.
-A myślisz, że mnie nie bolało jak zobaczyłem cię całą we krwi? Wtedy... Pomyślałem sobie, że jeśli ty nie przeżyjesz... Kuro. Ja nie jestem w stanie normalnie funkcjonować bez ciebie- patrzy mi w oczy.
-Co ty...- zaczynam.
-Nie przerywaj mi- podchodzi do mnie i klęka przy moim łóżku.- Codziennie kiedy wstaje wiem, że ten dzień będzie szczęśliwy bo wiem, że zobaczę ciebie. Zobaczę twój uśmiech, usłyszę twój głos... Kiedy... Nie było ciebie przez te dwa dni... Moje serce umierało. Kiedy tylko usłyszałem, że z tobą zatańczę moje serce ożyło. Znów zobaczyłem twoją twarz. Ale nie było na nim uśmiechu. Zobaczyłem ból. A najgorsze było to, że to ja go wywołałem. Tak bardzo się bałem, że mnie znienawidzisz, że odejdziesz z nim... Ale kiedy znaleźliśmy ciebie z Natsu. Cały tydzień bałem się o ciebie. O to, że zostawisz gildię,że zostawisz mnie... Te siedem dni były puste. Pierwszy raz w życiu tak się bałem. Bo...- po jego policzkach spływają łzy.- Kocham cię Kuro. Nie wyobrażam sobie samego siebie bez ciebie. Nie widzę dalszego sensu życia bez ciebie...
Ścieram jego łzy przez co nie zauważam kiedy sama zaczynam płakać.
-Gray... Ja... Ten czas bez ciebie... Ranił mnie. Bałam się tylko jednego. Że, gdy wrócę ty będziesz już miał inną. Twoje słowa... Bolały mnie.
-Przysięgam, że już nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Nie chcę żebyś cierpiała. Kuro... Jesteś jedyną osobą na jakiej mi zależy- przysuwa swoją twarz do mojej. Delikatnie ściera moje łzy.- Kocham Cię Kuro- czuję jego usta na moich.
Kiedyś... Ale on był pijany. Teraz... Czuję zapach mięty. Delikatnie wkładam dłonie w jego włosy. Oddaje każdy pocałunek.
-Też cie kocham ty mój cholerny ekshibicjonisto- śmieję się.
-Nie chcę wam przerywać tej zacnej sielanki, ale... Cała gildia chce zobaczyć się z Kuro- śmieje się Gajeel.
-Ty cholero jedna!- rzucam w niego poduszką.
-10 minut chochliku!- zamyka drzwi.
-Zasrany...- ciemnowłosy zamyka mi usta pocałunkiem.- Mam tylko 10 minut!- chłopak wzdycha i puszcza mnie niechętnie.
Powoli wstaję i podchodzę do szafy. Wyjmuje ubrania.
-Khmy! Chciałabym się przebrać!
-No i?- lodowy mag uśmiecha się zabójczo w moją stronę.
-Wora ze dwora!- wyrzucam go za drzwi i szybko przebieram się.- Już!
Gray bierze mnie za rękę i schodzimy na dół.
-No, no! Ledwo powstała z martwych, a już ma faceta!- śmieje się Bisca.
-A właśnie! Bisca~ Kiedy ślub?- uśmiecha się do niej. Ona tylko rumieni się. Wszyscy w gildii wybuchają śmiechem. Zaczynamy pić alkohol. Nagle czuję jak Gray sadza mnie na swoich kolanach.
-No weź się! Jeszcze umiem siedzieć!
-Straciłem tyle czasu... Musze go nadrobić- zaczyna całować moją szyje. Momentalnie robię się czerwona jak burak.
-Po proszę do mojego gabinetu: Erzę, Natsu, Lucy, Gray'a, Kuro i Happiego!- krzyczy Staruszek ze swojego gabinetu.
Wstajemy i idziemy do pokoju.
-O co chodzi Mistrzu?- pyta czerwonowłosa.
Makarov ma tylko banana na ryju i mówi:
-Drużyna Światła zostaje aktywowana.
-Gray spokojnie. Obudzi się- Miruś?
Powoli otwieram oczy.
-Kurwa... Zgaście to światło!- próbuję krzyknąć, ale głos mam zachrypnięty.
-KURO!- wszyscy rzucają się na mnie. Jednak mistrz przytrzymuje ich ogromną ręką.
-Spokój!- jego głos dudni mi w uszach.
-Ja pierdziele... Gorzej niż w świetlicy! A siostra Anna mówiła, żeby nie ćpać!- łapię się za głowę.
-Kuro? Wszystko dobrze? Jaka siostra Anna?- Mira nachyla w moją stronę.
-Cholera... Miruś pić! Błagam ocal człeka!- dziewczyna wybucha śmiechem i podaje mi szklankę wody. Wypijam ją jednym łykiem.- Mówiłam ci już kiedyś, że jesteś bohaterką?
-Hai. I to wiele razy- uśmiecha się szeroko.
-A was co tu tyle? Więcej was matka nie miała?- śmieję się.
-Bo wiesz Kuro... Ty już jesteś nie przytomna tydzień- mówi cicho Natsu.
-Hahaha~! Dobry żart Natsu! Robisz się lepszy niż Barbara Kwarc!- śmieje się głośno.
-Kuro...- zaczyna Mistrz. Rozglądam się po sali. Dlaczego słyszałam jego głos, a go nie widzę.- Zostawimy was samych- wszyscy wychodzą. Teraz widzę go dokładnie.Stoi oparty o ścianę, nadal ma spodnie od garnituru. Jest bledszy niż zwykle i ma worki pod oczami.
-Gray...- patrzę na niego.
-Dlaczego to zrobiłaś?- nie patrzy na mnie. Zapatrzony jest w okno.
-Ale co?
-Po pierwsze: Dlaczego mimo tego, że krwawiłaś zaatakowałaś go? Dalibyśmy mu radę.
-Musiałam to zrobić. Zraniłby i was. A na to nie mogę pozwolić. Jesteście moją rodziną. Wasze rany bolą mnie bardziej niż własne- mówię poważnie.
-A myślisz, że mnie nie bolało jak zobaczyłem cię całą we krwi? Wtedy... Pomyślałem sobie, że jeśli ty nie przeżyjesz... Kuro. Ja nie jestem w stanie normalnie funkcjonować bez ciebie- patrzy mi w oczy.
-Co ty...- zaczynam.
-Nie przerywaj mi- podchodzi do mnie i klęka przy moim łóżku.- Codziennie kiedy wstaje wiem, że ten dzień będzie szczęśliwy bo wiem, że zobaczę ciebie. Zobaczę twój uśmiech, usłyszę twój głos... Kiedy... Nie było ciebie przez te dwa dni... Moje serce umierało. Kiedy tylko usłyszałem, że z tobą zatańczę moje serce ożyło. Znów zobaczyłem twoją twarz. Ale nie było na nim uśmiechu. Zobaczyłem ból. A najgorsze było to, że to ja go wywołałem. Tak bardzo się bałem, że mnie znienawidzisz, że odejdziesz z nim... Ale kiedy znaleźliśmy ciebie z Natsu. Cały tydzień bałem się o ciebie. O to, że zostawisz gildię,że zostawisz mnie... Te siedem dni były puste. Pierwszy raz w życiu tak się bałem. Bo...- po jego policzkach spływają łzy.- Kocham cię Kuro. Nie wyobrażam sobie samego siebie bez ciebie. Nie widzę dalszego sensu życia bez ciebie...
Ścieram jego łzy przez co nie zauważam kiedy sama zaczynam płakać.
-Gray... Ja... Ten czas bez ciebie... Ranił mnie. Bałam się tylko jednego. Że, gdy wrócę ty będziesz już miał inną. Twoje słowa... Bolały mnie.
-Przysięgam, że już nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Nie chcę żebyś cierpiała. Kuro... Jesteś jedyną osobą na jakiej mi zależy- przysuwa swoją twarz do mojej. Delikatnie ściera moje łzy.- Kocham Cię Kuro- czuję jego usta na moich.
Kiedyś... Ale on był pijany. Teraz... Czuję zapach mięty. Delikatnie wkładam dłonie w jego włosy. Oddaje każdy pocałunek.
-Też cie kocham ty mój cholerny ekshibicjonisto- śmieję się.
-Nie chcę wam przerywać tej zacnej sielanki, ale... Cała gildia chce zobaczyć się z Kuro- śmieje się Gajeel.
-Ty cholero jedna!- rzucam w niego poduszką.
-10 minut chochliku!- zamyka drzwi.
-Zasrany...- ciemnowłosy zamyka mi usta pocałunkiem.- Mam tylko 10 minut!- chłopak wzdycha i puszcza mnie niechętnie.
Powoli wstaję i podchodzę do szafy. Wyjmuje ubrania.
-Khmy! Chciałabym się przebrać!
-No i?- lodowy mag uśmiecha się zabójczo w moją stronę.
-Wora ze dwora!- wyrzucam go za drzwi i szybko przebieram się.- Już!
Gray bierze mnie za rękę i schodzimy na dół.
-No, no! Ledwo powstała z martwych, a już ma faceta!- śmieje się Bisca.
-A właśnie! Bisca~ Kiedy ślub?- uśmiecha się do niej. Ona tylko rumieni się. Wszyscy w gildii wybuchają śmiechem. Zaczynamy pić alkohol. Nagle czuję jak Gray sadza mnie na swoich kolanach.
-No weź się! Jeszcze umiem siedzieć!
-Straciłem tyle czasu... Musze go nadrobić- zaczyna całować moją szyje. Momentalnie robię się czerwona jak burak.
-Po proszę do mojego gabinetu: Erzę, Natsu, Lucy, Gray'a, Kuro i Happiego!- krzyczy Staruszek ze swojego gabinetu.
Wstajemy i idziemy do pokoju.
-O co chodzi Mistrzu?- pyta czerwonowłosa.
Makarov ma tylko banana na ryju i mówi:
-Drużyna Światła zostaje aktywowana.
***
No i jest romansik! Następnym razem będzie więcej alkoholu, seksu, prostytutek i zapiekanek!
Kuro: Wcale nie!
Dobra... Następnym razem będzie oczywiście misja Drużyny Światła. A i seksu też nie zabraknie! Buhahaha~!
Kuro: Przerażasz mnie, a ich to już na 100%!
To jest moje 14 przekazanie. "Przerażaj bliźniego swego!"
Kuro: Jesteś głupia -.-
Też cię kocham ^ ^ Do następnego rozdziału my Fairies!
piątek, 4 października 2013
Rozdział 22 "Tęsknie Kuro..."
Kur... Nic nie piłam, a łeb mi pęka! Powoli otwieram oczy i... Nie! To niemożliwe! Znów ten pokój! Pokój z mojego snu. Pokój, w którym ja...
-Już się obudziłaś Księżniczko!- pochodzi do mnie i podnosi mój podbródek.
-Kim ty jesteś do cholery?!- krzyczę mu w twarz.
-Już mnie nie pamiętasz Księżniczko?- wzdycha, odchodzi kilak kroków i kłania się teatralnie.- Jeden z trzech grzechów Szatana. Demon Uragiri*.
Patrzę na niego zdziwiona.
-Czego chcesz ode mnie?
-Oj Księżniczko. Jeśli nie pamiętasz muszę ci przypomnieć- czuję jego usta na swoich, a przed oczami staje mi scena...
~Retrospekcja~
-Przepraszam tatusiu- dziewczynka stoi przed tronem i płacze.
-CO MI PO TWOICH PRZEPROSINACH SMARKULO?!- mężczyzna wstaje i zdenerwowany uderza dziecko w twarz.
-COŚ TY ZROBIŁ?!- kobieta podbiega do dziewczynki i patrzy na czerwony policzek.
-ZNÓW WTRĄCAŁA SIĘ W NIE SWOJE SPRAWY!
-I co? Wiedziała jak znów mnie zdradzasz?- mężczyzna patrz na nią zdziwiony.- Wiedziałam o tym od początku. Uragiri wie wszystko o zdradzie- bierze dziecko na ręce i wychodzi z sali tronowej zostawiając zdziwionego mężczyznę.
-Gomene Mamo- przytula się do kobiety.
-Nic się nie stało- mówi, a z jej oczu ciekną łzy.
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
Do pomieszczenia wbiega dwójka chłopaków. Pod ścianą pól leży dziewczyna, a nag nią stoi fioletowłosy.
-Już jesteście! Czyli przedstawienie czas zacząć!- celuje w serce dziewczyny.
-Odpierdol się od niej! Lodowy Twór: Lance!- w mężczyznę leci ogrom lodowych lanc. Od odbija je jednym ruchem.
-Tylko tyle? Metalowe tworzenie: Młot!- ogromny młot uderza w dwójkę.
-Kur... Silny jest. Ale my jesteśmy lepsi!- krzycz Natsu.- Stalowe Pięści Ognistego Smoka!
-Jasne płomyczku! Lodowe Tworzenie: Kosa Śmierci!
Atakują razem. Fioletowłosy demon śmieje się, lecz nie zdąża uniknąć ataków.
-Kurwa- pluje krwią. Już ma się podnieść, gdy do ściany przygniata go ogromna drewniana dłoń.
-Spieprzaj... Od... Nich- dziewczyna ledwo się podnosi.
-Kuro...- mówi ciemnowłosy.
-Ty.. Gnojku... -podbiega do niego i zaczyna go dusić.- Spieprzaj stąd!- wyrzuca go za drzwi.
-Jak sobie chcesz Księżniczko. Lecz ja wrócę- znika w ciemnościach.
Dziewczyna upada na ziemię i kaszle krwią.
-Kuro!- podbiega do niej i bierze ją na ręce. Rusza razem z różowowłosym do gildii.- Wytrzymaj!
-Gray. Kocham.. cię..- dziewczyna traci przytomność
~Kilkaset metrów dalej~
Fioletowłosy wpada na polanę. Zauważa pewnego czarnowłosego chłopaka...
-To niemożliwe! Ty nie żyjesz!- krzyczy zdenerwowany. Widać, że boi się chłopaka.
-Skrzywdziłeś moją One-chan. Nie wybaczę ci tego nigdy. Dla niej mogę nawet powstać z martwych. Umrzesz bo ją skrzywdziłeś- jego oczy błyszczą czerwienią.
Mężczyzna zwija się i krzyczy w agonii. Po chwili zaczyna się palić i już go nie ma.
-One-chan... Dla ciebie mogę popełniać najgorszy grzechy- kładzie się na trawie i patrzy w niebo.- Tęsknie Kuro...
*Uragiri- Zdrada
-Już się obudziłaś Księżniczko!- pochodzi do mnie i podnosi mój podbródek.
-Kim ty jesteś do cholery?!- krzyczę mu w twarz.
-Już mnie nie pamiętasz Księżniczko?- wzdycha, odchodzi kilak kroków i kłania się teatralnie.- Jeden z trzech grzechów Szatana. Demon Uragiri*.
Patrzę na niego zdziwiona.
-Czego chcesz ode mnie?
-Oj Księżniczko. Jeśli nie pamiętasz muszę ci przypomnieć- czuję jego usta na swoich, a przed oczami staje mi scena...
~Retrospekcja~
-Przepraszam tatusiu- dziewczynka stoi przed tronem i płacze.
-CO MI PO TWOICH PRZEPROSINACH SMARKULO?!- mężczyzna wstaje i zdenerwowany uderza dziecko w twarz.
-COŚ TY ZROBIŁ?!- kobieta podbiega do dziewczynki i patrzy na czerwony policzek.
-ZNÓW WTRĄCAŁA SIĘ W NIE SWOJE SPRAWY!
-I co? Wiedziała jak znów mnie zdradzasz?- mężczyzna patrz na nią zdziwiony.- Wiedziałam o tym od początku. Uragiri wie wszystko o zdradzie- bierze dziecko na ręce i wychodzi z sali tronowej zostawiając zdziwionego mężczyznę.
-Gomene Mamo- przytula się do kobiety.
-Nic się nie stało- mówi, a z jej oczu ciekną łzy.
***
Do sali tronowej wchodzi mężczyzna o fioletowych włosach.
-ZNÓW PRZEZ CIEBIE PŁAKAŁA!!! -rzuca się na drugiego mężczyznę. Ten odrzuca go jednym ruchem.
-Kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać?!
-Stracisz żonę- kaszle krwią.- Stracisz też córkę- wychodzi, a mężczyzna drugi raz tego dnia stoi na środku pomieszczenia zdziwiony.
~Koniec retrospekcji~
-Dlatego... Chcesz mnie zabić?- mówię przez łzy. On mnie uderzył, zdradzał mamę...
-Ona cierpiała bo kochała. On cierpiał bo was stracił. Ty będziesz cierpieć tak samo jak ona. Zdrada... Piękne słowo nie uważasz?- wybucha śmiechem.
-Zależy jak dla kogo- prycham.
-Pyskujesz? Czyli chyba czas zacząć. Ale za nim to... Zawołaj go. Swego "ukochanego". Będzie cierpieć razem z tobą.
-Nigdy!- wyrywam się.
-Zła odpowiedź- syczy i przebija mi ramię sztyletem.
-Kurwa!- krew szybko sączy się z rany.
Uragiri tnie moje ciało w prawie każdym miejscu.
-Wykrzycz to!
-GRAY!!!!- krzyczę najgłośniej jak tylko potrafię.
~Punkt widzenia Gray'a~
Sięgam po drugi kieliszek, gdy słyszę krzyk Kuro. Brzmi jakby umierała...
-Kurwa!- wszyscy wbiegają z gildii.- Idziesz ze mną płomyczku!- biegniemy za głosem Kuro. Mam nadzieję, że jeszcze wytrzyma.
-Zależy jak dla kogo- prycham.
-Pyskujesz? Czyli chyba czas zacząć. Ale za nim to... Zawołaj go. Swego "ukochanego". Będzie cierpieć razem z tobą.
-Nigdy!- wyrywam się.
-Zła odpowiedź- syczy i przebija mi ramię sztyletem.
-Kurwa!- krew szybko sączy się z rany.
Uragiri tnie moje ciało w prawie każdym miejscu.
-Wykrzycz to!
-GRAY!!!!- krzyczę najgłośniej jak tylko potrafię.
~Punkt widzenia Gray'a~
Sięgam po drugi kieliszek, gdy słyszę krzyk Kuro. Brzmi jakby umierała...
-Kurwa!- wszyscy wbiegają z gildii.- Idziesz ze mną płomyczku!- biegniemy za głosem Kuro. Mam nadzieję, że jeszcze wytrzyma.
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
Do pomieszczenia wbiega dwójka chłopaków. Pod ścianą pól leży dziewczyna, a nag nią stoi fioletowłosy.
-Już jesteście! Czyli przedstawienie czas zacząć!- celuje w serce dziewczyny.
-Odpierdol się od niej! Lodowy Twór: Lance!- w mężczyznę leci ogrom lodowych lanc. Od odbija je jednym ruchem.
-Tylko tyle? Metalowe tworzenie: Młot!- ogromny młot uderza w dwójkę.
-Kur... Silny jest. Ale my jesteśmy lepsi!- krzycz Natsu.- Stalowe Pięści Ognistego Smoka!
-Jasne płomyczku! Lodowe Tworzenie: Kosa Śmierci!
Atakują razem. Fioletowłosy demon śmieje się, lecz nie zdąża uniknąć ataków.
-Kurwa- pluje krwią. Już ma się podnieść, gdy do ściany przygniata go ogromna drewniana dłoń.
-Spieprzaj... Od... Nich- dziewczyna ledwo się podnosi.
-Kuro...- mówi ciemnowłosy.
-Ty.. Gnojku... -podbiega do niego i zaczyna go dusić.- Spieprzaj stąd!- wyrzuca go za drzwi.
-Jak sobie chcesz Księżniczko. Lecz ja wrócę- znika w ciemnościach.
Dziewczyna upada na ziemię i kaszle krwią.
-Kuro!- podbiega do niej i bierze ją na ręce. Rusza razem z różowowłosym do gildii.- Wytrzymaj!
-Gray. Kocham.. cię..- dziewczyna traci przytomność
~Kilkaset metrów dalej~
Fioletowłosy wpada na polanę. Zauważa pewnego czarnowłosego chłopaka...
-To niemożliwe! Ty nie żyjesz!- krzyczy zdenerwowany. Widać, że boi się chłopaka.
-Skrzywdziłeś moją One-chan. Nie wybaczę ci tego nigdy. Dla niej mogę nawet powstać z martwych. Umrzesz bo ją skrzywdziłeś- jego oczy błyszczą czerwienią.
Mężczyzna zwija się i krzyczy w agonii. Po chwili zaczyna się palić i już go nie ma.
-One-chan... Dla ciebie mogę popełniać najgorszy grzechy- kładzie się na trawie i patrzy w niebo.- Tęsknie Kuro...
*Uragiri- Zdrada
***
Welcome, Welcome, Welcome! Happy Hunger Games! And May The Odd Ever Be in Your Favor!
Kuro: I tak odbija jej od rana -.-
No co?! Cieszę się jak głupia, bo, ponieważ i rzeczowo... W mojej kochanej szkole będzie wystawiane przedstawienie za dwa tygodnie i będzie do tego użyty mój scenariusz! *skacze wesoła*
Kuro: Ale to na podstawie "Szatana z Siódmej Klasy" -.-
Cicho! Ważne, że ja napisałam! :D
Kuro: Jedźmy dalej, bo zanudzisz ich na śmierć -.-
Hai... Wiec rozdział nawet mi się podoba. A dedykuje go naszym Drogim DarkHappy-chan i Yoruichi Yo! A i oczywiście Nakatsu ^ ^
Kuro: Dobijasz mnie -.-
Wiem :D Taka moja rola w tym świecie. Do następnego!
piątek, 27 września 2013
Rozdział 21 "Give a little time to me or burn this out..."
Wchodzimy do gildii i naraz każdy patrzy na nas.
-Jeśli każdy już jest to... Proszę dziewczyny do mnie i losujecie kartki. Imię, które wylosujecie będzie imieniem waszego partnera na tańcach-mówi Mistrz.
Jako pierwsze ustawiamy się z Mirą. Zanurzam swoją dłoń w ogromnej szklanej kuli i biorę jedną z karteczek. Delikatnie otwieram ją i czytam. Moje oczy otwierają się szerzej na widok imienia i nazwiska. Schludnym pismem napisane jest "Gray Fullbuster". Mira wylosowała karteczkę z napisem "Eric Asano".
- I co dziewczęta? Kogo wylosowałyście?- uśmiecha się w naszą stronę i bierze kartki.- Kuro będzie tańczyć z Gray'em, a Mira z Eric'kiem!
Wzdychamy i idziemy po poncz.
-Co?! Dlaczego Juvia nie będzie tańczyć z Paniczem Gray'em?!- niebieskowłosa ma bulwersa jak stąd do Ameryki.
-Kaprycho- mówię, gdy przechodzę obok niej.
Po jakimś czasie już każdy ma parę.
-Dobrze! Ustawiamy się- wydaje rozkazy Staruszek.
Powoli staję naprzeciwko maga lodu. Już za chwilę słychać pierwsze dźwięki muzyki i zaczynamy tańczyć (dop. od aut. nie zwracajcie uwagi na rozmowy, chodzi tylko o muzykę i taniec, ale innej wersji nie mogłam znaleźć ^ ^').
-Pięknie wyglądasz- słyszę głos Gray'a.
-Dziękuję. Ty też wyglądasz całkiem nieźle- nie patrzę na jego twarz.
-Przez te dwa dni nie było cię w gildii. Można wiedzieć gdzie byłaś?- stoimy teraz twarzą w twarz.
-Nie Niemożna.
-Więc byłaś z tym swoim lowelasem- mówi ze złością w głosie.
-Nie byłam z żadnym lowelasem! Byłam z Mirą. Pomagała mi zapomnieć- patrzę mu w oczy.
-O czym?
-O tobie- odpowiadam całkiem szczerze.
Patrzy na mnie z mieszanką złości i zawiedzenia.
-O mnie? Dlaczego niby?- udaje, że go to nie obchodzi.
-Twoje słowa... Bolały. Twój wzrok, twój głos... Zawsze sprawiały, że miałam ochotę się uśmiechać, ale wtedy... Nic mnie nigdy tak nie zabolało jak twoje słowa- mówię i patrzę na niego z bólem.
Gray chce coś powiedzieć, ale jest zmiana partnera. Teraz tańczę z Shun'em.
-Witaj Księżniczko. Pięknie wyglądasz- uśmiecha się.
-Dzięki Shun- wtulam się w niego ufnie.- Give a little time to me or burn this out...- śpiewam razem z piosenkarzem.
-Nie szczęśliwa miłość?-pyta naturalnym głosem.
-Boli jak cholera- mruczę cicho pod nosem.
-Chodź- przestaje tańczyć i bierze mnie za rękę.- Przejdziemy się.
Wychodzę razem z nim i ostatni raz patrzę na Gray'a tańczącego teraz z Juvią.
~Punkt widzenia Gray'a~
-Paniczu Gray! Juvia jest taka szczęśliwa, że może tańczyć z Paniczem- gada cały czas jak najęta.
Patrzę na Kuro. Dlaczego ona wychodzi z Shun'em ?! Czyli to widocznie wtedy o nim mówiła! Czuję ukucie w sercu. Cholera! Taniec kończy się, a ja idę w kierunku stołu z alkoholem. Miłość jest do dupy.
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
-Shun ja... Ja go chyba kocham, wiesz?-blondynka idzie przed siebie i nie patrzyna twarz chłopaka.
-Oj Księżniczko, Księżniczko. A ostrzegałem cię. Ale ty znów nie posłuchałaś- wybucha śmiechem, od którego ciarki przechodzą człowiekowi po plecach.
-Dlaczego mówisz do mnie cały czas "Księżniczko"? Shun ja już cię nie poznaje!- w tym momencie dziewczyna odwraca się i zamiast bruneta widzi wysokiego mężczyznę o fioletowych włosach i czerwonych oczach.
-Nie poznajesz mnie Księżniczko? Przecież jam jest sprawcą twego cierpienia- podchodzi do niej i szepcze do ucha.- A me imię brzmi Uragiri- dotyka dziewczyna, a ona mdleje i upada prosto w jego ramiona.- Klątwa w końcu się dokona- bierze ją na ręce i niesie w ciemność.
Rozdziały dodaję tak szybko, bo... Kuro gdzie ta kartka?!
Kuro: Już, już *podaje Vivi kartkę*
*odchrząkuje* Bo:
Po pierwsze: Jestem chora i siedzę cały czas w domu.
Po drugie: Chciałabym jak najszybciej napisać kończące rozdziały. Nie to, że historia Kuro mi się znudziła czy coś! Po prostu mam już pomysł na jej kontynuacje ^^. Tak więc... Rozdziały będę dodawać jak najczęściej tylko się da. A ten rozdzialik dedykuję... Ayato i Subaru z Diabolik Lovers! Boże kocham ich! *.*
Kuro: I tak cały czas -.-
Do następnego ^ ^
-Jeśli każdy już jest to... Proszę dziewczyny do mnie i losujecie kartki. Imię, które wylosujecie będzie imieniem waszego partnera na tańcach-mówi Mistrz.
Jako pierwsze ustawiamy się z Mirą. Zanurzam swoją dłoń w ogromnej szklanej kuli i biorę jedną z karteczek. Delikatnie otwieram ją i czytam. Moje oczy otwierają się szerzej na widok imienia i nazwiska. Schludnym pismem napisane jest "Gray Fullbuster". Mira wylosowała karteczkę z napisem "Eric Asano".
- I co dziewczęta? Kogo wylosowałyście?- uśmiecha się w naszą stronę i bierze kartki.- Kuro będzie tańczyć z Gray'em, a Mira z Eric'kiem!
Wzdychamy i idziemy po poncz.
-Co?! Dlaczego Juvia nie będzie tańczyć z Paniczem Gray'em?!- niebieskowłosa ma bulwersa jak stąd do Ameryki.
-Kaprycho- mówię, gdy przechodzę obok niej.
Po jakimś czasie już każdy ma parę.
-Dobrze! Ustawiamy się- wydaje rozkazy Staruszek.
Powoli staję naprzeciwko maga lodu. Już za chwilę słychać pierwsze dźwięki muzyki i zaczynamy tańczyć (dop. od aut. nie zwracajcie uwagi na rozmowy, chodzi tylko o muzykę i taniec, ale innej wersji nie mogłam znaleźć ^ ^').
-Pięknie wyglądasz- słyszę głos Gray'a.
-Dziękuję. Ty też wyglądasz całkiem nieźle- nie patrzę na jego twarz.
-Przez te dwa dni nie było cię w gildii. Można wiedzieć gdzie byłaś?- stoimy teraz twarzą w twarz.
-Nie Niemożna.
-Więc byłaś z tym swoim lowelasem- mówi ze złością w głosie.
-Nie byłam z żadnym lowelasem! Byłam z Mirą. Pomagała mi zapomnieć- patrzę mu w oczy.
-O czym?
-O tobie- odpowiadam całkiem szczerze.
Patrzy na mnie z mieszanką złości i zawiedzenia.
-O mnie? Dlaczego niby?- udaje, że go to nie obchodzi.
-Twoje słowa... Bolały. Twój wzrok, twój głos... Zawsze sprawiały, że miałam ochotę się uśmiechać, ale wtedy... Nic mnie nigdy tak nie zabolało jak twoje słowa- mówię i patrzę na niego z bólem.
Gray chce coś powiedzieć, ale jest zmiana partnera. Teraz tańczę z Shun'em.
-Witaj Księżniczko. Pięknie wyglądasz- uśmiecha się.
-Dzięki Shun- wtulam się w niego ufnie.- Give a little time to me or burn this out...- śpiewam razem z piosenkarzem.
-Nie szczęśliwa miłość?-pyta naturalnym głosem.
-Boli jak cholera- mruczę cicho pod nosem.
-Chodź- przestaje tańczyć i bierze mnie za rękę.- Przejdziemy się.
Wychodzę razem z nim i ostatni raz patrzę na Gray'a tańczącego teraz z Juvią.
~Punkt widzenia Gray'a~
-Paniczu Gray! Juvia jest taka szczęśliwa, że może tańczyć z Paniczem- gada cały czas jak najęta.
Patrzę na Kuro. Dlaczego ona wychodzi z Shun'em ?! Czyli to widocznie wtedy o nim mówiła! Czuję ukucie w sercu. Cholera! Taniec kończy się, a ja idę w kierunku stołu z alkoholem. Miłość jest do dupy.
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
-Shun ja... Ja go chyba kocham, wiesz?-blondynka idzie przed siebie i nie patrzyna twarz chłopaka.
-Oj Księżniczko, Księżniczko. A ostrzegałem cię. Ale ty znów nie posłuchałaś- wybucha śmiechem, od którego ciarki przechodzą człowiekowi po plecach.
-Dlaczego mówisz do mnie cały czas "Księżniczko"? Shun ja już cię nie poznaje!- w tym momencie dziewczyna odwraca się i zamiast bruneta widzi wysokiego mężczyznę o fioletowych włosach i czerwonych oczach.
-Nie poznajesz mnie Księżniczko? Przecież jam jest sprawcą twego cierpienia- podchodzi do niej i szepcze do ucha.- A me imię brzmi Uragiri- dotyka dziewczyna, a ona mdleje i upada prosto w jego ramiona.- Klątwa w końcu się dokona- bierze ją na ręce i niesie w ciemność.
Rozdziały dodaję tak szybko, bo... Kuro gdzie ta kartka?!
Kuro: Już, już *podaje Vivi kartkę*
*odchrząkuje* Bo:
Po pierwsze: Jestem chora i siedzę cały czas w domu.
Po drugie: Chciałabym jak najszybciej napisać kończące rozdziały. Nie to, że historia Kuro mi się znudziła czy coś! Po prostu mam już pomysł na jej kontynuacje ^^. Tak więc... Rozdziały będę dodawać jak najczęściej tylko się da. A ten rozdzialik dedykuję... Ayato i Subaru z Diabolik Lovers! Boże kocham ich! *.*
Kuro: I tak cały czas -.-
Do następnego ^ ^
czwartek, 26 września 2013
Rozdział 20 "Wzrokiem, od którego boli mnie serce"
Moja głowa! Wody! Powoli wstaję i... Kurwa jego mać! Ja jestem w domu! Ja pierdziele.... Nic nie pamiętam! Zaczynam czołgać się do kuchni i sięgam po butelkę wody. Jednym haustem wypijam całość. Zamykam oczy i próbuję przypomnieć sobie co się wczoraj stało. Hmmm.... Nic! Dupa! Sfrustrowana rzucam szklanką o ścianę. Ostatni raz piję... Aż tyle! Szybko ubieram pierwsze, lepsze rzeczy i wychodzę do gildii. Słychać krzyki, wrzaski i dźwięk tłuczonego szkła już przy wyjściu z lasu. Wchodzę do budynku.
-Miruś! Jeść!- krzyczę w wejściu.
-Hai, hai- po chwili przede mną stoi talerz z pizzą.
-Kocham cię Miruś. Jesteś Wonder Woman!- szybko zaczynam jeść jedzenie.
-Nie przesadzaj- uśmiecha się do mnie i czyści kufle.
Rozglądam się po gildii. Zauważam stół przy którym siedzą Natsu, Lucy, Himei, Gray i taj cała Juvia. Podchodzę do nich.
-Siemanko ludzie!- przypatruje się dokładnie Natsu i Himei.- Dlaczego obmacujecie się pod stołem?- patrzę na nich pytająco.
Rumienią się i spuszczają wzrok. Wybucham śmiechem.
-Co cię tak bawi, co?- pyta Lucy.
-Bo nie rozumiem ich. Jeśli się kochają to dlaczego to ukrywają?- uśmiecham się do dwójki "kochanków".
Oni tylko odpowiadają mi tym samym i... Zaczynają się całować!
-No ej! Mówiłam, ze nie macie tego ukrywać, ale nie wymieniać mi się tu śliną w miejscu publicznym! Pokój do seksu drugie piętro, trzecie drzwi na lewo!- śmieje się.
Cała gildia wybucha nie pohamowanym śmiechem. Patrze na Gray'a.
-A ty co taki sztywny co?
-Nic- odpowiada zimnym tonem.
Patrzę na niego.
-Chodź na chwilę- ciągnę go za rękę na zewnątrz.- Co jest?
-Już mówiłem, że nic- patrzy na mnie wzrokiem wypranym z uczuć. Wzrokiem, od którego boli mnie serce.
-Przecież widzę- delikatnie chwytam jego dłoń.- Powiedz mi.
-Nie dotykaj mnie- wyrywa się.- Leć do tego chłoptasia co go tak uwielbiasz.
-Co?- patrzę na niego jak na świra.
-Nie pamiętasz już, jak to wczoraj mi opowiadałaś, że zakochałaś się w miłym i kochanym chłopaku?- prycha.- Jesteś żałosna- wraca do gildii.
W moich oczach pojawiają się łzy. To prawda, że kogoś kocham... Po jego słowach... Czuje się jakby ktoś przebił mi serce mieczem.
-Kuro?- Mira wychodzi z gildii.- Wszystko dobrze?
-Miruś...- wtulam się w nią i pozwalam by łzy leciały swobodnie.- Dlaczego to boli?
-Chodź- ciągnie mnie w kierunku swojego niedawno kupionego mieszkania.
Powoli wchodzimy do salonu i sadza mnie na kanapie.
-A teraz powiedz co się stało.
Opowiadam jej całą historię. Wybucham płaczem.
-Ciiii...- głaszcze mnie kojąco po głowie.- Nie mam pojęcia co odbiło Gray'owi, ale... To on cię wczoraj odprowadzał do domu jak byłaś pijana.
-Mira... Dlaczego to tak boli? Gdy on teraz na mnie spojrzał... Poczułam się jakby moje serce umarło- płaczę jak jeszcze nigdy nie płakałam. Długo i rzewnie.
-Ty go kochasz Kuro- uśmiecha się pokrzepiająco.
Nie mam nawet siły protestować. Przytulam się do niej i staram się uspokoić.
-No już! Pamiętasz, że pojutrze jest bal, prawda?- próbuje odciągnąć moją uwagę od lodowego maga.
-O cholera... Zapomniałam!- dziewczyna wybucha śmiechem.
-Na szczęście ja nie- podchodzi do szafy i wyjmuje duże pudło.- To dla ciebie.
Uchylam wieczko i... Widzę najpiękniejszą suknię na świecie. Czarna, za kolano, mocniej ściśnięta pod biustem.
-Miruś! Ona jest boska! Ale... Ja nie mogę tego przyjąć! Musiała kosztować majątek!
-To prezent. Jeśli tego nie przyjmiesz to się obrażę!- uśmiecha się.
-Dziękuję!- rzucam się jej w ramiona.
~2 dni później~
-Kuro! Chodź mi pomóż!- krzyczy Mira z salonu.
-Już lecę!- wchodzę do pomieszczenia i widzę starszą Strauss siłującą się z zamkiem długiej, błękitnej sukienki.
Podchodzę do niej i zapinam sukienkę.
-Kocham cię normalnie- przytula mnie do siebie.- A teraz chodź.
Sadza mnie na stołku i robi niedbałego kłosa. Następnie nakłada odrobinę różu na policzki, podkreśla moje oczy tuszem i kredką oraz przejeżdża błyszczykiem po ustach.
-Gotowe! Wyglądasz jak Afrodyta! Każdy jak cię zobaczy to padnie i nie wstanie!
Rumienię się delikatnie.
-Dziękuję Miruś- patrzę na nią. Włosy rozpuszczone, z grzywką na bok. Makijaż ma podobny do mojego.
-A teraz... Idziemy na bal!- krzyczy i ciągnie mnie za sobą do gildii.
Już po niecałych 5 minutach stoimy przed budynkiem.
-Na trzy?- pytam.
-Raz- zaczyna białowłosa.
-Dwa...
-Trzy- mówimy razem i wchodzimy do gildii.
I tak oto mamy 20 rozdział. Mam nadzieję, że się chociaż komuś spodoba.
Kuro: Po wielkich wybuchach złości, płaczu i oczywiście groźbach karalnych tak wredna mała istota w końcu go napisała.
Ludu no! Jestem kobietą, jestem przeziębiona i jest koniec miesiąca! A do tego w domu nie mam ani grama czekolady! Nie kochają mnie!
Kuro: No dobra nie wydzieraj się już tak!
Ok, ok... To... Nie długo powinien pojawić się 21 rozdział... A z nim...
Kuro: Uczucia i dziwne obroty spraw!
Mamy nadzieję, że już nie możecie się doczekać i oczywiście będziecie komentować!
Vivi&Kuro: Do następnego rozdziału! ^^
-Miruś! Jeść!- krzyczę w wejściu.
-Hai, hai- po chwili przede mną stoi talerz z pizzą.
-Kocham cię Miruś. Jesteś Wonder Woman!- szybko zaczynam jeść jedzenie.
-Nie przesadzaj- uśmiecha się do mnie i czyści kufle.
Rozglądam się po gildii. Zauważam stół przy którym siedzą Natsu, Lucy, Himei, Gray i taj cała Juvia. Podchodzę do nich.
-Siemanko ludzie!- przypatruje się dokładnie Natsu i Himei.- Dlaczego obmacujecie się pod stołem?- patrzę na nich pytająco.
Rumienią się i spuszczają wzrok. Wybucham śmiechem.
-Co cię tak bawi, co?- pyta Lucy.
-Bo nie rozumiem ich. Jeśli się kochają to dlaczego to ukrywają?- uśmiecham się do dwójki "kochanków".
Oni tylko odpowiadają mi tym samym i... Zaczynają się całować!
-No ej! Mówiłam, ze nie macie tego ukrywać, ale nie wymieniać mi się tu śliną w miejscu publicznym! Pokój do seksu drugie piętro, trzecie drzwi na lewo!- śmieje się.
Cała gildia wybucha nie pohamowanym śmiechem. Patrze na Gray'a.
-A ty co taki sztywny co?
-Nic- odpowiada zimnym tonem.
Patrzę na niego.
-Chodź na chwilę- ciągnę go za rękę na zewnątrz.- Co jest?
-Już mówiłem, że nic- patrzy na mnie wzrokiem wypranym z uczuć. Wzrokiem, od którego boli mnie serce.
-Przecież widzę- delikatnie chwytam jego dłoń.- Powiedz mi.
-Nie dotykaj mnie- wyrywa się.- Leć do tego chłoptasia co go tak uwielbiasz.
-Co?- patrzę na niego jak na świra.
-Nie pamiętasz już, jak to wczoraj mi opowiadałaś, że zakochałaś się w miłym i kochanym chłopaku?- prycha.- Jesteś żałosna- wraca do gildii.
W moich oczach pojawiają się łzy. To prawda, że kogoś kocham... Po jego słowach... Czuje się jakby ktoś przebił mi serce mieczem.
-Kuro?- Mira wychodzi z gildii.- Wszystko dobrze?
-Miruś...- wtulam się w nią i pozwalam by łzy leciały swobodnie.- Dlaczego to boli?
-Chodź- ciągnie mnie w kierunku swojego niedawno kupionego mieszkania.
Powoli wchodzimy do salonu i sadza mnie na kanapie.
-A teraz powiedz co się stało.
Opowiadam jej całą historię. Wybucham płaczem.
-Ciiii...- głaszcze mnie kojąco po głowie.- Nie mam pojęcia co odbiło Gray'owi, ale... To on cię wczoraj odprowadzał do domu jak byłaś pijana.
-Mira... Dlaczego to tak boli? Gdy on teraz na mnie spojrzał... Poczułam się jakby moje serce umarło- płaczę jak jeszcze nigdy nie płakałam. Długo i rzewnie.
-Ty go kochasz Kuro- uśmiecha się pokrzepiająco.
Nie mam nawet siły protestować. Przytulam się do niej i staram się uspokoić.
-No już! Pamiętasz, że pojutrze jest bal, prawda?- próbuje odciągnąć moją uwagę od lodowego maga.
-O cholera... Zapomniałam!- dziewczyna wybucha śmiechem.
-Na szczęście ja nie- podchodzi do szafy i wyjmuje duże pudło.- To dla ciebie.
Uchylam wieczko i... Widzę najpiękniejszą suknię na świecie. Czarna, za kolano, mocniej ściśnięta pod biustem.
-Miruś! Ona jest boska! Ale... Ja nie mogę tego przyjąć! Musiała kosztować majątek!
-To prezent. Jeśli tego nie przyjmiesz to się obrażę!- uśmiecha się.
-Dziękuję!- rzucam się jej w ramiona.
~2 dni później~
-Kuro! Chodź mi pomóż!- krzyczy Mira z salonu.
-Już lecę!- wchodzę do pomieszczenia i widzę starszą Strauss siłującą się z zamkiem długiej, błękitnej sukienki.
Podchodzę do niej i zapinam sukienkę.
-Kocham cię normalnie- przytula mnie do siebie.- A teraz chodź.
Sadza mnie na stołku i robi niedbałego kłosa. Następnie nakłada odrobinę różu na policzki, podkreśla moje oczy tuszem i kredką oraz przejeżdża błyszczykiem po ustach.
-Gotowe! Wyglądasz jak Afrodyta! Każdy jak cię zobaczy to padnie i nie wstanie!
Rumienię się delikatnie.
-Dziękuję Miruś- patrzę na nią. Włosy rozpuszczone, z grzywką na bok. Makijaż ma podobny do mojego.
-A teraz... Idziemy na bal!- krzyczy i ciągnie mnie za sobą do gildii.
Już po niecałych 5 minutach stoimy przed budynkiem.
-Na trzy?- pytam.
-Raz- zaczyna białowłosa.
-Dwa...
-Trzy- mówimy razem i wchodzimy do gildii.
I tak oto mamy 20 rozdział. Mam nadzieję, że się chociaż komuś spodoba.
Kuro: Po wielkich wybuchach złości, płaczu i oczywiście groźbach karalnych tak wredna mała istota w końcu go napisała.
Ludu no! Jestem kobietą, jestem przeziębiona i jest koniec miesiąca! A do tego w domu nie mam ani grama czekolady! Nie kochają mnie!
Kuro: No dobra nie wydzieraj się już tak!
Ok, ok... To... Nie długo powinien pojawić się 21 rozdział... A z nim...
Kuro: Uczucia i dziwne obroty spraw!
Mamy nadzieję, że już nie możecie się doczekać i oczywiście będziecie komentować!
Vivi&Kuro: Do następnego rozdziału! ^^
niedziela, 22 września 2013
Rozdział 19 "I'm awake and I'm alive!"
-Mira! Dzisiaj chlejemy do białego rana! Akcja "Randka" zakończona!- wydzieram się najgłośniej jak potrafię.
-A jak!- podaje mi beczkę piwa.- Zdrowie Levy i Gajeela!
Wypijamy naraz cały alkohol.
-Chlejecie i to beze mnie?- Cana wydaje się być lekko obrażona.
-Cana słońce! Świętujemy!- wchodzę na stół.- Eric zapodaj coś!
Eric wzdycha i idzie na scenę. Oczywiście po drodze zabiera Himei i Shun'a.
-Jakieś specjalne życzenia, księżniczko?- pyta z zawadiackim uśmiechem brunet.
-Hmmmm.... Himei nasza ulubiona piosenka plose- mówię do niej jak pięciolatka.
-Ok, ok- mruczy dziewczyna i na scenie pojawiają się instrumenty.
Po chwili już grają pierwsze nuty. Wciąga Mirę na stołu i zaczynamy tańczyć.
-I'm awake I'm alive
Now I know what I believe inside
Now it's my time
I'll do what I want cause this is my life
Here (right here), right now (right now)
-A jak!- podaje mi beczkę piwa.- Zdrowie Levy i Gajeela!
Wypijamy naraz cały alkohol.
-Chlejecie i to beze mnie?- Cana wydaje się być lekko obrażona.
-Cana słońce! Świętujemy!- wchodzę na stół.- Eric zapodaj coś!
Eric wzdycha i idzie na scenę. Oczywiście po drodze zabiera Himei i Shun'a.
-Jakieś specjalne życzenia, księżniczko?- pyta z zawadiackim uśmiechem brunet.
-Hmmmm.... Himei nasza ulubiona piosenka plose- mówię do niej jak pięciolatka.
-Ok, ok- mruczy dziewczyna i na scenie pojawiają się instrumenty.
Po chwili już grają pierwsze nuty. Wciąga Mirę na stołu i zaczynamy tańczyć.
-I'm awake I'm alive
Now I know what I believe inside
Now it's my time
I'll do what I want cause this is my life
Here (right here), right now (right now)
I'll stand my ground and never back down
I know what I believe inside
I'm awake and I'm alive!- śpiewam razem z Shun'em.
I'm awake and I'm alive!- śpiewam razem z Shun'em.
Kocham tą piosenkę. Niestety kończy się równie szybko jak zaczęła.
-Miruś więcej alkoholu! Impreza na cześć nowej pary- Levy i Gajeel'a!- krzyczę akurat jak oni wchodzą.
-Co?- niebiesko włosa rumieni się szybko.
-Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!- woła Mira i przynosi litry piwa, wina, sake i innych dziwnych alkoholów.
-To jak?- podchodzę do nich i zarzucam ręce na ramiona.- Kiedy ślub?
-Co?!- wrzeszczy czerwona jak burak Levy.
-Za chwilę ona przez ciebie zejdzie na zawał chochliku- syczy do mnie *też lekko zaczerwieniony!* Gajeel.
-Jak to jakaś tajemnica to trudno. I nie chochliku ty łososiowa dupo!- odchodzę od nich i biorę więcej piwa.
Cała gildia pije, śmieje się i oczywiście w tym momencie musi się zacząć bójka! A jak!
-Natsu i Gray!- wrzeszczę.- Spokój do cholery!!!
I obrywam kuflem od piwa. Każdy patrzy na mnie i spodziewa się wybuchu. Podchodzę do nich z uśmiechem seryjnego zabójcy.
-Dragneelll~! Fullbusterrr~~!- przeciągam słodko i wyciągam ich za kłaki z gildii.- Jakieś ostatnie słowa za nim spotkacie się ze Śmiercią?
-Nie zabijaj! Przepraszamy!- krzyczą razem.- Zrobimy dla ciebie wszystko!
-Hmmm... Dobrze. Więc wasze zadanie to...
~5 minut później~
-Natsu! Gdzie moje winogrono?!- wrzeszczę.
-Już o pani!- podbiega do mnie przerażony z kiścią winogron i zaczyna mnie karmić.
-Gray! Gorąco mi!
-Tak jest!- tworzy lodowy wiatrak.
Cała gildia krztusi się ze śmiechu.
-WIĘCEJ ALKOHOLU!
-Hai!
~3 godziny później~
~Punkt widzenia Gray'a~
To drugi raz widzę Kuro pijaną.
-Czy ta zwykła kózka z bródką może zostać prostytutką? Owszem, owszem czemu nie! Kozie też należy się!- śpiewa.
-Chodź Kuro- mówię do niej.- Idziemy do domu.
-Dobrze babciu- wstaje i idzie lekko się chwiejąc.- Na razie wy moje kózki!
Idę obok niej gotowy by ją złapać.
-Wiesz babciu... Ostatnio poznałam takiego chłopaka- zaczyna do mnie mówić. Ona chyba naprawdę mnie nie rozpoznaje!- Jest miły, kochany i opiekuńczy. Ale chyba widzi we mnie tylko przyjaciółkę.
Powoli dochodzimy do jej domu. Jakiego chłopaka?! Czy ona nie widzi tego co do niej czuję?! Nagle Kuro przewraca się. Szybko łapię ją i zanoszę do jej pokoju. Kładę na jej łóżku i szczelnie opatulam kołdrą. Całuję ją w czoło i mówię:
-Kocham cię Kuro- i wychodzę z jej pokoju.
~Punkt widzenia osoby trzeciej~
Na gałęzi przy oknie blondwłosej siedzi jakaś osoba w czarnym płaszczu. Obserwuje całą sytuacje. Zaczyna się śmiać.
-No Księżniczko! Nie słuchałaś mnie. Teraz będę śmiał się z twego nieszczęścia. Umrzesz ty i twój ukochany- wchodzi po cichu do jej pokoju i gładzi ją po policzku.- Jam jest sprawcą twego nieszczęścia- szepcze jej do ucha.- Już niedługo Księżniczko. Klątwa się dokona.
Nieznajomy znika w ciemności nocy. W lesie słychać tylko pohukiwanie sów i śmiech żądny krwi. Śmiech mordercy.
I chciałam wrócić z przytupem, a tu dupa! Rozdział mi się nie podoba Kochani ja się dla was starałam go napisać, ale.. *zaczyna płakać*
Kuro: No już słońce *przytula ją* Rozdział nie jest taki zły, no...
Dupa! Przepraszam was kochani! Co do następnego rozdziału... Nie mam pojęcia kiedy będzie.
Kuro: Wróciłyśmy i jak na razie nie mamy zamiaru was opuszczać.
Razem: Do następnego rozdziału!
wtorek, 3 września 2013
Nie rozdział...
Kochani!
Niestety rok szkolny się rozpoczął i otworzył się dla niektórych z nas nowy rozdział. Jednak postanowiłam ludziom dać iskierkę nadziei i nadziei bloga o... W sumie o wszystkim i o niczym! Jeśli jesteście chętni to zapraszam^^ Zaczyna się on od takich samych słów jak każda bajka "Dawno, dawno temu żyła sobie dziewczyna, która była zdrowo kopnięta..."
Niestety rok szkolny się rozpoczął i otworzył się dla niektórych z nas nowy rozdział. Jednak postanowiłam ludziom dać iskierkę nadziei i nadziei bloga o... W sumie o wszystkim i o niczym! Jeśli jesteście chętni to zapraszam^^ Zaczyna się on od takich samych słów jak każda bajka "Dawno, dawno temu żyła sobie dziewczyna, która była zdrowo kopnięta..."
piątek, 23 sierpnia 2013
"Fairy where are you going hikari zenbu atsumete kimi no ashita terasu yo"
Kochani!
Zacznijmy od tego, że gdy zostałam nominowana do Liebster Award nie zgłosiłam jedenastu osób. Tak więc teraz pragnę nominować:
- Nashi Dragneel
- Białowłosą Aiko
- Miku-chan
- Kami-chan
- Bea Tetsugaku Neko
Uważam, że świetnie piszecie. A pytania znajdziecie tutaj: Liebster Award. Jest jeszcze druga sprawa. Więc... Niektórych z was radziłam się co zrobić z tym blogiem. Ostatnio moja wena nie chce wrócić i wydaje mi się że historia Kuro na razie stanie w miejscu. Tym razem to zawieszenie jest na długo. Kuro od początku była ze mną. Gdzieś tam w środku, ukryta. Ujawniła się niedawno, a mimo to już mnie opuszcza. To nie jest rozstanie. To tylko chwilowa wegetacja.
Zacznijmy od tego, że gdy zostałam nominowana do Liebster Award nie zgłosiłam jedenastu osób. Tak więc teraz pragnę nominować:
- Nashi Dragneel
- Białowłosą Aiko
- Miku-chan
- Kami-chan
- Bea Tetsugaku Neko
Uważam, że świetnie piszecie. A pytania znajdziecie tutaj: Liebster Award. Jest jeszcze druga sprawa. Więc... Niektórych z was radziłam się co zrobić z tym blogiem. Ostatnio moja wena nie chce wrócić i wydaje mi się że historia Kuro na razie stanie w miejscu. Tym razem to zawieszenie jest na długo. Kuro od początku była ze mną. Gdzieś tam w środku, ukryta. Ujawniła się niedawno, a mimo to już mnie opuszcza. To nie jest rozstanie. To tylko chwilowa wegetacja.
Pragnę podziękować kilku osobą.
Kazumi Shinoko- Słońce ty zawsze wspierałaś mnie w trudnych chwilach. To od ciebie najczęściej dostawałam porządnego kopa w dupę. Dziękuje ci z całego serca ^^
Crystal Phoenix- Skarbie pamiętam nasze motto "To tobie ma się podobać co piszesz. Czytelnik jest tylko postacią poboczną". Nawzajem ratowałyśmy siebie z depresji. Zawsze mogę ci powiedzieć co czuję. Jesteś cudowna.
DarkHappy-chan: Gwiazdeczko ty moja! Rozśmieszyć to ty mnie zawsze potrafiłaś i będziesz^^ My- dwie zboczone dziewczyny, które zauważają w lustrze potwory zamiast swoich odbić i oczywiście wiecznie bijące się z Kuro o Gray'a ^^ Jesteś wspaniała, moja ty egzorcystko ^^
Shina Haden- Jesteś jak moja młodsza siostrzyczka^^ Wiem, że zabijesz mnie za to zawieszenie, ale nic nie poradzę. Zawsze byłaś dla mnie wsparciem. Każdy mój blog odwiedzałaś i sumiennie komentowałaś. Czasami chciałaś mnie zabić, ale pomińmy to.
Jeszcze raz bardzo dziękuje i do zobaczenia na moich innych blogach^^
czwartek, 15 sierpnia 2013
Deprecha, brak weny, deprecha, brak czekolady, chwilowe szczęście, deprecha... Czy ja wspominałam coś o depresji?
Kochani!
Zacznę najpierw od tych dobrych wiadomości. A więc...
Kuro: Nie zaczyna się zdania od "A więc"!
Zamknij twarz! Wracając do tematu. Blog ma 100 komentarzy, 5158 wyświetleń i 12 obserwatorów!!!! Ja was normalnie ubóstwiam! I bardzo miło mi wiedzieć, że ktoś jednak czyta moje wypociny ^^
Kuro: Również chciałabym okazać wam wdzięczność, więc... Pozwolę wam żyć! Buhahaha~!
Zachowujesz się jak idiotka. A teraz przechodzimy do tych złych wiadomości. Po pierwsze: Moja wena nie chce wrócić za żadne skarby świata. To nie moja wina! Nie bijcie! A po drugie:...
Kuro: Znowu się zaczyna. *zatyka uszy*
Ja jako fanka trylogii "Dary Anioła" bardzo chciałam iść na premierę filmu "Miasto Kości", ale... Ojciec Vivianna ma pusty portfel! ;__; Muszę się komuś wyżalić, więc... Wypadło na was! Nie dobrzy ludzie zwani moimi rodzicami stwierdzili, że niestety nie wpłacą kwoty na konto fundacji "Pomóżmy biednej świrusce, która zwiała z Arkam" Teraz oficjalnie szukam sposobu na zebranie funduszy. Z koleżanką wybrałyśmy trzy opcje.
1. Zostać prostytutką XD
2. Zbierać groszaki z ulicy i fontann.
3. Iść żebrać do moich dziadków.
Która opcja podoba wam się najbardziej?
I oczywiście jest jeszcze po trzecie. Muszę niestety to powiedzieć na głos. Wakacje powoli dobiegają końca. Wybrałam sobie szkołą z wysokim poziomem i nie mam zielonego pojęcia jak często będą pojawiały się rozdziały. To by było na tyle. Do zobaczenia skarby wy moje^^
Zacznę najpierw od tych dobrych wiadomości. A więc...
Kuro: Nie zaczyna się zdania od "A więc"!
Zamknij twarz! Wracając do tematu. Blog ma 100 komentarzy, 5158 wyświetleń i 12 obserwatorów!!!! Ja was normalnie ubóstwiam! I bardzo miło mi wiedzieć, że ktoś jednak czyta moje wypociny ^^
Kuro: Również chciałabym okazać wam wdzięczność, więc... Pozwolę wam żyć! Buhahaha~!
Zachowujesz się jak idiotka. A teraz przechodzimy do tych złych wiadomości. Po pierwsze: Moja wena nie chce wrócić za żadne skarby świata. To nie moja wina! Nie bijcie! A po drugie:...
Kuro: Znowu się zaczyna. *zatyka uszy*
Ja jako fanka trylogii "Dary Anioła" bardzo chciałam iść na premierę filmu "Miasto Kości", ale... Ojciec Vivianna ma pusty portfel! ;__; Muszę się komuś wyżalić, więc... Wypadło na was! Nie dobrzy ludzie zwani moimi rodzicami stwierdzili, że niestety nie wpłacą kwoty na konto fundacji "Pomóżmy biednej świrusce, która zwiała z Arkam" Teraz oficjalnie szukam sposobu na zebranie funduszy. Z koleżanką wybrałyśmy trzy opcje.
1. Zostać prostytutką XD
2. Zbierać groszaki z ulicy i fontann.
3. Iść żebrać do moich dziadków.
Która opcja podoba wam się najbardziej?
I oczywiście jest jeszcze po trzecie. Muszę niestety to powiedzieć na głos. Wakacje powoli dobiegają końca. Wybrałam sobie szkołą z wysokim poziomem i nie mam zielonego pojęcia jak często będą pojawiały się rozdziały. To by było na tyle. Do zobaczenia skarby wy moje^^
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Nadal nie rozdział, ale za to... Wystawa Sztuki!
Kochani!
Mam dla was niespodziankę. Jako, że mieszkam pod jednym dachem z artystką postanowiłam pokazać wam niektóre z jej najnowszych prac.
Mam dla was niespodziankę. Jako, że mieszkam pod jednym dachem z artystką postanowiłam pokazać wam niektóre z jej najnowszych prac.
Na razie tylko tyle. Jeśli będzie dużo komentarzy i oczywiście będziecie chcieli wstawię jeszcze więcej^^
Do zobaczenia^^
sobota, 10 sierpnia 2013
"Somewhere over the rainbow. Way up high, and the dreams that you dream of once in the love will bye"
Moi drodzy!
Niestety to nie rozdział. Wena na razie mi się wyczerpała. Jeszcze do tego pewne problemy w domu... Nie zamierzam was oczywiście zanudzać moim dennym życiem. Powiem tylko, że dobre 4 lata nadzieja we mnie umarła. Ta piosenka ożywiła ją. Dla nie których ta piosenka jest tylko melodią i słowami. Jednak dla mnie otworzyła nowy rozdział w życiu i pomogła mi wyjść z dołka niedawno. Zawdzięczam jej tak wiele. Czasami pomagała mi nawet napisać nowe rozdziały. Ta piosenka to "Somewhere over the rainbow" Boba Marley'a. Mam nadzieję, że spodoba się wam tak samo jak mnie i również będzie rozdziałem w życiu, o którym nie będziecie chcieli zapomnieć.
Niestety to nie rozdział. Wena na razie mi się wyczerpała. Jeszcze do tego pewne problemy w domu... Nie zamierzam was oczywiście zanudzać moim dennym życiem. Powiem tylko, że dobre 4 lata nadzieja we mnie umarła. Ta piosenka ożywiła ją. Dla nie których ta piosenka jest tylko melodią i słowami. Jednak dla mnie otworzyła nowy rozdział w życiu i pomogła mi wyjść z dołka niedawno. Zawdzięczam jej tak wiele. Czasami pomagała mi nawet napisać nowe rozdziały. Ta piosenka to "Somewhere over the rainbow" Boba Marley'a. Mam nadzieję, że spodoba się wam tak samo jak mnie i również będzie rozdziałem w życiu, o którym nie będziecie chcieli zapomnieć.
niedziela, 4 sierpnia 2013
Rozdział 18 "Witamy w Fairy Tail!!!!!! Siedzibie starych zboczeńcy, pijaków, żuli i debilów!"
-Kuro ja chciałem ci powiedzieć, że..
-Wiem o co ci chodzi.
-Naprawdę?- patrzy na mnie zdziwiony.
-Tak. Byłeś pijany. To nie powinno się nigdy zdarzyć.
-Ale...
-To nic nie znaczyło. Nie martw się- uśmiecham się do niego pocieszająco.- To nie zmieni naszej przyjaźni.
-Ta... Masz rację... - jest jakby... Zawiedziony? Patrzę jeszcze chwilę na jego twarz. Nie wyraża niczego.
-To ja już pójdę do gildii- mówię, uśmiecham się do niego i ruszam w kierunku budynku Fairy Tail.
"On chciał to powiedzieć... Prawda?" myślę po drodze. Już po chwili siedzę przy barze.
-Coś się stało Kuro?- pyta mnie już lekko pijana Cana.
-Nie. Dlaczego pytasz?
-Masz minę jakbyś się nad czymś zastanawiała. Może ci powróżyć?
-Jak chcesz.
Brunetka rozkłada karty i już po chwili zaczyna mówić.
-Twoje serce zabije mocniej. Ale później będziesz na rozstaju dróg. Będziesz musiała wybierać. Twoje dawne szczęście zmiesza się z obecnym. Niestety szybko się skończy- kończy i składa kary w jedną kupkę.
-Dzięki- odpowiadam lekko zdziwiona.
Zaczynam popijać swój soczek pomarańczowy. Czuję jak czyjeś ręce oplatają mnie w pasie. Nie ruszam się, a wszyscy w gildii milkną. Powoli staję i obracam się. Widzę jego twarz.
-Shun!!- krzyczę i rzucam mu się na szyję.
-Tęskniłem Koibito- mruczy mi do ucha.
-Ekhm!- słyszę chrząkania. Odrywam się od wysokiego bruneta i patrzę na pozostałych, nowo przybyłych.
-Himei!!- mocno przytulam blondynkę.
-Też się stęskniłam Ku-chan, ale to nie oznacza, że cię duszę!- śmieje się dziewczyna.
-Gomen- uśmiecham się wesoło i doskakuję do następnej osoby.
-Eric słońce!- jego ramiona mocno nie ściskają.
-Jak zwykle krzyczysz bardzo głośno Naichingeru.
-To moja wizytówka- banan na mojej twarzy sprawia, że cała trójka wybuch śmiechem.
-A tak ogólnie to co wy tu robicie?- pytam poważnie.
-Chcemy dołączyć do Fairy Tail. A co nie wolno?- odpowiada Him-chan.
-AAAAA! Super!- wrzeszczę zachwycona.
-To gdzie chcecie mieć znaki?- podchodzi do nas jak zawsze uśmiechnięta Mira.
Ja w tym czasie rozglądam się po pomieszczeniu. Każdy patrzy na mnie z miną 'WTF?!" No co?! Już piszczeć nie wolno? Spoglądam na moich przyjaciół. Himei nadstawia swoje lewe ramię. Już po kilku sekundach ma na nim żółty znaki. Chłopacy powoli ściągają koszulki, a wszyscy otwierają tylko gęby, gdy widzą ich kaloryfery i mięśnie. Na nas to oczywiście nie robi wrażenia, bo i tak widziałyśmy ich już prawie nagich. Pierwszy w kolejce jest Shun. Pokazuje na lewą część swojej klaty. Po chwili widać czerwony znak FT. Gdy nadchodzi kolej Erica i Miruś dotyka jego brzucha obydwoje lekko się rumienią. Czyżbym wyczuwała miłość w powietrzu?
-To... Witamy w Fairy Tail!!!!!! Siedzibie starych zboczeńcy, pijaków, żuli i debilów! A i oczywiście najlepszych magów i przyjaciół!!!- krzyczę ze śmiechem w głosie.
-Zaczynamy imprezę!!!!!-wrzeszczy Mistrz i zaraz zaczyna się totalna rozróba. Oczywiście chłopacy zaraz urządzają sobie konkurs picia. Po chwili Himei ląduje na podłodze. Jakiś debil rzucił w nią stołem.
-Him-chan wszystko w porządku?- pytam i pomagam jej wstać.
-JAKI DEBIL RZUCIŁ STOŁEM?!- krzyczymy razem.
Wszyscy wyrzucają Natsu z tłumu.
-Ty..Ty..- mówi moja przyjaciółka stojąc przed nim.
-To było dla zabawy!-próbuje się bronić, ale obrywa od blondynki "Płonącym Plaskaczem*".
-Dupek!- krzyczy dziewczyna i odchodzi do baru. Ja zaczynam się śmiać i idę za nią.
-Nieźle mu przywaliłaś. Gratuluję!
-Twoja szkoła- posyła w moją stronę promienny uśmiech.
-No, a jak! Miruś dasz nam piwa?- pytam białowłosą.
-Jasne!
I tak każdy pił do samego rana!
~Następny dzień~
O kurwa! Moja głowa! Powoli podnoszę się z ziemi i rozglądam się. Nie no jakie ciekawe widoki! Szybko biorę aparat zza baru i zaczyna robić zdjęcia. Pierwsze zdjęcie: Levy śpiąca na Gajeel'u. Drugie zdjęcie: Mistrz całujący się ze słupem! Zdjęcie nr 3: I tu nie uwierzycie! Natsu z głową pomiędzy piersiami Himei! Hahaha~! Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale jeszcze tylko dwa ostatnie zdjęcia są naprawdę godne uwagi. A mianowicie... To jak Mira ślini się na brzuch Erica i jak Laxus ma głowę w kiblu! Patrzę na tą sielankę i tak sobie myślę, że z ciężkim sercem muszę ją przerwać. Dlatego też wchodzę na bar i wrzeszczę:
-LUDZIE! RADA PRZYSZŁA!!!!!
Wszyscy jak jeden mąż zrywają się z podłogi i zaczynają przepraszać za syf. A to dobre! Najlepszy jest Staruszek, bo okazuje się, że on do tego słupa jest przywiązany!
-Hahahaha~!- wybucham śmiechem, gdy widzę jak Shun spada z sufitu. Biorę szybko zdjęcia i nad odchodnym krzyczę:
-Do zobaczenia za 2 godziny, Miruś!
Idę w kierunku domu, aby wykąpać się, przebrać i coś zjeść
~2 godziny później~
-Dałaś im to?- pytam białowłosą, która do mnie podchodzi z uśmiechem na twarzy .
-Tak. A czy tam wszystko gotowe?
-A jak! Chodźmy zająć miejsca- mówię i idę z dziewczyną w kierunku krzaków.
~Punkt widzenia Levy~
Szybko czytam słowa zapisane na kartce. Wychodzi na to, że Lu-chan chce się ze mną spotkać na polanie, za Wróżkowymi Wzgórzami. I to już. Wychodzę z gildii i kieruję się we wskazane miejsce. Już po chwili jestem na polance. To co tam widzę dziwi mnie. Koc w kratę, koszyki piknikowy i pochylający się nad tym Gajeel!
-Co ty tu robisz?- pytam zdziwiona.
-Dostałem kartkę, że mam tu przyjść- odpowiada nie patrząc na mnie.
-Ja też- mówię i podchodzę bliżej.- To dla nas?
-Na to wygląda-podaje mi karteczkę z napisem "Smacznego ^^".- Nie pozostało nam nic innego jak to zjeść!
Od razu wyjmuje talerz kanapek i podaje mi jedną. Zaczynamy jeść.
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
Niebieskowłosa i czerwonooki powoli jedzą i rozmawiają. Widać, że świetnie się dogadują. Słońce powoli chyli się ku zachodowi. Nagle chłopak pochyla się ku dziewczynie.
~Perspektywa Levy~
Jego twarz przybliża się do mojej. Zatapiam się w jego cudownych oczach. Mam wrażenie, że nic więcej nie istnieje. Jesteśmy tylko my.
-Wiesz...-mówi cicho.-Powinniśmy chyba być przyjaciółmi.
-Dlaczego?- pytam zdziwiona. Ja nie potrafię być dla niego przyjaciółką.
-Ja... Zrobiłem ci kiedyś krzywdę. Nie mogę sobie tego wybaczyć- powoli wstaje i już chce iść kiedy ja podnoszę się i krzyczę:
-Ja cię kocham, debilu!!!
On patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami i podchodzi bliżej.
-Jesteś pewna?
-Jak nigdy.
Po chwili czuję jak jego usta dotykają moich.
I tak oto mamy następny rozdział!I tak jak wcześniej zaznaczyłam czekam na komentarze^^ Buziaczki!
P.S Dedykacja dla Cristal Phoenix za to, że zmusiła mnie do napisania rozdziału i pomogła wymyślić Himei^^
-Wiem o co ci chodzi.
-Naprawdę?- patrzy na mnie zdziwiony.
-Tak. Byłeś pijany. To nie powinno się nigdy zdarzyć.
-Ale...
-To nic nie znaczyło. Nie martw się- uśmiecham się do niego pocieszająco.- To nie zmieni naszej przyjaźni.
-Ta... Masz rację... - jest jakby... Zawiedziony? Patrzę jeszcze chwilę na jego twarz. Nie wyraża niczego.
-To ja już pójdę do gildii- mówię, uśmiecham się do niego i ruszam w kierunku budynku Fairy Tail.
"On chciał to powiedzieć... Prawda?" myślę po drodze. Już po chwili siedzę przy barze.
-Coś się stało Kuro?- pyta mnie już lekko pijana Cana.
-Nie. Dlaczego pytasz?
-Masz minę jakbyś się nad czymś zastanawiała. Może ci powróżyć?
-Jak chcesz.
Brunetka rozkłada karty i już po chwili zaczyna mówić.
-Twoje serce zabije mocniej. Ale później będziesz na rozstaju dróg. Będziesz musiała wybierać. Twoje dawne szczęście zmiesza się z obecnym. Niestety szybko się skończy- kończy i składa kary w jedną kupkę.
-Dzięki- odpowiadam lekko zdziwiona.
Zaczynam popijać swój soczek pomarańczowy. Czuję jak czyjeś ręce oplatają mnie w pasie. Nie ruszam się, a wszyscy w gildii milkną. Powoli staję i obracam się. Widzę jego twarz.
-Shun!!- krzyczę i rzucam mu się na szyję.
-Tęskniłem Koibito- mruczy mi do ucha.
-Ekhm!- słyszę chrząkania. Odrywam się od wysokiego bruneta i patrzę na pozostałych, nowo przybyłych.
-Himei!!- mocno przytulam blondynkę.
-Też się stęskniłam Ku-chan, ale to nie oznacza, że cię duszę!- śmieje się dziewczyna.
-Gomen- uśmiecham się wesoło i doskakuję do następnej osoby.
-Eric słońce!- jego ramiona mocno nie ściskają.
-Jak zwykle krzyczysz bardzo głośno Naichingeru.
-To moja wizytówka- banan na mojej twarzy sprawia, że cała trójka wybuch śmiechem.
-A tak ogólnie to co wy tu robicie?- pytam poważnie.
-Chcemy dołączyć do Fairy Tail. A co nie wolno?- odpowiada Him-chan.
-AAAAA! Super!- wrzeszczę zachwycona.
-To gdzie chcecie mieć znaki?- podchodzi do nas jak zawsze uśmiechnięta Mira.
Ja w tym czasie rozglądam się po pomieszczeniu. Każdy patrzy na mnie z miną 'WTF?!" No co?! Już piszczeć nie wolno? Spoglądam na moich przyjaciół. Himei nadstawia swoje lewe ramię. Już po kilku sekundach ma na nim żółty znaki. Chłopacy powoli ściągają koszulki, a wszyscy otwierają tylko gęby, gdy widzą ich kaloryfery i mięśnie. Na nas to oczywiście nie robi wrażenia, bo i tak widziałyśmy ich już prawie nagich. Pierwszy w kolejce jest Shun. Pokazuje na lewą część swojej klaty. Po chwili widać czerwony znak FT. Gdy nadchodzi kolej Erica i Miruś dotyka jego brzucha obydwoje lekko się rumienią. Czyżbym wyczuwała miłość w powietrzu?
-To... Witamy w Fairy Tail!!!!!! Siedzibie starych zboczeńcy, pijaków, żuli i debilów! A i oczywiście najlepszych magów i przyjaciół!!!- krzyczę ze śmiechem w głosie.
-Zaczynamy imprezę!!!!!-wrzeszczy Mistrz i zaraz zaczyna się totalna rozróba. Oczywiście chłopacy zaraz urządzają sobie konkurs picia. Po chwili Himei ląduje na podłodze. Jakiś debil rzucił w nią stołem.
-Him-chan wszystko w porządku?- pytam i pomagam jej wstać.
-JAKI DEBIL RZUCIŁ STOŁEM?!- krzyczymy razem.
Wszyscy wyrzucają Natsu z tłumu.
-Ty..Ty..- mówi moja przyjaciółka stojąc przed nim.
-To było dla zabawy!-próbuje się bronić, ale obrywa od blondynki "Płonącym Plaskaczem*".
-Dupek!- krzyczy dziewczyna i odchodzi do baru. Ja zaczynam się śmiać i idę za nią.
-Nieźle mu przywaliłaś. Gratuluję!
-Twoja szkoła- posyła w moją stronę promienny uśmiech.
-No, a jak! Miruś dasz nam piwa?- pytam białowłosą.
-Jasne!
I tak każdy pił do samego rana!
~Następny dzień~
O kurwa! Moja głowa! Powoli podnoszę się z ziemi i rozglądam się. Nie no jakie ciekawe widoki! Szybko biorę aparat zza baru i zaczyna robić zdjęcia. Pierwsze zdjęcie: Levy śpiąca na Gajeel'u. Drugie zdjęcie: Mistrz całujący się ze słupem! Zdjęcie nr 3: I tu nie uwierzycie! Natsu z głową pomiędzy piersiami Himei! Hahaha~! Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale jeszcze tylko dwa ostatnie zdjęcia są naprawdę godne uwagi. A mianowicie... To jak Mira ślini się na brzuch Erica i jak Laxus ma głowę w kiblu! Patrzę na tą sielankę i tak sobie myślę, że z ciężkim sercem muszę ją przerwać. Dlatego też wchodzę na bar i wrzeszczę:
-LUDZIE! RADA PRZYSZŁA!!!!!
Wszyscy jak jeden mąż zrywają się z podłogi i zaczynają przepraszać za syf. A to dobre! Najlepszy jest Staruszek, bo okazuje się, że on do tego słupa jest przywiązany!
-Hahahaha~!- wybucham śmiechem, gdy widzę jak Shun spada z sufitu. Biorę szybko zdjęcia i nad odchodnym krzyczę:
-Do zobaczenia za 2 godziny, Miruś!
Idę w kierunku domu, aby wykąpać się, przebrać i coś zjeść
~2 godziny później~
-Dałaś im to?- pytam białowłosą, która do mnie podchodzi z uśmiechem na twarzy .
-Tak. A czy tam wszystko gotowe?
-A jak! Chodźmy zająć miejsca- mówię i idę z dziewczyną w kierunku krzaków.
~Punkt widzenia Levy~
Szybko czytam słowa zapisane na kartce. Wychodzi na to, że Lu-chan chce się ze mną spotkać na polanie, za Wróżkowymi Wzgórzami. I to już. Wychodzę z gildii i kieruję się we wskazane miejsce. Już po chwili jestem na polance. To co tam widzę dziwi mnie. Koc w kratę, koszyki piknikowy i pochylający się nad tym Gajeel!
-Co ty tu robisz?- pytam zdziwiona.
-Dostałem kartkę, że mam tu przyjść- odpowiada nie patrząc na mnie.
-Ja też- mówię i podchodzę bliżej.- To dla nas?
-Na to wygląda-podaje mi karteczkę z napisem "Smacznego ^^".- Nie pozostało nam nic innego jak to zjeść!
Od razu wyjmuje talerz kanapek i podaje mi jedną. Zaczynamy jeść.
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
Niebieskowłosa i czerwonooki powoli jedzą i rozmawiają. Widać, że świetnie się dogadują. Słońce powoli chyli się ku zachodowi. Nagle chłopak pochyla się ku dziewczynie.
~Perspektywa Levy~
Jego twarz przybliża się do mojej. Zatapiam się w jego cudownych oczach. Mam wrażenie, że nic więcej nie istnieje. Jesteśmy tylko my.
-Wiesz...-mówi cicho.-Powinniśmy chyba być przyjaciółmi.
-Dlaczego?- pytam zdziwiona. Ja nie potrafię być dla niego przyjaciółką.
-Ja... Zrobiłem ci kiedyś krzywdę. Nie mogę sobie tego wybaczyć- powoli wstaje i już chce iść kiedy ja podnoszę się i krzyczę:
-Ja cię kocham, debilu!!!
On patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami i podchodzi bliżej.
-Jesteś pewna?
-Jak nigdy.
Po chwili czuję jak jego usta dotykają moich.
I tak oto mamy następny rozdział!I tak jak wcześniej zaznaczyłam czekam na komentarze^^ Buziaczki!
P.S Dedykacja dla Cristal Phoenix za to, że zmusiła mnie do napisania rozdziału i pomogła wymyślić Himei^^
sobota, 3 sierpnia 2013
Nowina i prośba lub jak kto woli... Szantaż!
Moi drodzy!
Dzisiaj tak sobie wchodzę na blogi i co widzę? Ponad 4200 wyświetleń!!!! Nie no kochani jesteście!
Kuro: Rano ta debilna istota obudziła mnie piszcząc "Tak!!! Kochają nas Kuro!!"!
Też cię kocham Kuro *posyła buziaki w jej stronę*
Kuro: I zachowuje się cały boży dzień jakby była naćpana!
I dlatego zrodziła się w mojej główce dobra myśl *zaciera ręce* Buhahahahaha~!
Kuro: Zaczynam się ciebie powoli bać...
Przejdźmy do rzeczy. Wiem, że to tandetne i coś w rodzaju szantażu, ale mówi się trudno. Chodzi o to, że... *muzyczka z horrorów* Nie będę wstawiała następnych rozdziałów jeśli pod poprzednimi nie będzie co najmniej dwóch komentarzy! To jest może dla niektórych niesprawiedliwe, ale chciałabym wiedzieć czy ktoś to jeszcze czyta.
Kuro: Jeśli nikt tego nie czyta to skąd wzięło się tyle tyle wyświetleń?
Nie wiem! Mój tata powiedział tak: "Ten twój blog to czyta tylko jakaś Krycha. I ona robi tak: Rano siada przy komputerze, wpisuje nazwę bloga i później jej mama woła; "Krycha śniadanie!". Ona grzecznie wyłącza komputer i je śniadanie. Po posiłku znów robi to samo co rano. Po kilku godzinach jej ojciec woła: "Krycha ruszaj dupę na obiad!", a ona robi to co poprzednio. Po obiedzie znów siada do komputera. Za chwilę jednak jej matka wrzeszczy; "Krycha wyszłabyś na dwór, a nie cały dzień prze komputerem!". Krysia potulnie wychodzi z domu i idzie do kafejki internetowej i wchodzi na bloga. Po kilku godzinach wraca do domu i znowu siada przy komputerze. Chwilę siedzi, ale kolejny raz słychać krzyk "Krycha kolacja na stole!". Gdy zje i przebierze się w piżamę włącza internet w komórce i wchodzi na mojego bloga. I tak robi codziennie. Dzięki temu masz tyle wejść". Wiem mój tata to geniusz. Mam to po nim^^
Kuro: Lepiej mów dalej i nie kompromituj się bardziej.
Ok! Chciałam jeszcze raz zaprosić was na moje inne blogi.
1. http://devil-in-fairy-tail.blogspot.com/ - blog o siostrze Laxus'a, Abisu.
2. http://ann-in-fairy-tail.blogspot.com/ - blog o mnie, ale w innej wersji. Nie zabraknie oczywiście naszych ulubionych bohaterów!
3. http://arcana-santa-maria.blogspot.com/ - blog na podstawie anime: "Arcana Famiglia". Opowiada historie pięknej i niesamowitej Marii.
Kuro: Możemy kończyć?
Jasne! Jeszcze raz przypominam o warunku nowego rozdziału. To... Do zobaczenia^^
Dzisiaj tak sobie wchodzę na blogi i co widzę? Ponad 4200 wyświetleń!!!! Nie no kochani jesteście!
Kuro: Rano ta debilna istota obudziła mnie piszcząc "Tak!!! Kochają nas Kuro!!"!
Też cię kocham Kuro *posyła buziaki w jej stronę*
Kuro: I zachowuje się cały boży dzień jakby była naćpana!
I dlatego zrodziła się w mojej główce dobra myśl *zaciera ręce* Buhahahahaha~!
Kuro: Zaczynam się ciebie powoli bać...
Przejdźmy do rzeczy. Wiem, że to tandetne i coś w rodzaju szantażu, ale mówi się trudno. Chodzi o to, że... *muzyczka z horrorów* Nie będę wstawiała następnych rozdziałów jeśli pod poprzednimi nie będzie co najmniej dwóch komentarzy! To jest może dla niektórych niesprawiedliwe, ale chciałabym wiedzieć czy ktoś to jeszcze czyta.
Kuro: Jeśli nikt tego nie czyta to skąd wzięło się tyle tyle wyświetleń?
Nie wiem! Mój tata powiedział tak: "Ten twój blog to czyta tylko jakaś Krycha. I ona robi tak: Rano siada przy komputerze, wpisuje nazwę bloga i później jej mama woła; "Krycha śniadanie!". Ona grzecznie wyłącza komputer i je śniadanie. Po posiłku znów robi to samo co rano. Po kilku godzinach jej ojciec woła: "Krycha ruszaj dupę na obiad!", a ona robi to co poprzednio. Po obiedzie znów siada do komputera. Za chwilę jednak jej matka wrzeszczy; "Krycha wyszłabyś na dwór, a nie cały dzień prze komputerem!". Krysia potulnie wychodzi z domu i idzie do kafejki internetowej i wchodzi na bloga. Po kilku godzinach wraca do domu i znowu siada przy komputerze. Chwilę siedzi, ale kolejny raz słychać krzyk "Krycha kolacja na stole!". Gdy zje i przebierze się w piżamę włącza internet w komórce i wchodzi na mojego bloga. I tak robi codziennie. Dzięki temu masz tyle wejść". Wiem mój tata to geniusz. Mam to po nim^^
Kuro: Lepiej mów dalej i nie kompromituj się bardziej.
Ok! Chciałam jeszcze raz zaprosić was na moje inne blogi.
1. http://devil-in-fairy-tail.blogspot.com/ - blog o siostrze Laxus'a, Abisu.
2. http://ann-in-fairy-tail.blogspot.com/ - blog o mnie, ale w innej wersji. Nie zabraknie oczywiście naszych ulubionych bohaterów!
3. http://arcana-santa-maria.blogspot.com/ - blog na podstawie anime: "Arcana Famiglia". Opowiada historie pięknej i niesamowitej Marii.
Kuro: Możemy kończyć?
Jasne! Jeszcze raz przypominam o warunku nowego rozdziału. To... Do zobaczenia^^
piątek, 2 sierpnia 2013
Rozdział 17 "Chciałem pogadać o tym co wydarzyło się 2 lata temu pomiędzy nami"
-To gdzie chcesz walczyć?- pytam.
-Na polanie za gildią- odpowiada poważnie Fried.
On idzie przodem za nim ja, a za mną wszyscy z gildii. Zielonowłosy zatrzymuje się i obraca do mnie przodem.Uśmiecham się do niego zadziornie. Jego twarz jest zbyt poważna. Pomiędzy nas wchodzi Mistrz.
-Możecie zaczynać!
Chłopak wyjmuje szpadę. Ja dalej stoję w miejscu.
-Kobiety mają pierwszeństwo- mówi głośno.
-Dlatego czekam aż zrobisz pierwszy ruch- odpowiadam, a każdy zaczyna się śmiać. Fried robi się cały czerwony. Krzyczy:
-Dark Ecriture: Ból!
W moją stronę leci słowo "Ból". Gdy już to coś jest z dobry metr ode mnie mówię:
-Podmiana: Tarcza Spartakusa- w mojej dłoni pojawia się ogromna tarcza utrzymana w kolorach srebra i czerwieni. Na niej napisane jest dużymi, czarnymi literami "Return with the shield or on the shield*". Czar zielonookiego odpija się od niej.
-Tylko na tyle cię stać? Myślałam, że chcesz ocalić swojego księcia z bajki od klątwy baraniego łba- on staje się jeszcze bardziej czerwony (To możliwe?! O.O dop. od aut.) i wrzeszczy:
-Dark Ecriture: Agonia!!!!
Kolejny napis w moją stronę. Jednak tym razem nic nie robię. Chcę coś zobaczyć. Czuję jak to coś we mnie uderza. Ból rozchodzi się po moim ciele. Odchylam się lekko do tyłu. Jednak nadal stoję na nogach. Po chwili znów patrzę w oczy Fried'a.
-Ale... Jak? Ty powinnaś już leżeć martwa na ziemi!- jest zszokowany. Na moją twarz wkrada się maska szaleństwa.
-Czyli teraz czas na mój ruch. Magia krwi: Obezwładnienie- podnoszę rękę i celuje w niego. Stoi wyprostowany i się nie rusza. Tylko krzyczy:
-Co ty mi zrobiłaś?!
-Jeden- mówię do niego. Wyraz mojej twarzy się nie zmienił.- Sekretna technika Demonicznego Zabójcy Ludzi: Opętanie!- naraz z ziemi wydobywają się demony, które wrzeszczę w różnych językach swoje imiona. W końcu dopadają chłopaka. On tylko wrzeszczy przeraźliwie.
-Dwa- dopowiadam po chwili. Oczy chłopaka na sekundę stają się puste, aby zaraz zmienić swoją barwę na czerwień.
-Co mamy z nim zrobić, pani?- odzywa się do mnie 6 różnich głosów, mówiących w różnych językach.
-Opuścić jego ciało w trybie natychmiastowym- mówię beznamiętnie.
-Your wish is our command**- odpowiadają po angielsku i wracają do ziemi. Chłopak mogąc się już ruszać upada na trawę i ciężko dyszy. Podchodzę do niego i wyciągam rękę.
-To była dobra walka- pomagam mu wstać.
-Ale przegrałem. Nie ocaliłem Laxus'a.- wzdycham ciężko.
-Nie ważne czy wygrałeś czy przegrałeś. Ważne jest to dlaczego podjąłeś się walki- odpowiadam.
Nagle czuję jak coś, a raczej ktoś podnosi mnie w górę.
-Gajeel ja umiem sama chodzić do cholery!!!
-Jestem z ciebie dumny chochliku.
-Co ja ci mówiłam o nazywaniu mnie chochlikiem?!- krzyczę i uderzam go w ten pusty łeb. Zauważam jak Levy patrzy na nas. Z jej oczu bije... Zazdrość? Śmieję się i mówię do ucha Smoczemu Zabójcy:
-Lepiej mnie puść bo twoja dziewczyna jest zazdrosna- ten jak na rozkaz zrzuca mnie na ziemię.
-No wiesz! To jak mówię, że masz mnie puścić oznacza "Postaw mnie delikatnie na ziemi"!!!!!- pocieram obolałe pośladki.
-Gehe!- uśmiecha się do mnie szeroko i pomaga mi wstać.
-Zemszczę się- mówię wkurzona.
-Ciekawe jak?
-Hmmm...- myślę chwilę i nagle na mojej twarzy pojawia się uśmiech godny Joker'a***.- Gaaaajeeeel słoooońseeee- przeciągam słodko samogłoski.- Pamiętasz może co było moim hobby?
-O nie! Nie zrobisz mi tego!- po jego oczach widać, że naprawdę się boi.
-Zrobię- podbiegam w stronę Miry- Miruś słońce! Mamy zadanie!- biorę ją pod ramię i zaciągam w stronę gildii.
-O co chodzi, Kuro-chan?- pyta białowłosa gdy już jesteśmy same w budynku.
-Bo wiesz... Moim hobby było swatanie ludzi. Wbrew wszystkiemu czytałam dużo romansideł. I wymyśliłam taki plan- zaczynam jej szeptać na ucho.- Chcę żebyś mi pomogła!- kończę swój wywód.
-Jasne! Z wielką chęcią. Tylko zrobimy to jutro, bo teraz ktoś chce z tobą pogadać- uśmiecha się i idzie za bar.
Odwracam się i twarzą wpadam na naga klatkę piersiową.
-Możemy pogadać?- pyta Gray.
-Jasne! O co chodzi?
-Pogadajmy w cztery oczy, ok?
-Jak chcesz- mówię, a lodowy mag łapie mnie za rękę i wyprowadza z gildii. Prowadzi przez las... Zaraz zaraz. A jak on chce mnie zgwałcić i zatopić w pobliskiej rzeczce?! Mimo moich obaw idziemy coraz bardziej wgłąb lasu. Zatrzymujemy się przy... Rzeczce!!! Pomocy!!!
-To... O czym chciałeś pogadać?- pytam niby spokojna.
-Bo wiesz... Ja...Yyyy...- jąka się.
-No wykrztuś to z siebie do cholery!
-Chciałem pogadać o tym co wydarzyło się 2 lata temu pomiędzy nami- mówi na jednym wydechu.
Teraz wyraz mojej twarzy mówi WTF?!
*Słynne "Wróć z tarczą albo na tarczy"
** "Twoje życzenie jest dla nas rozkazem" zawszę mówię tak do mojej siostry XD
*** Joker ten z Batmana. Kocham go ^^
A więc... Wróciłam! Minęły tylko 2 tygodnie, ale wracam. Po prostu nie mogłam bez was wytrzymać! Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie gorąco^^
Kuro: Ja oczywiście też wróciłam. I teraz zrobimy wam tak zwane "W następnym odcinku"
A więc:
-Na polanie za gildią- odpowiada poważnie Fried.
On idzie przodem za nim ja, a za mną wszyscy z gildii. Zielonowłosy zatrzymuje się i obraca do mnie przodem.Uśmiecham się do niego zadziornie. Jego twarz jest zbyt poważna. Pomiędzy nas wchodzi Mistrz.
-Możecie zaczynać!
Chłopak wyjmuje szpadę. Ja dalej stoję w miejscu.
-Kobiety mają pierwszeństwo- mówi głośno.
-Dlatego czekam aż zrobisz pierwszy ruch- odpowiadam, a każdy zaczyna się śmiać. Fried robi się cały czerwony. Krzyczy:
-Dark Ecriture: Ból!
W moją stronę leci słowo "Ból". Gdy już to coś jest z dobry metr ode mnie mówię:
-Podmiana: Tarcza Spartakusa- w mojej dłoni pojawia się ogromna tarcza utrzymana w kolorach srebra i czerwieni. Na niej napisane jest dużymi, czarnymi literami "Return with the shield or on the shield*". Czar zielonookiego odpija się od niej.
-Tylko na tyle cię stać? Myślałam, że chcesz ocalić swojego księcia z bajki od klątwy baraniego łba- on staje się jeszcze bardziej czerwony (To możliwe?! O.O dop. od aut.) i wrzeszczy:
-Dark Ecriture: Agonia!!!!
Kolejny napis w moją stronę. Jednak tym razem nic nie robię. Chcę coś zobaczyć. Czuję jak to coś we mnie uderza. Ból rozchodzi się po moim ciele. Odchylam się lekko do tyłu. Jednak nadal stoję na nogach. Po chwili znów patrzę w oczy Fried'a.
-Ale... Jak? Ty powinnaś już leżeć martwa na ziemi!- jest zszokowany. Na moją twarz wkrada się maska szaleństwa.
-Czyli teraz czas na mój ruch. Magia krwi: Obezwładnienie- podnoszę rękę i celuje w niego. Stoi wyprostowany i się nie rusza. Tylko krzyczy:
-Co ty mi zrobiłaś?!
-Jeden- mówię do niego. Wyraz mojej twarzy się nie zmienił.- Sekretna technika Demonicznego Zabójcy Ludzi: Opętanie!- naraz z ziemi wydobywają się demony, które wrzeszczę w różnych językach swoje imiona. W końcu dopadają chłopaka. On tylko wrzeszczy przeraźliwie.
-Dwa- dopowiadam po chwili. Oczy chłopaka na sekundę stają się puste, aby zaraz zmienić swoją barwę na czerwień.
-Co mamy z nim zrobić, pani?- odzywa się do mnie 6 różnich głosów, mówiących w różnych językach.
-Opuścić jego ciało w trybie natychmiastowym- mówię beznamiętnie.
-Your wish is our command**- odpowiadają po angielsku i wracają do ziemi. Chłopak mogąc się już ruszać upada na trawę i ciężko dyszy. Podchodzę do niego i wyciągam rękę.
-To była dobra walka- pomagam mu wstać.
-Ale przegrałem. Nie ocaliłem Laxus'a.- wzdycham ciężko.
-Nie ważne czy wygrałeś czy przegrałeś. Ważne jest to dlaczego podjąłeś się walki- odpowiadam.
Nagle czuję jak coś, a raczej ktoś podnosi mnie w górę.
-Gajeel ja umiem sama chodzić do cholery!!!
-Jestem z ciebie dumny chochliku.
-Co ja ci mówiłam o nazywaniu mnie chochlikiem?!- krzyczę i uderzam go w ten pusty łeb. Zauważam jak Levy patrzy na nas. Z jej oczu bije... Zazdrość? Śmieję się i mówię do ucha Smoczemu Zabójcy:
-Lepiej mnie puść bo twoja dziewczyna jest zazdrosna- ten jak na rozkaz zrzuca mnie na ziemię.
-No wiesz! To jak mówię, że masz mnie puścić oznacza "Postaw mnie delikatnie na ziemi"!!!!!- pocieram obolałe pośladki.
-Gehe!- uśmiecha się do mnie szeroko i pomaga mi wstać.
-Zemszczę się- mówię wkurzona.
-Ciekawe jak?
-Hmmm...- myślę chwilę i nagle na mojej twarzy pojawia się uśmiech godny Joker'a***.- Gaaaajeeeel słoooońseeee- przeciągam słodko samogłoski.- Pamiętasz może co było moim hobby?
-O nie! Nie zrobisz mi tego!- po jego oczach widać, że naprawdę się boi.
-Zrobię- podbiegam w stronę Miry- Miruś słońce! Mamy zadanie!- biorę ją pod ramię i zaciągam w stronę gildii.
-O co chodzi, Kuro-chan?- pyta białowłosa gdy już jesteśmy same w budynku.
-Bo wiesz... Moim hobby było swatanie ludzi. Wbrew wszystkiemu czytałam dużo romansideł. I wymyśliłam taki plan- zaczynam jej szeptać na ucho.- Chcę żebyś mi pomogła!- kończę swój wywód.
-Jasne! Z wielką chęcią. Tylko zrobimy to jutro, bo teraz ktoś chce z tobą pogadać- uśmiecha się i idzie za bar.
Odwracam się i twarzą wpadam na naga klatkę piersiową.
-Możemy pogadać?- pyta Gray.
-Jasne! O co chodzi?
-Pogadajmy w cztery oczy, ok?
-Jak chcesz- mówię, a lodowy mag łapie mnie za rękę i wyprowadza z gildii. Prowadzi przez las... Zaraz zaraz. A jak on chce mnie zgwałcić i zatopić w pobliskiej rzeczce?! Mimo moich obaw idziemy coraz bardziej wgłąb lasu. Zatrzymujemy się przy... Rzeczce!!! Pomocy!!!
-To... O czym chciałeś pogadać?- pytam niby spokojna.
-Bo wiesz... Ja...Yyyy...- jąka się.
-No wykrztuś to z siebie do cholery!
-Chciałem pogadać o tym co wydarzyło się 2 lata temu pomiędzy nami- mówi na jednym wydechu.
Teraz wyraz mojej twarzy mówi WTF?!
*Słynne "Wróć z tarczą albo na tarczy"
** "Twoje życzenie jest dla nas rozkazem" zawszę mówię tak do mojej siostry XD
*** Joker ten z Batmana. Kocham go ^^
A więc... Wróciłam! Minęły tylko 2 tygodnie, ale wracam. Po prostu nie mogłam bez was wytrzymać! Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie gorąco^^
Kuro: Ja oczywiście też wróciłam. I teraz zrobimy wam tak zwane "W następnym odcinku"
A więc:
W następnym odcinku God in Fairy Tail!
"-To nie powinno się nigdy zdarzyć."
"Jego twarz przybliża się do mojej. Zatapiam się w jego cudownych oczach. Mam wrażenie, że nic więcej nie istnieje. Jesteśmy tylko my."
"Czuję jak czyjeś ręce oplatają mnie w pasie."
"-Tęskniłem Koibito*- mruczy mi do ucha."
Do zobaczenia^^
*Koibito- Słoneczko
czwartek, 18 lipca 2013
"It's too cold outside..."
O Narodzie Wybrany!
Na naszej życiowej drodze często pojawiają się różnego rodzaju zaskoczenia. Czasem, na pierwszy rzut oka, są one dla nas dobre lub złe. Jednak każdy medal ma dwie strony. Często to co wydaje nam się złe może z korzyścią wpłynąć na naszą życiową wędrówkę. Chcąc być panami własnego losu zamykamy się, coraz bardziej w pułapce. Dlatego potrzebujemy zmian. Takiej kłody, która zmieni lekko naszą trasę. Człowiek nie jest stworzeniem monotonnym; pragnie więcej i inaczej. I nic nie zatrzyma go przed zdobyciem upragnionego celu.
...
Jakaż ja mądra! ^^ Nie ma to jak trochę pofilozofować. Tak więc moi drodzy mam dla was dość znaną już wiadomość. Mimo, że nie lubię być podobna do innych, muszę to napisać. Otóż... Zawieszam tego bloga. Wiem, że historia Kuro dopiero się zaczęła, ale jednak coś w mojej głowie podpowiada mi, że na razie należy to zakończyć. Teraz chcę skupić się na swoich dwóch, innych blogach; http://devil-in-fairy-tail.blogspot.com/ i http://ann-in-fairy-tail.blogspot.com/. Myślałam też o napisaniu książki. Tak więc... Kur**! Jak ja nienawidzę takich rzeczy pisać! Oczywiście nie mówię "Żegnajcie forever" lecz "Do poczytania"
Chciałbym podziękować jeszcze m.in. mojej cudownej córce Kazumi Shinoko za to, że w ciężkich chwilach wspierała mnie i pomagała mi napisać tego posta. Chcę jeszcze podziękować wszystkim odwiedzającym tego bloga. To dzięki wam mogłam pisać te wszystkie rozdziały. Jeszcze raz dziękuję wam z całego mojego OJCOWSKIEGO serca^^
Chciałbym podziękować jeszcze m.in. mojej cudownej córce Kazumi Shinoko za to, że w ciężkich chwilach wspierała mnie i pomagała mi napisać tego posta. Chcę jeszcze podziękować wszystkim odwiedzającym tego bloga. To dzięki wam mogłam pisać te wszystkie rozdziały. Jeszcze raz dziękuję wam z całego mojego OJCOWSKIEGO serca^^
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 16 "Błagam cię, Gajeel..."
Idę zdenerwowana w jego kierunku. Siedzi w jakimś odległym koncie gildii.
-Gajeel! Ty idioto!- krzyczę.
-Co ja?- pyta zdezorientowany.
-Po pierwsze: Co ty masz mnie tak w dupie, co? Powinieneś do mnie podlecieć jak na skrzydłach i witać się ze mną, a nie tak! A po drugie: Ty cholero! Nie wystarczy ci moje słowo tylko Salamander musi ci skopać dupę?! Ty mnie w ogóle nie traktujesz mnie poważnie!- wrzeszczę na niego. On wstaje i podchodzi do mnie. Patrzę na niego wściekła. On tylko głupkowato się uśmiecha i mnie przytula.
-Tęskniłem chochliku- szepcze mi do ucha. Oddaję mu uścisk.
-To i tak nie zmienia tego, że zasłużyłeś na kare- mówię.
-No błagam!
~10 minut później~
-Wio koniku!- krzyczę.
Cała gildia się na nas gapi. Gajeel chodzi na czworaka. Ze mną na plecach oczywiście.
-Długo jeszcze?- pyta.
-Tak- banan na mojej twarzy powala na kolana.
-Wredota- mruczy pod nosem.
-Słyszałam to! Do baru! Wio!
On leniwie podchodzi do wskazanego miejsca.
-Szybciej!- wrzeszczę i klepię go w tyłek.
-Tego już za wiele!- mówi i wstaje. Ja oczywiście upadam moimi zacnymi czterema literami na podłogę.
-To bolało!
-Należało ci się ty mała chochlico! Gehe!
-Dupek!- mówię i idę na piętro.
~Punkt widzenia Gajeel'a~
-Skąd wy się znacie?- pyta Erza.
-No cóż... Cieszcie się, że nie widzieliście jej jak miała 14 lat- mówię. I zaczynam im opowiadać.
~Retrospekcja, punkt widzenia Trzeciej Osoby~
~Jakieś miasto na obrzeżach Fiore~
Do baru wpadają magowie. Po znaku idzie poznać, że są z mrocznej gildii Phantom Lord. Wszyscy uciekają. Oprócz jednej osoby. Dziewczyna spokojnie siedzi na krześle i dojada lody czekoladowe.
-Ej ty!- krzyczy jeden ze złych magów.
-Czego?- pyta czarnowłosa.
-A ty co taka normalna co?- pyta czerwonooki i spycha jej pucharek z lodami.
-Ty... Za chwilę zdechniesz!
-Oooo! Chciałbym to zobaczyć!
Dziewczyna celuje w niego jakąś dziwną bronią zrobioną z...
-Na serio? Kwiaty?
-A żebyś się nie zdziwił- mówi i naciera na niego. Ten rozbawiony nawet się nie broni. Po chwili jednak z jego ramienia sączy się krew.
-Cholera! Ty mała... Ryk Żelaznego Zabójcy Smoków!
W stronę dziewczyny leci ten wir, a ona dopiero w ostatniej chwili krzyczy:
-Metalowe Tworzenie: Tarcza!- zasłania się. Po chwili rzuca tą tarczą w jego stronę.
-Na prawdę? Chcesz mnie uszkodzić metalem? Mnie? Żelaznego Zabójcę Smoków?- śmieje się i pożera cały twór.
-Wiesz... Są jeszcze różne rodzaje metalu...- mówi, a chłopak łapie się za brzuch i wymiotuje.- Hahaha~!
-Z czego rżysz?- pyta ledwo chłopak.
-Śmieszny jesteś! A tak ogólnie jestem Kuro. A ty?- przedstawia się i podaje mu rękę. Dziewczyna spodobała się chłopakowi. Ma podobny charakterek do niego.
-Gajeel- chwyta jej drobną dłoń i potrząsa nią. Chyba znalazł przyjaciółkę.
~Koniec retrospekcji~
-Faktycznie podobni jesteście- mówi Levi.- Spotkaliście się jeszcze kiedyś?
-A jak! W końcu zostaliśmy przyjaciółmi! Ja troszczyłem się o nią, a ona o mnie...
~Retrospekcja~
-Gajeel!- słyszy i czuje jak ktoś mu się uwiesza na szyi.
-Siemka chochliku!
-Mówiłam ci już żebyś mnie tak nie nazywał!- mówi czarnowłosa i udaje obrażoną.
-Gehe!- śmieje się chłopak i klepie ją po głowie.- No już się tak nie obrażaj!
-No okej...- mówi niepewnie.- To co tam u ciebie słychać?- pyta z bananem na twarzy.
-A nic nowego. Ostatnio znowu splądrowaliśmy jakieś miasto...- zaczął chłopak.
-Dlaczego to robisz, Gajeel?
-Co?
-Dlaczego dołączyłeś do tej gildii? Dlaczego robisz to ludziom?
-Taki jestem, mała. Nie zmienię tego.
-Nie! Nie jesteś taki! Znam cię!- krzyczy dziewczyna.
-Proszę przestań Kuro!
-Błagam cie- mówi ze zwieszoną głową- Przestań już. Odłącz od tej gildii. Nie będziesz samotny. Będziesz miał mnie, Ravena...- spojrzała na niego oczami przepełnionymi bólem- Błagam cię, Gajeel...
~Koniec retrospekcji~
-Co ci? Nie mów mi, że ci się na wspominki zebrało- Kuro sprzedaje mi kuksańca w bok.
-No coś ty!-mówię z bananem na gębie.
Jakiś zielonowłosy podchodzi do nas i krzyczy:
-Ty!- pokazuje palcem na Kuro- Zdejmij to coś z głowy Laxus'a!!!
-Nie- odpowiada spokojnie.
-Natychmiast!!!!
-Musi ponieść konsekwencje- mówi całkiem poważnie.
-W takim razie walcz!
-O co? O rękę Laxus'a?! Nigdy w życiu!- śmieje się.
-Nie! O wolność jego głowy!- odpowiada cały czerwony.
-Czy ty masz pojęcie jak to zabrzmiało? Gehe!- śmieję się razem z Kuro.
-To nie jest śmieszne!
-Dobra jak chcesz to możemy walczyć- odpowiada mu czarnowłosa.
I tako oto następny rozdział! Cieszcie się Narody Wybrane!
Kuro: Ogarnij się kobieto!
No dobra, dobra... A w następnym rozdziale... Kuro vs Fried!!! I tajemnicze wyznanie miłości...
Kuro: Fried'a do Laxus'a!
Cicho! Może będzie to ta para albo kto inny... Zobaczycie dopiero w następnym rozdziale!
-Gajeel! Ty idioto!- krzyczę.
-Co ja?- pyta zdezorientowany.
-Po pierwsze: Co ty masz mnie tak w dupie, co? Powinieneś do mnie podlecieć jak na skrzydłach i witać się ze mną, a nie tak! A po drugie: Ty cholero! Nie wystarczy ci moje słowo tylko Salamander musi ci skopać dupę?! Ty mnie w ogóle nie traktujesz mnie poważnie!- wrzeszczę na niego. On wstaje i podchodzi do mnie. Patrzę na niego wściekła. On tylko głupkowato się uśmiecha i mnie przytula.
-Tęskniłem chochliku- szepcze mi do ucha. Oddaję mu uścisk.
-To i tak nie zmienia tego, że zasłużyłeś na kare- mówię.
-No błagam!
~10 minut później~
-Wio koniku!- krzyczę.
Cała gildia się na nas gapi. Gajeel chodzi na czworaka. Ze mną na plecach oczywiście.
-Długo jeszcze?- pyta.
-Tak- banan na mojej twarzy powala na kolana.
-Wredota- mruczy pod nosem.
-Słyszałam to! Do baru! Wio!
On leniwie podchodzi do wskazanego miejsca.
-Szybciej!- wrzeszczę i klepię go w tyłek.
-Tego już za wiele!- mówi i wstaje. Ja oczywiście upadam moimi zacnymi czterema literami na podłogę.
-To bolało!
-Należało ci się ty mała chochlico! Gehe!
-Dupek!- mówię i idę na piętro.
~Punkt widzenia Gajeel'a~
-Skąd wy się znacie?- pyta Erza.
-No cóż... Cieszcie się, że nie widzieliście jej jak miała 14 lat- mówię. I zaczynam im opowiadać.
~Retrospekcja, punkt widzenia Trzeciej Osoby~
~Jakieś miasto na obrzeżach Fiore~
Do baru wpadają magowie. Po znaku idzie poznać, że są z mrocznej gildii Phantom Lord. Wszyscy uciekają. Oprócz jednej osoby. Dziewczyna spokojnie siedzi na krześle i dojada lody czekoladowe.
-Ej ty!- krzyczy jeden ze złych magów.
-Czego?- pyta czarnowłosa.
-A ty co taka normalna co?- pyta czerwonooki i spycha jej pucharek z lodami.
-Ty... Za chwilę zdechniesz!
-Oooo! Chciałbym to zobaczyć!
Dziewczyna celuje w niego jakąś dziwną bronią zrobioną z...
-Na serio? Kwiaty?
-A żebyś się nie zdziwił- mówi i naciera na niego. Ten rozbawiony nawet się nie broni. Po chwili jednak z jego ramienia sączy się krew.
-Cholera! Ty mała... Ryk Żelaznego Zabójcy Smoków!
W stronę dziewczyny leci ten wir, a ona dopiero w ostatniej chwili krzyczy:
-Metalowe Tworzenie: Tarcza!- zasłania się. Po chwili rzuca tą tarczą w jego stronę.
-Na prawdę? Chcesz mnie uszkodzić metalem? Mnie? Żelaznego Zabójcę Smoków?- śmieje się i pożera cały twór.
-Wiesz... Są jeszcze różne rodzaje metalu...- mówi, a chłopak łapie się za brzuch i wymiotuje.- Hahaha~!
-Z czego rżysz?- pyta ledwo chłopak.
-Śmieszny jesteś! A tak ogólnie jestem Kuro. A ty?- przedstawia się i podaje mu rękę. Dziewczyna spodobała się chłopakowi. Ma podobny charakterek do niego.
-Gajeel- chwyta jej drobną dłoń i potrząsa nią. Chyba znalazł przyjaciółkę.
~Koniec retrospekcji~
-Faktycznie podobni jesteście- mówi Levi.- Spotkaliście się jeszcze kiedyś?
-A jak! W końcu zostaliśmy przyjaciółmi! Ja troszczyłem się o nią, a ona o mnie...
~Retrospekcja~
-Gajeel!- słyszy i czuje jak ktoś mu się uwiesza na szyi.
-Siemka chochliku!
-Mówiłam ci już żebyś mnie tak nie nazywał!- mówi czarnowłosa i udaje obrażoną.
-Gehe!- śmieje się chłopak i klepie ją po głowie.- No już się tak nie obrażaj!
-No okej...- mówi niepewnie.- To co tam u ciebie słychać?- pyta z bananem na twarzy.
-A nic nowego. Ostatnio znowu splądrowaliśmy jakieś miasto...- zaczął chłopak.
-Dlaczego to robisz, Gajeel?
-Co?
-Dlaczego dołączyłeś do tej gildii? Dlaczego robisz to ludziom?
-Taki jestem, mała. Nie zmienię tego.
-Nie! Nie jesteś taki! Znam cię!- krzyczy dziewczyna.
-Proszę przestań Kuro!
-Błagam cie- mówi ze zwieszoną głową- Przestań już. Odłącz od tej gildii. Nie będziesz samotny. Będziesz miał mnie, Ravena...- spojrzała na niego oczami przepełnionymi bólem- Błagam cię, Gajeel...
~Koniec retrospekcji~
-Co ci? Nie mów mi, że ci się na wspominki zebrało- Kuro sprzedaje mi kuksańca w bok.
-No coś ty!-mówię z bananem na gębie.
Jakiś zielonowłosy podchodzi do nas i krzyczy:
-Ty!- pokazuje palcem na Kuro- Zdejmij to coś z głowy Laxus'a!!!
-Nie- odpowiada spokojnie.
-Natychmiast!!!!
-Musi ponieść konsekwencje- mówi całkiem poważnie.
-W takim razie walcz!
-O co? O rękę Laxus'a?! Nigdy w życiu!- śmieje się.
-Nie! O wolność jego głowy!- odpowiada cały czerwony.
-Czy ty masz pojęcie jak to zabrzmiało? Gehe!- śmieję się razem z Kuro.
-To nie jest śmieszne!
-Dobra jak chcesz to możemy walczyć- odpowiada mu czarnowłosa.
I tako oto następny rozdział! Cieszcie się Narody Wybrane!
Kuro: Ogarnij się kobieto!
No dobra, dobra... A w następnym rozdziale... Kuro vs Fried!!! I tajemnicze wyznanie miłości...
Kuro: Fried'a do Laxus'a!
Cicho! Może będzie to ta para albo kto inny... Zobaczycie dopiero w następnym rozdziale!
niedziela, 14 lipca 2013
Rozdział 15 "Czy wiesz jak czuje się gwiazda, która nie może wrócić do Nieba?"
~Punkt widzenia Kuro~
-Natsu... Powinieneś przestać Igneel'a- mówię.
-Hahaha~! Dobry żart!
-Ja nie żartuję! To prawda.
-Ale.. Dlaczego?- jest zszokowany.
-Już długo go szukasz prawda?
-No tak, ale Igneel jest jak ojciec! Muszę go odnaleźć!
-Natsu, a nie pomyślałeś o tym, że może on odszedł dla twojego dobra , i że nie chce abyś go szukał?!- jestem wkurzona.
-A ty skąd możesz wiedzieć takie rzeczy?! Ty go nawet nie znasz!- mówi.- Ty nie wiesz jak to jest! Nie wiesz jak to jest stracić rodzinę!
-Natsu, bo się zapędzisz.
-A nawet jeślibyś ją straciła to byś nic nie poczuła! A wiesz dlaczego!? Bo jesteś zimną suką bez uczuć!
W tym momencie wymierzam chłopakowi siarczysty cios w policzek.
-Myślisz, że nie wiem jak to jest?! Ty chociaż żyjesz sobie w błogiej nieświadomości! Nie wiesz, gdzie jest Igneel! Ale ja wiem, gdzie są moi rodzice i nie ma szans na to, że ich zobaczę! Rozumiesz?! Lepiej żyć w niewiedzy! Wtedy najmniej cierpisz!- wrzeszczę i idę w stronę gildii. Otwieram drzwi i podchodzę do Miry.
-Miruś dasz lody?- pytam już nie aż tak zdenerwowana.
-Jasne- i już po chwili pożeram ten cud. Patrzę w stronę lodowego maga. Napotykam jego wzrok. Podchodzę powoli do niego. Widzę jakąś laskę przyczepioną do jego ramienia.
-Paniczu Gray! Juvia tak pana kocha!- ona mówi o sobie w trzecie osobie?! Porażka!
-Kuro...- zaczyna czarnowłosy, ale przerywa mu ta panna.
-Rywalka w miłości!!!- wrzeszczy. Naraz każdy patrzy w naszą stronę.
-Hahaha~!- wybucham śmiechem.
-Co cię tak śmieszy?- pyta Lucy.
-Mistrzu! Wiedziałam, że od zawsze chciałeś mieć psa, ale nigdy nie posądzałam cię o tak fatalny gust! Żeby zamiast normalnego szczeniaka wziąć jakiegoś buldoga o niebieskiej sierści?! Jeszcze takiego z zapędami erotycznymi?! Hahaha~! Dobra komedia działa się przez te dwa lata!- mówię odchodząc. Jednak słyszę jak jakiś pocisk leci w moją stronę.
-Juvia nie życzy sobie, żeby ktoś ją obrażał!!!
Ja z łatwością zatrzymuję jej atak. Z nienaturalną szybkością znajduję się przy niej i chwytam z podbródek.
-Słuchaj uważnie Juvio Loxar, bo nie lubię się powtarzać- szepczę jej na ucho.- Nie obchodzisz mnie, ani ty, ani twoje uczucia do kogokolwiek. Ale wiedz jedno. Nienawidzę takich pustych osób bez honoru. I zapamiętaj Pani Wody, że każda woda może wyparować przy odpowiedniej temperaturze- na pokaz parze ją.
-Ała!- piszczy.
-No! Mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy- mówię już normalnie i idę do Lucy.
-Siemka Lucy- uśmiecham się.
-Hejka- odpowiada uśmiechnięta blondynka.- I jak po powro..- nie może dokończyć bo nagle pojawia się trochę dymu, a ja czuję jak oplatają mnie, żelazne ramiona.
-Nareszcie wróciłaś Kuro!
-Też się cieszę, że cię widzę Loki, ale to nie powód do duszenia- powoli robię się niebiska na twarzy.
-Aaa! Sorki- puszcza mnie. Robię duże wdechy i już po chwili robię się blada. Jak zawsze.
-Skąd wy się znacie?- pyta magini.
-Właśnie. Jak jeszcze tu byłaś raczej nie utrzymywaliście bliższych kontaktów- dopowiada Erza. I od razu słucha cała gildia! A jak inaczej!
-No wiesz Kuro- mówi z uśmiechem Gwiezdny Duch.- Rozumiem, że chciałaś zachować nasz romans dla siebie, ale, żeby po takim czasie nikomu nic nie powiedzieć?- łapie mnie z podbródek - Bardzo nieładnie z twojej strony, wiesz?- i lekko do mnie mruga. Aaaa! Już wiem o co chodzi!
Lekko się rumienię i patrzę na wszystko inne niż na niego.
-Bo wiesz... Ja tak bardzo....- jąkam się.
-Ciii... Już nic nie mów księżniczko- uśmiecha się do mnie.
Cała gildia patrzy na nas miną WTF?! Ja jednak po chwili pękam i zaczynam się śmiać.Leo też do mnie dołącza i razem turlamy się po podłodze ze śmiechu.
-Yyyy... Może nas ktoś oświeci, bo my coś na bieżąco nie jesteśmy- powiedział chyba pierwszy raz przy mnie Jet.
-Już, już..- powoli podnosimy się z ziemi.- Bo... My się w sumie znamy od dłuższego czasu. Jak nie byłam jeszcze w gildii poznałam tego rudzielca. No i jakoś tak wyszło, że ja stałam się jego "One-chan".
-A gdy już naprała kształtów- tu pokazuje na mój biust.- To pomagała mi się pozbyć niechcianych adoratorek. Prawda, Kuro-chan?
-Zboczeniec!- krzyczę i walę go po łbie.
-To bolało!
-Bo miało!
-Oż ty mała jędzo!- i zaczyna mnie gonić po całej gildii. W końcu jednak mnie łapie i idzie w stronę basenu.
-Nie ośmielisz się!
On tylko się uśmiecha. Już myśli, że tylko ja się wykąpie. Nie ma tak dobrze! W ostatniej chwili łapię go za rękaw i ciągnę za sobą. Po chwili oboje jesteśmy cali mokrzy. Zaczynam go chlapać. On nie pozostaje mi dłuższy.
-Faktycznie zachowujecie się jak rodzeństwo- zauważa Levi.
-A jak!- mówimy razem z takim samym wytrzeszczem na gębie. Powoli wychodzimy z tej "dużej wanny" i otrzepujemy się jak psy.
-No nic muszę iść słoneczko- mówi i całuje mnie w czubek głowy.
-Nie mam pięciu lat baranie!
-O wypraszam sobie! Jestem lwem- mówi z bananem na gębie.
-Za chwilę zmażę ci ten uśmieszek z ryja!- grożę mu, a on się tylko śmieje i znika.
-Cholerstwo nieba i ziemi- warczę.
-A dlaczego się przyjaźnicie?- pyta Lucy.- Przecież jesteście jak ogień i woda.
-Wiesz... Pamiętasz jakie pytanie zadał ci ten rudzielec za nim dowiedziałaś się, że jest Gwiezdnym Duchem?
-Tak. "Czy wiesz jak czuje się gwiazda, która nie może wrócić do Nieba?" Ale co to ma do rzeczy?
-I nie odpowiedziałaś, prawda?
-Niby tak...
-Ja mu podałam odpowiedź. I ta odpowiedź zmieniła nasze stosunki do siebie- mówię i idę w stronę baru.
-A dlaczego się przyjaźnicie?- pyta Lucy.- Przecież jesteście jak ogień i woda.
-Wiesz... Pamiętasz jakie pytanie zadał ci ten rudzielec za nim dowiedziałaś się, że jest Gwiezdnym Duchem?
-Tak. "Czy wiesz jak czuje się gwiazda, która nie może wrócić do Nieba?" Ale co to ma do rzeczy?
-I nie odpowiedziałaś, prawda?
-Niby tak...
-Ja mu podałam odpowiedź. I ta odpowiedź zmieniła nasze stosunki do siebie- mówię i idę w stronę baru.
-A właśnie skoro da deszczowa pannica tu jest to on też- mruczę do siebie. Szukam go wzrokiem. Wreszcie go zauważam.
-Teraz ci tego nie daruję- warczę i idę w jego stronę.
I następny rozdział! Nie chcę się rozpisywać, więc powiem tylko... Buziaczki^^
I następny rozdział! Nie chcę się rozpisywać, więc powiem tylko... Buziaczki^^
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział 14 "Laxus słoneczko! Jak myśmy się dawno nie widzieli!!"
~2 lata później, punkt widzenia Miry~
Nie ma jej z nami już 2 lata. Czuję się jakbym straciła kolejną siostrę. Nie było jej przy, nas gdy Phantom Lord zaatakowało. Wybaczę jej to. Tylko niech wróci. Romeo siedzi cały czas przygnębiony. Tak samo Natsu i Gray. Chociaż oni to się biją. Każdemu jej brakuje. Kuro, błagam cię... Wróć. Dzisiaj jak zwykle nie obuło się bez rozróby. Teraz chodzę z tacą i rozdaję alkohol. Podchodzę do baru. Już idę z kolejną porcją piwa kiedy zauważam kogoś w czarnej pelerynie.
-Pomóc ci w czymś?- pytam. Postać zwraca się ku mnie. Wtedy widzę jej twarz. Mimo, że inaczej wygląda to poznaję ją po uśmiechu i tej zieleni w oczach.
-Poznajesz mnie... Miruś- wypuszczam tace z rąk. Wszyscy patrzą w naszą stronę. Mam to gdzieś. Zasłaniam usta ręką, a po moich policzkach lecą łzy. Rzucam się w jej ramiona. Czyli mnie usłyszała.
-No już Mira- chan. Uśmiechnij się. Proszę. Tak tego mi brakowało- szepcze mi do ucha. Na mojej twarzy pojawia się najpiękniejszy z moich uśmiechów.- I tak lepiej!
-Kto to, Mira?- pyta mnie zdziwiona Erza. Ja powoli zrzucam kaptur jej głowy.
-Ohayo Erza- mówi. Tytania powoli podchodzi do naszej przyjaciółki.
~Punk widzenia Osoby Trzeciej~
Erza wygląda jakby miała ochotę dać jej w twarz.
-To naprawdę ty?- pyta.
-Tak..-odpowiada niepewnie. Czerwonowłosa przytula ją mocno.
-Nigdy więcej tak nie rób- powiedziała szlochając. Z jej jednego oka leciał strumień łez.
-Niestety Erzo- zaczęła, a Tytania szybko się od niej oderwała.- Jakoś nigdzie nie zamierzam się wybrać, więc będziesz mnie mieć jeszcze na głowie bardzo długi czas- zakończyła z uśmieszkiem.
Czerwonowłosa zaczęła się śmiać.
-To bardzo dobrze!
-Kuro-nee?- pyta niepewnie Romeo.
-O Romeo! Strasznie urosłeś i...- znowu zaczęła, ale została zamknięta w uścisku malucha.
-Miałaś racje! On działa! Naprawdę działa!
-Widzisz! Ja nigdy nie kłamię!
Naraz na dziewczynę rzuciła się prawie cała gildia. Jedni płakali, drudzy się śmiali, a jeszcze inni śmiali się i płakali. Po chwili wzrok skierowała się na pewnego chłopaka. Stał on na górze z rozdziawioną gębą. Sama się sobie dziwiąc krzyknęła:
-Laxus słoneczko! Jak myśmy się dawno nie widzieli!!- i z niewiarygodną szybkością podbiegła do niego. Obejrzała go od stup do głowy. I na tym ostatnim się zatrzymała.
-Możesz mi łaskawie powiedzieć dlaczego ja o tym nie wiem?!- wyglądała na nieźle wkurzoną.
-O czym niby?- zapytał ironicznie.
-Jak to o czym?!- wskazała na jego włosy- Odrostów nie masz! A ja o pogrzebie twojego mózgu się nie dowiedziałam! Dlaczego ja się pytam!
-Odwal się, narwany chochliku!
-Nie! Ja tu od prawie trzech lat mowę szykuję, a ty co?! Zawiodłeś mnie i należy ci się za to kara!- w oczach dziewczyny pojawia się ognik szaleństwa.
-Co ty...- blondyn nie może dokończyć, bo na jego twarzy pojawia się maska barana.
-Oto twoja kara! Przez następny tydzień będziesz baranem!
Naraz każdy w gildii wybucha śmiechem.
-I tego brakowało! Jak tylko weszłam atmosfera była jak na stypie!- śmieje się Kuro skacząc z piętra.
-Czyli... Zaczynamy imprezę!!!- krzyczy Mistrz.
Dziewczyna powolnym krokiem zmierza ku pewnemu różowowłosemu chłopakowi...
-Natsu możemy pogadać w cztery oczy?
-Jasne- i wychodzą na zewnątrz.- Zmieniłaś się... Praktycznie wyglądasz jak nie ty!
Chłopak miał rację. Wcześniej czarnowłosa istota o zielonych oczach wygląda inaczej. Teraz jej włosy mają kolor jasnego beżu, a oczy są pomieszaniem bieli i zieleni.
-Wiem. Dużo się działo przez te dwa lata. I co więcej... Mam do ciebie dwie sprawy.
-Jakie?
-Po pierwsze: Ty mnie wcale nie kochałeś! Okazało się, że to przez moją moc.
-Ale...
-Posłuchaj mnie! Powiedziałeś, że zakochałeś się, gdy się uśmiechnęłam, prawda?
-Tak...
-Byłam pijana, tak?
-Tak, ale do czego zmierzasz?
-Do tego, że gdy jestem pijana nie panuję nad mocą uczuć! Patrz!- uśmiecha się do niego najpiękniejszym uśmiechem świata.- I jak?
-I... Nic! Nic nie czuję! Moje serce zachowuje się jak zawsze! Miałaś racje!- przytula się do niej po przyjacielsku.
-Też się cieszę!
-No, a ta druga sprawa?- pyta z ogromnym bananem na twarzy. Jednak dziewczyna od razu poważnieje.
-Natsu... Powinieneś przestać szukać Igneel'a.
I tak oto wróciłam! Cieszycie się prawda? *słychać tylko cykanie koników polnych*
Kuro: Coś się ciszej zrobiło jak zapytałaś.
No i ta menda też wróciła. *nagle wybuchają oklaski i każdy krzyczy "Kochamy Cię Kuro!"*
Kuro: I kto jest bardziej lubiany?
Nie odzywam się do ciebie! *pokazuję na każdego* Do was z resztą też! *wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami*
Kuro: I się obraziła... To do następnego rozdziału^^
Nie ma jej z nami już 2 lata. Czuję się jakbym straciła kolejną siostrę. Nie było jej przy, nas gdy Phantom Lord zaatakowało. Wybaczę jej to. Tylko niech wróci. Romeo siedzi cały czas przygnębiony. Tak samo Natsu i Gray. Chociaż oni to się biją. Każdemu jej brakuje. Kuro, błagam cię... Wróć. Dzisiaj jak zwykle nie obuło się bez rozróby. Teraz chodzę z tacą i rozdaję alkohol. Podchodzę do baru. Już idę z kolejną porcją piwa kiedy zauważam kogoś w czarnej pelerynie.
-Pomóc ci w czymś?- pytam. Postać zwraca się ku mnie. Wtedy widzę jej twarz. Mimo, że inaczej wygląda to poznaję ją po uśmiechu i tej zieleni w oczach.
-Poznajesz mnie... Miruś- wypuszczam tace z rąk. Wszyscy patrzą w naszą stronę. Mam to gdzieś. Zasłaniam usta ręką, a po moich policzkach lecą łzy. Rzucam się w jej ramiona. Czyli mnie usłyszała.
-No już Mira- chan. Uśmiechnij się. Proszę. Tak tego mi brakowało- szepcze mi do ucha. Na mojej twarzy pojawia się najpiękniejszy z moich uśmiechów.- I tak lepiej!
-Kto to, Mira?- pyta mnie zdziwiona Erza. Ja powoli zrzucam kaptur jej głowy.
-Ohayo Erza- mówi. Tytania powoli podchodzi do naszej przyjaciółki.
~Punk widzenia Osoby Trzeciej~
Erza wygląda jakby miała ochotę dać jej w twarz.
-To naprawdę ty?- pyta.
-Tak..-odpowiada niepewnie. Czerwonowłosa przytula ją mocno.
-Nigdy więcej tak nie rób- powiedziała szlochając. Z jej jednego oka leciał strumień łez.
-Niestety Erzo- zaczęła, a Tytania szybko się od niej oderwała.- Jakoś nigdzie nie zamierzam się wybrać, więc będziesz mnie mieć jeszcze na głowie bardzo długi czas- zakończyła z uśmieszkiem.
Czerwonowłosa zaczęła się śmiać.
-To bardzo dobrze!
-Kuro-nee?- pyta niepewnie Romeo.
-O Romeo! Strasznie urosłeś i...- znowu zaczęła, ale została zamknięta w uścisku malucha.
-Miałaś racje! On działa! Naprawdę działa!
-Widzisz! Ja nigdy nie kłamię!
Naraz na dziewczynę rzuciła się prawie cała gildia. Jedni płakali, drudzy się śmiali, a jeszcze inni śmiali się i płakali. Po chwili wzrok skierowała się na pewnego chłopaka. Stał on na górze z rozdziawioną gębą. Sama się sobie dziwiąc krzyknęła:
-Laxus słoneczko! Jak myśmy się dawno nie widzieli!!- i z niewiarygodną szybkością podbiegła do niego. Obejrzała go od stup do głowy. I na tym ostatnim się zatrzymała.
-Możesz mi łaskawie powiedzieć dlaczego ja o tym nie wiem?!- wyglądała na nieźle wkurzoną.
-O czym niby?- zapytał ironicznie.
-Jak to o czym?!- wskazała na jego włosy- Odrostów nie masz! A ja o pogrzebie twojego mózgu się nie dowiedziałam! Dlaczego ja się pytam!
-Odwal się, narwany chochliku!
-Nie! Ja tu od prawie trzech lat mowę szykuję, a ty co?! Zawiodłeś mnie i należy ci się za to kara!- w oczach dziewczyny pojawia się ognik szaleństwa.
-Co ty...- blondyn nie może dokończyć, bo na jego twarzy pojawia się maska barana.
-Oto twoja kara! Przez następny tydzień będziesz baranem!
Naraz każdy w gildii wybucha śmiechem.
-I tego brakowało! Jak tylko weszłam atmosfera była jak na stypie!- śmieje się Kuro skacząc z piętra.
-Czyli... Zaczynamy imprezę!!!- krzyczy Mistrz.
Dziewczyna powolnym krokiem zmierza ku pewnemu różowowłosemu chłopakowi...
-Natsu możemy pogadać w cztery oczy?
-Jasne- i wychodzą na zewnątrz.- Zmieniłaś się... Praktycznie wyglądasz jak nie ty!
Chłopak miał rację. Wcześniej czarnowłosa istota o zielonych oczach wygląda inaczej. Teraz jej włosy mają kolor jasnego beżu, a oczy są pomieszaniem bieli i zieleni.
-Wiem. Dużo się działo przez te dwa lata. I co więcej... Mam do ciebie dwie sprawy.
-Jakie?
-Po pierwsze: Ty mnie wcale nie kochałeś! Okazało się, że to przez moją moc.
-Ale...
-Posłuchaj mnie! Powiedziałeś, że zakochałeś się, gdy się uśmiechnęłam, prawda?
-Tak...
-Byłam pijana, tak?
-Tak, ale do czego zmierzasz?
-Do tego, że gdy jestem pijana nie panuję nad mocą uczuć! Patrz!- uśmiecha się do niego najpiękniejszym uśmiechem świata.- I jak?
-I... Nic! Nic nie czuję! Moje serce zachowuje się jak zawsze! Miałaś racje!- przytula się do niej po przyjacielsku.
-Też się cieszę!
-No, a ta druga sprawa?- pyta z ogromnym bananem na twarzy. Jednak dziewczyna od razu poważnieje.
-Natsu... Powinieneś przestać szukać Igneel'a.
I tak oto wróciłam! Cieszycie się prawda? *słychać tylko cykanie koników polnych*
Kuro: Coś się ciszej zrobiło jak zapytałaś.
No i ta menda też wróciła. *nagle wybuchają oklaski i każdy krzyczy "Kochamy Cię Kuro!"*
Kuro: I kto jest bardziej lubiany?
Nie odzywam się do ciebie! *pokazuję na każdego* Do was z resztą też! *wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami*
Kuro: I się obraziła... To do następnego rozdziału^^
piątek, 12 lipca 2013
Niestety nie rozdział... Tylko nie bijcie!
Moi drodzy!
Tak jak wspominałam w nagłówku niestety to nie rozdział. Nie zabijajcie, błagam! Kuro nie pojawi się z przyczyn technicznych, ale nie martwcie się! Powróci! Wiem, że niektórzy już szykuję na mnie broń i po ostatnim rozdziale nie będą chcieli czytać tego bloga, ale cóż. Pragnę was za to poinformować, iż założyłam nowego bloga! Wszelkie szczegóły na stronie. Oto link: http://devil-in-fairy-tail.blogspot.com/ Mam tylko nadzieję, że nie obrażacie się na mnie na zawsze i będziecie mnie odwiedzać. To wy dajecie mi wenę na kolejne rozdziały... Nigdy wam tego nie zapomnę! Do następnej notki przyjaciele!
Tak jak wspominałam w nagłówku niestety to nie rozdział. Nie zabijajcie, błagam! Kuro nie pojawi się z przyczyn technicznych, ale nie martwcie się! Powróci! Wiem, że niektórzy już szykuję na mnie broń i po ostatnim rozdziale nie będą chcieli czytać tego bloga, ale cóż. Pragnę was za to poinformować, iż założyłam nowego bloga! Wszelkie szczegóły na stronie. Oto link: http://devil-in-fairy-tail.blogspot.com/ Mam tylko nadzieję, że nie obrażacie się na mnie na zawsze i będziecie mnie odwiedzać. To wy dajecie mi wenę na kolejne rozdziały... Nigdy wam tego nie zapomnę! Do następnej notki przyjaciele!
czwartek, 11 lipca 2013
Rozdział 13 "To będzie dobre 10 lat..."
Tonę w morzu krwi. I nic nie mogę. Do z moich oczu płyną łzy.
-Raven!!!!- krzyczę.
Przede mną klęczy mój przyjaciel. Jego klatka piersiowa jest przecięta. Tak dużo krwi. Jego głowa upada na moje kolana.
-Ups. Coś nie celnie trafiłam- śmieje się Adrianna- Jeszcze oddycha.
-Ty... Dziwko! Nie powinnaś istnieć!- jestem wściekła. Jest wiatr. W oczach anielicy widać strach.
-Co ty robisz?- jest przerażona.
Ja tracę kontakt z rzeczywistością.
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
Niebo zasłaniają czarne chmury. Burza. Na raz pioruny, deszcz, grad i cienie otaczają czarnowłosą.
-Kuro!- krzyczą razem Smoczy Zabójca i Mag Lodu. Jednak dziewczyna nie zwraca na nich uwagi. Zachowuje się jak zahipnotyzowana.
-Błagam! Na Słońce, błagam oszczędź mnie!- wrzeszczy Anielica. Zielonooka patrzy na nią pustymi oczami.
-Ja nigdy nie daję drugiej szansy- mówi i na jej twarz wpełza przerażający uśmiech. Zaczyna coś mówić.
Gdy tylko kończy te słowa jakby wszystkie moce zaatakowały blondynkę. Słychać tylko jej krzyki. Po chwili wszystko zanika, a w oczach znowu pojawiają się ogniki życia.
~Punkt widzenia Kuro~
Czuję lekkie uderzenie w twarz.
-Ogarnij... się..- ledwo wydusza Raven.
-Ja... Błagam cię! Nie zostawiaj mnie!- krzyczę do niego. Po mojej twarzy spływają łzy.
-Myślisz... że.... możesz....- nie może więcej wykrztusić.
-Nic nie mów.
-Opowiedz... mi...- od razu wiem o co mu chodzi.
-Piekło nie jest tylko dla tych złych. Jest też dla tych co lubią się zabawić. Ci drudzy trafiają do pięknego miasta, w którym jest zawsze gorąco. Mają najlepsze imprezy. Takie same jak w Fairy Tail tylko jest jeszcze mocniejszy alkohol- śmieję się. On też próbuje, ale wypluwa trochę krwi.- Co ja bez ciebie zrobię?
-Będziesz... żyć- uśmiecha się lekko.- Nara... młoda...
-Nara stary- kładę mu dłoń na policzku.
Po chwili przestaje oddychać. Płaczę coraz głośniej. Nie mogę się powstrzymać. Patrzę na jego twarz. Uśmiecha się i ma otwarte oczy. Jednym ruchem dłoni zamykam na wieczność jego szare oczy. Coraz więcej łez spływa po moich policzkach.
-Kuro...- ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Gray.
-Nie pytaj się nawet czy wszystko dobrze. Bo tak nie jest. Już nigdy tak nie będzie. On nie żyje. To jest fakt- podnoszę ciało mojego przyjaciela.
Powoli idziemy przez las. Teraz tylko go pochować.
~Tydzień później~
-Kuro!- krzyczą razem Smoczy Zabójca i Mag Lodu. Jednak dziewczyna nie zwraca na nich uwagi. Zachowuje się jak zahipnotyzowana.
-Błagam! Na Słońce, błagam oszczędź mnie!- wrzeszczy Anielica. Zielonooka patrzy na nią pustymi oczami.
-Ja nigdy nie daję drugiej szansy- mówi i na jej twarz wpełza przerażający uśmiech. Zaczyna coś mówić.
"Wszechświecie!
Daj mi swą moc, abym mogła pokonać istotę niebios!
Ziemio!
Daj mi swą moc, abym mogła zakończyć żywot tej co życie innemu odebrała!
Na moc Wszechświata i Ziemi!
Zginiesz ty co kiedyś tak blisko bóstwa byłaś!
Na moc samego Boga!
Zgiń jej duszo i ciało!
Zgiń i już więcej nie powstań!
Na Życie i Śmierć,
Niebo i Piekło,
Wszechświat i Ziemię,
Wysłuchajcie mnie bóstwa!
To mój osąd!
Osąd ostateczny!"
Gdy tylko kończy te słowa jakby wszystkie moce zaatakowały blondynkę. Słychać tylko jej krzyki. Po chwili wszystko zanika, a w oczach znowu pojawiają się ogniki życia.
~Punkt widzenia Kuro~
Czuję lekkie uderzenie w twarz.
-Ogarnij... się..- ledwo wydusza Raven.
-Ja... Błagam cię! Nie zostawiaj mnie!- krzyczę do niego. Po mojej twarzy spływają łzy.
-Myślisz... że.... możesz....- nie może więcej wykrztusić.
-Nic nie mów.
-Opowiedz... mi...- od razu wiem o co mu chodzi.
-Piekło nie jest tylko dla tych złych. Jest też dla tych co lubią się zabawić. Ci drudzy trafiają do pięknego miasta, w którym jest zawsze gorąco. Mają najlepsze imprezy. Takie same jak w Fairy Tail tylko jest jeszcze mocniejszy alkohol- śmieję się. On też próbuje, ale wypluwa trochę krwi.- Co ja bez ciebie zrobię?
-Będziesz... żyć- uśmiecha się lekko.- Nara... młoda...
-Nara stary- kładę mu dłoń na policzku.
Po chwili przestaje oddychać. Płaczę coraz głośniej. Nie mogę się powstrzymać. Patrzę na jego twarz. Uśmiecha się i ma otwarte oczy. Jednym ruchem dłoni zamykam na wieczność jego szare oczy. Coraz więcej łez spływa po moich policzkach.
-Kuro...- ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Gray.
-Nie pytaj się nawet czy wszystko dobrze. Bo tak nie jest. Już nigdy tak nie będzie. On nie żyje. To jest fakt- podnoszę ciało mojego przyjaciela.
Powoli idziemy przez las. Teraz tylko go pochować.
~Tydzień później~
"Raven
X765 - X784
Członek Gildii Fairy Tail i najwspanialszy przyjaciel"
Stoję nad jego grobem. Ne ma sensu już płakać. Wszyscy chcą mnie pocieszać. Nie potrzebuję tego. Nie chcę litości. Idę w kierunku domu. Muszę spakować jego rzeczy. Już po chwili wchodzę po schodach. Otwieram drzwi do jego pokoju. Stoję i patrzę. Powoli wchodzę i pakuję wszystko co należy do niego.
-Kuro-chan - słyszę jego głos. Ten z dzieciństwa.
-Cicho bądź.
-Kuro-chan! Zawsze będziemy razem!- widzę jak się uśmiecha.
-Zamknij się!- upadam na kolana. Nie mogę sobie z tym poradzić. Warga lekko mi drży. Powstrzymuję łzy. Nie mogę. Przecież mu to obiecałam. Podchodzę do biurka. Sterty papierów. Na ich szczycie leży koperta z napisem "Kuro". Powoli otwieram i czytam treść. Po kilku minutach kartka wypada mi z ręki. To, że go cały czas nie było... On cały czas myślał o mnie. O tym żebym dała sobie radę. Nawet bez niego. Szybko znajduję jakąś czystą kartkę, długopis i zaczynam pisać.
~30 minut później~
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
W gildii jak zawsze panuje rozgardiasz. Pijatyki, poprzewracane stoły, litry alkoholu.
-Słuchajcie!!!!- te sielankę przerywa krzyk mistrza.
-Coś się stało Mistrzu?- pyta Erza.
-Kuro nas opuściła- mówi smutnym głosem Staruszek.
-Co ty gadasz?! Jaja se robisz?!- przekrzykuje się każdy.
-Cisza!! Uwaga czytam!:
-Kuro-chan - słyszę jego głos. Ten z dzieciństwa.
-Cicho bądź.
-Kuro-chan! Zawsze będziemy razem!- widzę jak się uśmiecha.
-Zamknij się!- upadam na kolana. Nie mogę sobie z tym poradzić. Warga lekko mi drży. Powstrzymuję łzy. Nie mogę. Przecież mu to obiecałam. Podchodzę do biurka. Sterty papierów. Na ich szczycie leży koperta z napisem "Kuro". Powoli otwieram i czytam treść. Po kilku minutach kartka wypada mi z ręki. To, że go cały czas nie było... On cały czas myślał o mnie. O tym żebym dała sobie radę. Nawet bez niego. Szybko znajduję jakąś czystą kartkę, długopis i zaczynam pisać.
~30 minut później~
~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~
W gildii jak zawsze panuje rozgardiasz. Pijatyki, poprzewracane stoły, litry alkoholu.
-Słuchajcie!!!!- te sielankę przerywa krzyk mistrza.
-Coś się stało Mistrzu?- pyta Erza.
-Kuro nas opuściła- mówi smutnym głosem Staruszek.
-Co ty gadasz?! Jaja se robisz?!- przekrzykuje się każdy.
-Cisza!! Uwaga czytam!:
"Przyjaciele...
Nie umiem do was pisać. Po tym wszystkim muszę was opuścić. Obiecuję, że nie na zawsze, ale jednak... Wiedźcie, że kocham was ponad życie i nie zapomnę o was.
Wasza Kuro
P.S Nie szukajcie mnie"
Słychać płacz i ciche okrzyki zdziwienia.
-To jest nie możliwe!- krzyczą Gray i Natsu. Szybko wybiegają z gildii.
-Kuro!!!!!!!!!!!- wrzeszczą razem.
~Tym czasem...~
Młoda dziewczyna wchodzi do jakieś ciemnej jaskini. Nagle pochodnie zapalają się. Pojawia się wysoki mężczyzna o czerwonych włosach i zielonych oczach. Gdy tylko widzi dziewczynę na jego twarzy pojawia się uśmiech.
-Kuro! Moja przyjaciółko, ileśmy się to nie widzieli?- pyta.
-To będzie dobre 10 lat- czarnowłosa odpowiada mu uśmiechem- Przychodzę w TEJ sprawie.
-A tak! To jak gotowa?
-Jak nigdy, Igneel'u- na jej twarzy pojawia się zadziorny uśmieszek.
I tym oto skromnym rozdziałem kończymy serie! Nie wiem kiedy następny rozdział. Tak więc... Buziaczki^^
Subskrybuj:
Posty (Atom)