Idę zdenerwowana w jego kierunku. Siedzi w jakimś odległym koncie gildii.
-Gajeel! Ty idioto!- krzyczę.
-Co ja?- pyta zdezorientowany.
-Po pierwsze: Co ty masz mnie tak w dupie, co? Powinieneś do mnie podlecieć jak na skrzydłach i witać się ze mną, a nie tak! A po drugie: Ty cholero! Nie wystarczy ci moje słowo tylko Salamander musi ci skopać dupę?! Ty mnie w ogóle nie traktujesz mnie poważnie!- wrzeszczę na niego. On wstaje i podchodzi do mnie. Patrzę na niego wściekła. On tylko głupkowato się uśmiecha i mnie przytula.
-Tęskniłem chochliku- szepcze mi do ucha. Oddaję mu uścisk.
-To i tak nie zmienia tego, że zasłużyłeś na kare- mówię.
-No błagam!
~10 minut później~
-Wio koniku!- krzyczę.
Cała gildia się na nas gapi. Gajeel chodzi na czworaka. Ze mną na plecach oczywiście.
-Długo jeszcze?- pyta.
-Tak- banan na mojej twarzy powala na kolana.
-Wredota- mruczy pod nosem.
-Słyszałam to! Do baru! Wio!
On leniwie podchodzi do wskazanego miejsca.
-Szybciej!- wrzeszczę i klepię go w tyłek.
-Tego już za wiele!- mówi i wstaje. Ja oczywiście upadam moimi zacnymi czterema literami na podłogę.
-To bolało!
-Należało ci się ty mała chochlico! Gehe!
-Dupek!- mówię i idę na piętro.
~Punkt widzenia Gajeel'a~
-Skąd wy się znacie?- pyta Erza.
-No cóż... Cieszcie się, że nie widzieliście jej jak miała 14 lat- mówię. I zaczynam im opowiadać.
~Retrospekcja, punkt widzenia Trzeciej Osoby~
~Jakieś miasto na obrzeżach Fiore~
Do baru wpadają magowie. Po znaku idzie poznać, że są z mrocznej gildii Phantom Lord. Wszyscy uciekają. Oprócz jednej osoby. Dziewczyna spokojnie siedzi na krześle i dojada lody czekoladowe.
-Ej ty!- krzyczy jeden ze złych magów.
-Czego?- pyta czarnowłosa.
-A ty co taka normalna co?- pyta czerwonooki i spycha jej pucharek z lodami.
-Ty... Za chwilę zdechniesz!
-Oooo! Chciałbym to zobaczyć!
Dziewczyna celuje w niego jakąś dziwną bronią zrobioną z...
-Na serio? Kwiaty?
-A żebyś się nie zdziwił- mówi i naciera na niego. Ten rozbawiony nawet się nie broni. Po chwili jednak z jego ramienia sączy się krew.
-Cholera! Ty mała... Ryk Żelaznego Zabójcy Smoków!
W stronę dziewczyny leci ten wir, a ona dopiero w ostatniej chwili krzyczy:
-Metalowe Tworzenie: Tarcza!- zasłania się. Po chwili rzuca tą tarczą w jego stronę.
-Na prawdę? Chcesz mnie uszkodzić metalem? Mnie? Żelaznego Zabójcę Smoków?- śmieje się i pożera cały twór.
-Wiesz... Są jeszcze różne rodzaje metalu...- mówi, a chłopak łapie się za brzuch i wymiotuje.- Hahaha~!
-Z czego rżysz?- pyta ledwo chłopak.
-Śmieszny jesteś! A tak ogólnie jestem Kuro. A ty?- przedstawia się i podaje mu rękę. Dziewczyna spodobała się chłopakowi. Ma podobny charakterek do niego.
-Gajeel- chwyta jej drobną dłoń i potrząsa nią. Chyba znalazł przyjaciółkę.
~Koniec retrospekcji~
-Faktycznie podobni jesteście- mówi Levi.- Spotkaliście się jeszcze kiedyś?
-A jak! W końcu zostaliśmy przyjaciółmi! Ja troszczyłem się o nią, a ona o mnie...
~Retrospekcja~
-Gajeel!- słyszy i czuje jak ktoś mu się uwiesza na szyi.
-Siemka chochliku!
-Mówiłam ci już żebyś mnie tak nie nazywał!- mówi czarnowłosa i udaje obrażoną.
-Gehe!- śmieje się chłopak i klepie ją po głowie.- No już się tak nie obrażaj!
-No okej...- mówi niepewnie.- To co tam u ciebie słychać?- pyta z bananem na twarzy.
-A nic nowego. Ostatnio znowu splądrowaliśmy jakieś miasto...- zaczął chłopak.
-Dlaczego to robisz, Gajeel?
-Co?
-Dlaczego dołączyłeś do tej gildii? Dlaczego robisz to ludziom?
-Taki jestem, mała. Nie zmienię tego.
-Nie! Nie jesteś taki! Znam cię!- krzyczy dziewczyna.
-Proszę przestań Kuro!
-Błagam cie- mówi ze zwieszoną głową- Przestań już. Odłącz od tej gildii. Nie będziesz samotny. Będziesz miał mnie, Ravena...- spojrzała na niego oczami przepełnionymi bólem- Błagam cię, Gajeel...
~Koniec retrospekcji~
-Co ci? Nie mów mi, że ci się na wspominki zebrało- Kuro sprzedaje mi kuksańca w bok.
-No coś ty!-mówię z bananem na gębie.
Jakiś zielonowłosy podchodzi do nas i krzyczy:
-Ty!- pokazuje palcem na Kuro- Zdejmij to coś z głowy Laxus'a!!!
-Nie- odpowiada spokojnie.
-Natychmiast!!!!
-Musi ponieść konsekwencje- mówi całkiem poważnie.
-W takim razie walcz!
-O co? O rękę Laxus'a?! Nigdy w życiu!- śmieje się.
-Nie! O wolność jego głowy!- odpowiada cały czerwony.
-Czy ty masz pojęcie jak to zabrzmiało? Gehe!- śmieję się razem z Kuro.
-To nie jest śmieszne!
-Dobra jak chcesz to możemy walczyć- odpowiada mu czarnowłosa.
I tako oto następny rozdział! Cieszcie się Narody Wybrane!
Kuro: Ogarnij się kobieto!
No dobra, dobra... A w następnym rozdziale... Kuro vs Fried!!! I tajemnicze wyznanie miłości...
Kuro: Fried'a do Laxus'a!
Cicho! Może będzie to ta para albo kto inny... Zobaczycie dopiero w następnym rozdziale!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo, wiesz ty co ! Żeby pisać o broni z kwiatka i nie napisać, że cię motywowałam. :D >.< Żonkile są złeee. :D
OdpowiedzUsuń"-O co? O rękę Laxus'a?! Nigdy w życiu!- śmieje się.
-Nie! O wolność jego głowy!- odpowiada cały czerwony." Normalnie rozwaliłaś mnie tym ! Wybuchłam śmiechem i nadal się śmieję. O jpdr. xD
Laxus: Nie jestem gejem -.-
Mam nadzieję *wybucham śmiechem*
Laxus: Co ty sugerujesz ?!
Nic, nic. W sumie to poczytałabym sobie Yaoi z Laxus'em i Fried'em w roli głównej. :DDD *chytry uśmieszek*
Laxus: Ty- ty...
Dokończ >.<
Laxus: Zabiję cię !
Nie możesz, bo kto wtedy będzie truł ci dupę ? *uśmiecha się słodko*
Laxus: Baka -.-
Pysk :D
Pozdrawiam i życzę weny !
~Shina ;**