wtorek, 29 października 2013

Rozdział 26 "Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć"

Idziemy zwartą grupą. Każdy rozgląda się wokoło.
-Ludzie... Wyglądacie jakby zza rogu miała wam wyskoczyć Shakira- duszę śmiech. W ich oczach widzę zdanie "Ona zwariowała!"
-A ty się tym nie przejmujesz Kuro-sama?- Jura chyba jako jedyny z ciekawością przypatruje mi się.- Nie boisz się Najpotężniejszego Demona Czarnego Maga?
Zatrzymuję się i patrzę chwilę przed siebie.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- uśmiecham się delikatnie.

~Retrospekcja~
-Szybciej! Mocniej!- wysoka kobieta  z rokami stoi naprzeciwko dziewczynki.
 Dziecko uderza w nią różną magią. Pomarańczowowłosa odpiera jej atak z łatwością.
-To już robi się nudne- kobieta uderza dziewczynkę w nogi, przez co beżowowłosa upada.- Musisz osłaniać całe swoje ciało, obserwować przeciwnika, atakować. I gdy nadejdzie moment... Wygrać pojedynek.- pomaga dziecku wstać.
-Ty jesteś nie do pokonania, Kirke-sensei- sapie głośno.
-Wcale nie- nachyla się.- Pamiętaj o jednym Kuro. Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć.

~Koniec retrospekcji~

Oni idą dalej.
-A wy gdzie?- patrzę zdziwiona.- Jesteśmy na miejscu.
-Jesteś pewna?- Erza wzrokiem okrąża dużą polanę.- Tutaj nikogo nie ma.
Wzdycham głośno.
-Koniec zabawy. Możesz już wyjść Kirke- mówię przed siebie. Nagle rozlegają się głośne oklaski.
-Brawo, brawo, brawo- za ściany drzew wychodzi wysoka kobieta o pomarańczowych włosach i tego samego koloru oczach. Ma rogi, a niektóre części jej cała pokrywa twarda łuska. Jej wzrok wyraża kpinę. Tak samo ton.- Nauka nie poszła w las, moja droga.
-Podstawy jak to mówiłaś- uśmiecham się krzywo.
-Zabrałaś wsparcie?- prycha i patrzy na Drużynę Światła.
-Ciebie to nie powinno obchodzić, niewolnico- ściągam skórzaną kurtkę, która lekko ogranicza moje ruchy i rzucam ją w bok.
-Niewolnico? Ja?
-Sprzedałaś się. Przeczysz sama sobie- mrużę oczy.- Służyć komuś to jakby sprzedać swoją duszę.
-Jeszcze to pamiętasz?- w jej oczach widać na chwilę zdziwienie.- Małemu dziecku można powiedzieć wszystko. Nawet, że Ziemia jest płaska. Dziecko i tak uwierzy.
-To się nazywa zaufanie- patrzę jej w oczy.- Wyzywam cię, Kirke.
-Wspaniale!- klaszcze w dłonie.- Ale... Tylko ty.
-Co?! Ale...- Mizu wyrywa się.
-Gomene Mizu. Innym razem- nie patrzę na nią.
-H-hai Kuro-sensei...
-Zaczynajmy- mówię i otacza nas ogromna, przeźroczysta bańka.
Wszyscy rzucają się i zaczynają walić w jej ściany.
-Jest dobrze! Uspokójcie się!- krzyczę na nich. Oni zdziwieni stoją tylko i obserwują.
-Wiesz tylko jedno Kuro... Ta walka jest na śmierć i życie- uśmiecha się szeroko.
-Znam zasady. Aut vivunt in gehennam ignis obruent in sanguine suo...

~Punkt widzenia osoby trzeciej~

Dłonie demonicy płoną pomarańczowym ogniem.
-W sumie... Zabijając cię wyświadczę ci przysługę. Spotkasz swoją rodzinkę- wybucha śmiechem.
-Ta... Do zobaczenia w piekle suko- dziewczynę na chwilę otacza światło i pojawia się ubrana w srebrną zbroję w stylu rzymian. W dłoni trzyma ogromną maczetę. Naciera na kobietę. Zamachuje się maczetą. Jednak demonica z łatwością wytrąca jej dłoń z ręki i uderza płonącą pięścią. Dziewczyna uderza plecami o barierę. Pomarańczowowłosa podbiega do niej, zaciskuje rękę na szyi i uderza kilka razy o drzewo. Dziewczyna upada na ziemię i kaszle krwią.
-Prosze, prosze... Czyli jednak nie taka mocna- kobieta prycha i znów zaciska płonącą dłoń na gardle dziewczyny.- A teraz powiedz "Kirke-sensei... Dziękuję ci za te lekcje życia i... Błagam cię. Ocal mnie od tego nędznego życia". Mów!
Dziewczyna wybucha chropowatym śmiechem. Jej dłoń otacza niebieska poświata. Wskazującym palcem dotyka czarnego kamienia na środku czoła demona.
-Aaa!- kobieta puszcza ją i łapie się za czoło.- Ty szmato!
Beżowowłosa wstaje chwiejnie i mówi głośno:

-You either the divine child raises his hand,
Ashes to ashes dust to dust.
Blood for blood,
Soul for the soul,
Battle demons.
Life and death
You account for death.

Pomarańczowooka pada na kolana. W jej oczach widać łzy.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- dziewczyna zmęczona podchodzi do konającej kobiety.
-P-pamiętasz...
-Nauka nie poszła w las, Kirke-sensei- uśmiecha się lekko.
-D-dziękuję... O-odkupiłaś moją duszę..
-Byłam ci coś winna- chwyta jej dłoń.- To on ci to zrobił prawda?
-O-on jest nie daleko... U-uważaj moja Pani- kobieta umiera z uśmiechem na ustach.
Dziewczyna ściska kurczowo jej dłoń, a po jej policzkach spływają łzy. Bariera znika, a każdy podbiega do niej.
-Kuro...- lodowy mag kładzie jej dłoń na ramieniu.

~Punkt widzenie Kuro~
-Ona tego chciała- mówię przez łzy.- Nie mogła powiedzieć tego słowami, ale... Chciała by jej dusza była zbawiona... To zaklęcie... Ono ją uratowało.
-Cii..- Gray głaszcze mnie po włosach.
Naglę słyszę, że ktoś wchodzi na polanę. Podnoszę wzrok.
-T-to niemożliwe...- przykładam dłoń do ust. Na skraju polany stoi wysoki chłopak o czarnych włosach i oczach. Ma delikatny uśmiecha na twarzy.
-Kuro-chan... W końcu cię znalazłem- wszyscy patrzą nie dowierzając.
Biegnę w jego stronę krzycząc:
-Zeref-nii~!


***
Ludzie! Macie kolejny powód do zabicia mnie! Nie dość, że rozdział do dupy to jeszcze taki oklepany... *płacze w kącie*
Kuro: Vivi... Nie było tak źle... *próbuje ją pocieszyć, na co ona płacze jeszcze rzewniej* Kurwa... No nic! Pozostało tylko napisać... Do zobaczenia!






P.S To jest Kirke ^ ^

środa, 23 października 2013

Rozdział 25 "Seks, alkohol, zapiekanki, dragi i inne sprawy ludzi spełnionych życiowo"

Natsu otwiera drzwi z kopniaka. Każdy wchodzi na luzie. Tylko ja jestem ciągnięta przez mechanicznego potwora o włosach czerwonych jak krew jej ofiar, bagażu większymi niż wymaga prawo stanowe i spojrzeniu godnym bazyliszka i Freddiego Krugera. Tak, ciągnie mnie za sobą Tytania. I przy okazji gniecie mi ulubioną koszulkę!
-Erza puszczaj mnie do cholery!- wyrywam się. Szkarłatnowłosa puszcza mnie, a ja biegnę w kierunku drzwi. Te oczywiście zamykają się tuż przed moim nosem.
-Mówiłam! Różowy burtelowaty, labirynt, z którego wyjścia nie ma!- siadam na ziemię wkurw... Bardzo zdenerwowana.
-Ach ten głos! Anioł zawitał w nasze progi!- o nie! Tylko nie on!- Kuro miłości moja!
Ze szczytu schodów zbiega w moim kierunku...
-Kurwa Lates! Odpierdol się ode mnie!- chłopak zamyka mnie w żelaznym uścisku.
-Kwiatuszku! Ale ja cię tak dawno nie widziałem! Moje życie było puste przez te dwa lata!
-A moje było udane! Seks, alkohol, zapiekanki, dragi i inne sprawy ludzi spełnionych życiowo. Ale nie! Bo musiałam spotkać ciebie!- próbuję się wyrwać.
-Moje serce pęka na pół słysząc te słowa! Kochanie...- bierze mój podbródek w dwa palce.- Te kilka lat były dla mnie wiecznością.
-Taaa... A ja mam chłopaka- prycham.
-I to jestem ja- nieźle już wkurzony Gray odpycha Hibikiego i przytula się do mnie.
-Moje... serce...- chłopak teatralnie mdleje.
-Dobijasz mnie czasami człeku- kręcę głową i siadam obok Lucy na kanapie.
-Kuro-sama! Dawno nie gościliśmy ciebie w naszych progach!- Eve podchodzi do mnie, ze szklanką soku i ogromnym uśmiechem na gębie.
-Taaa... Dzięki- biorę od chłopaka napój i wypijam go jednym haustem. Drzwi po raz kolejny otwierają się.
-Witamy magów z Lamia Scale- ten idiota, neandertalczyk, pedał, żygolak, transwestyta o imieniu Hibiki znów ma banan na ryju.
-Przepraszamy za  to kilku minutowe spóźnienie- wysoki mężczyzna z długą brodą kłania się lekko. Patrzę na nowo przybyłych. Znam chyba każdego z nich. Lyon Vastia, Sherry Blendy... Boże! Ten gościu z brodą to Jura jest!
-Czyli jednak posłuchałeś mnie w kwestii brody, Jura!- wybucham śmiechem. Ona patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili jednak jego usta uchylają się lekko, a twarz zastyga w wyrazie szoku.
-K-Kuro-sama?- jąka się, a ja powoli zaczynam się uspokajać.
-Nie wiesz. Wróżka Zębuszka.
Nagle widzę, jak w moją stronę, biegnie jakaś dziewczynka o zielonych oczach...
-Kuro-sensei!- rzuca się na mnie ze łzami w oczach. Zaraz, zaraz. Ten głos...
-Mizu?- patrzę na nią zdziwiona.- Ty w Lamia Scale?- wybucham śmiechem.
-SENSEI?!- każdy patrzy z otwartą gębą na nas.
-Yyyyy..... Czekolada?- robię dziwną, nawet jak na mnie minę.
-Mizu dlaczego mówisz do niej sensei?- białowłosy patrzy na dziewczynkę.
-Bo to ona mnie nauczyła mojej magii- mówi takim tonem jakby mówiła, że woda jest mokra.
-A jaką ty masz magię?- pyta Lucy pijąc wodę.
-Jestem Wodnym Zabójcą Bogów- uśmiecha się szeroko, a blondynka wypluwa zawartość swojej jamy ustnej.
-Kuro... Masz nam coś do powiedzenia?- Erza patrzy na mnie wyczekująco.
-Yyyyy... Lubię placki?- posyłam jej rozbrajający uśmiech. Powoli jednak kolor jej twarzy zaczyna mieć taki sam odcień co włosy.- Ok, ok! A więc... Zanim dołączyłam do gildii, podróżowałam po Fiore. I tak znalazłam Mizu. Pomogłam jej i tyle- wzruszam ramionami.
-Tyle?! Kuro-sensei! Ty mnie uratowałaś!- Mizu tupie nogą jak pięciolatka.- Byłam od urodzenia więziona przez mroczną gildię- zwraca się do Erzy i innych.- Sensei miała wtedy 12 lat, a mimo tego wychowała mnie. Nauczyła mnie żyć. Przeżyłyśmy razem 4 lata. Później... Nasze drogi się rozeszły- uśmiecha się smutno. Szybko obejmuję  ją pocieszająco ramieniem.
Natsu wybucha śmiechem.
-Pogrzało cię? Ten ogień ci zaszkodził czy co?- patrzę na niego jak na idiotę.
-Oj Kuro! Tyle jeszcze masz tajemnic! A to zabawne!- śmieje się histerycznie chłopak.
-Ahaaa.. Ta sytuacja nie wymaga nawet mojego komentarza. Okej! Ludzie! Może ustalimy szczegóły naszej misji, co?
-Racja!- Hibiki uśmiecha się szeroko.- Ichiya-sama!
Nagle obok Erzy pojawia się rudy gnom, którego podbródek przypomina z wyglądu owłosioną dupę pawiana.
-Erzo... Jak zwykle pachniesz... Bosko! Men~!- szkarłatnowłosa automatycznie prostuje się i zastyga w przerażeniu.
-Ludu!- wzdycham i kopię faceta z glana tak, że przelatuje na drugi koniec sali.- Możemy czy nie?!
 Wzdycham i rozglądam się po sali. Lyon, Gray i Natsu kłócą się o coś, Sherry i Ren migdalą się w kącie, Lucy popija herbatę, Happy śpi na jej kolanach, Eve i Mizu rozmawiają o czymś, Erza nadal jest w stanie zawieszenia, a Jura... On tylko patrzy przez okno zamyślony.
-KURWA! LUDZIE CZY MOŻEMY ZACZĄĆ MÓWIĆ O MISJI CZY NIE?!- wybucham.
-Hai!- odpowiadają chórem.
-Więc... Kolejny Demon Czarnego Maga zaatakował wioskę nie daleko nas. Musimy go powstrzymać- Jura wyjmuje zdjęcie z kieszeni.- Demona nazywa się...
-Tamashi no ita*- mówię cicho.
-Właśnie Kuro-sama- patrzy na mnie.
-Łatwizna- wstaję i przeciągam się.
-Łatwizna?- Sherry jest wyraźnie zdziwiona.- To dlaczego niby zwołano znów Drużynę Światła?
-Dla mnie łatwizna. Co nie znaczy, że dla każdego- wzruszam ramionami.- Idziemy Mizu?
-J-ja?- rudowłosa patrzy na mnie zdziwiona.
-No tak. Pokażemy na co nas stać, nie?- uśmiecham się szeroko.
-H-hai!- dziewczyna idzie za mną do drzwi.
-Idziecie?- patrzę przez ramię.- Będzie niezła zabawa.
Zaraz każdy rusza do drzwi. Wzdycham i otwieram drzwi. W twarz uderza mnie chłodnie powietrze. No nic. Czas zobaczy jak nam wyjdzie.

~W tym samym czasie~
Czarnowłosy opiera się o drzewo. Oczy ma zamknięte.
-One-chan... Nie długo znów się spotkamy. I zaczniemy od początku. Nie ważne co będę musiał zrobić. Przysięgam ci to, Kuro-chan...


*Pożeracz dusz

***
Dum dum dum duuummmm~!  Moi drodzy! Oto rozdział! Nie podoba mi się. Jest za krótki i nie ciekawy -.-
Kuro: Tobie nic się nie podoba -.-
Nie prawda! No może trochę....
Kuro: Dobra! Nie zanudzaj ich na śmierć!
Hai, hai! A więc...Rozdział dedykuję nowej czytelnicze: Arisie Yoshikage! Mam nadzieję, że teraz rozdział nie przeszkodził ci w spełnianiu marzeń XD




A to Mizu-chan. Stworzyła ją DarkHappy-chan za co z całego serca jej dziękuję ^ ^

sobota, 19 października 2013

Rozdział 24 "Co to to nie! Nie zamierzam iść do tego różowego burdelu, z pedałami i żygolakami, głupszymi od Dragneel'a i Fullbuster'a razem wziętych!"

Każdy patrzy na niego jak na wariata.
-Kiedy jedziemy Mistrzu?- pyta opanowana Erza.
-Jutro. To wszystko. Możecie iść- wraca do papierów.
Wychodzimy z gabinetu i schodzimy na dół.
-Gray! Kurwa jego mać!- wrzeszczę na cały głos gdy chłopak zaczyna znów mnie całować.- Kocham cię, ale ja powietrza potrzebuję!
Cała gildia wybucha śmiechem. Chłopak na chwilę zatrzymuje się i patrzy na mnie.
-Foch- obraca się i odchodzi.
-No nie obrażaj się! Żartowałam!- patrzy na moją twarz i podchodzi do mnie.
-Żartowałaś? No wiesz!- bierze mnie na ręce.- Za to należy ci się kara- wynosi mnie z gildii.
-Mira pomocy! On mnie torturować chce!- ona tylko wybucha śmiechem.
Idziemy przez miasto.
-Gdzie idziemy?- patrzę na jego twarz.
-Hmmm... Do mnie- uśmiecha się szeroko. Dochodzimy do kamienicy. On szybko otwiera drzwi do mieszkania i kładzie mnie na ziemi.
-Baka- rumienię się lekko i idę do kuchni.
-A ty gdzie?- łapie mnie i całuje.
-Wiesz... Jeśli ty nie chcesz zrobić mi kawy to sama sobie zrobię- pokazuje mu język i idę zrobić sobie kawy.- Ty też chcesz?- wstawiam wodę i szukam kubków.
On odwraca mnie w swoją stronę i całuje namiętnie.
-Chcę ciebie- wkłada delikatnie rękę pod moją koszulkę.
-Ja wiedziałam, że ty nie wyżyty jesteś, ale żeby od razu biedne dziewczynki rozdziewiczać- kręcę głową i duszę śmiech.
On nie zwraca uwagi na moje słowa i ściąga mi koszulkę. Rumienię się delikatnie.
-Wiesz... Chyba pierwszy raz rumienisz się z mojego powodu- uśmiecha się szeroko i całuje moje policzki.
-Przestań, no!- jestem aktualnie moja twarz ma nowy rodzaj czerwieni.
-Piękna, słodka i moja-mruczy mi do ucha i zanosi mnie do łóżka.
-Zboczeniec. Nie dość, że ekshibicjonista to jeszcze...- zamyka mi usta kolejnym pocałunkiem.
Ściąga ze mnie kolejne części ubrania, aż w końcu leżę pod nim całkiem naga. On już jest bez ubrań. Hmmm... Chyba zacznę lubić to jego niekontrolowane rozbieranie się. W końcu oddaliśmy się tylko sobie.

~Następnego dnia~

Powoli otwieram oczy. Rozglądam sie po pokoju. Ściany pomalowane na czysty błękit i ciemne meble. Plazma i pokaźny zbiór DVD. Piękny pokój, ale brakuje w nim... Gray'a! Wstaję i przeciągam się. Zakładam jego koszulkę i, gdy otwieram drzwi uderza we mnie zapach jajecznicy i grzanek. Idę prosto do kuchni i zastaję tam lodowego maga nakrywającego do stołu.
-Właśnie miałem cię iść budzić- podchodzi do mnie i całuje.- I jak się spało Słońce?
-Bosko- uśmiecham się szeroko i idę do stołu.- Ale głodna jestem.
On odsuwa mi krzesło i mów z uśmiechem:
-W takim razie smacznego.
Siadam zadowolona i zaczynam jeść.Po chwili obydwoje kończymy jeść.
-Wiesz... Nie powinieneś mi gotować.
-Dlaczego?- patrzy na mnie zdziwiony.- Nie smakuje ci?
-Problem w tym, że mi smakuje. I od teraz wiesz, że ty mi będziesz mi robił śniadania, nie?- siadam mu ka kolanach i przytulam.
-Dla ciebie wszystko- mruczy mi do ucha i zaczyna bawić się moimi włosami.
-Cholera!- zrywam się.- Dzisiaj idziemy na misje! Ubieraj się i idziemy do mnie!
Gray wybucha śmiechem i szybko pakuje się. Ja zakładam wczorajsze ubrania i ciągnę go do mnie. Dochodzimy do mnie. Idę do mnie i pakuję pierwsze, lepsze rzeczy. Idziemy na stację. Tam czekają już na nas wszyscy.
-Wreszcie- mówi wkurzona Erza.
-No sory cię wielkie! Też byś się spóźniła, gdybyś co dopiero wstała- mówię zziajana.
-To co wy tam robiliście?- Natsu, Happy i Lucy duszą śmiech.
-Różne rzeczy- przytula mnie od tyłu Gray.
-Boże, ale wy wszyscy jesteście nie wyżyci- kręcę głową.
Oni tylko wybuchają śmiechem. Każdy człowiek patrzy na nas jak na idiotów. Pociąg wjeżdża na stacje i prawie do niego wbiegam. Jak najdalej od nich. Zajmuję szybko przedział. Lucy i Happy idą normalnie, ale Erza ciągnie za sobą zielonego Natsu. Każdy zajmuje swoje miejsce, a różowowłosy zostaje znokautowany przez szkarłatnowłosą. Patrzę przez okno i obserwuje krajobraz.Czuję na sobie wzrok czarnowłosego.
-Oni się luuuubbbbiiiiąąąąą- mówi przeciągle Happy.
-Zapamiętaj sobie Happy, że ja ci też tak będę mówić jak będziesz się gapić na dziewczynę dłużej niż 10 sekund- mówię wściekła.
-Aye sir!- mówi lekko zarumieniony kotek.
-Wysiadamy- mówi lekko uśmiechnięta Erza i wyciąga Natsu na świeże powietrze, a my posłusznie idziemy za nią. Różowosłosy pada na ziemię i zaczyna ją całować. Gray już szykuje się, żeby coś powiedzieć, ale przerywam mu:
-Ani mi się waż. Nie chcę słuchać waszych kłótni.
-Mrożonka jest pod pantoflem!- wybucha śmiechem Natsu.
-Zamknij się Natsu albo powiem Himei o zdjeciach- mówię z z szyderczym uśmiechem. Chłopak rumieni się i zamyka.
-Chyba nie chcemy wiedzieć co to za zdjęcia- zaczynami iść przez las.
-Toooo... Może powiecie mi do jakiej gildii idziemy?- uśmiecham się szeroko.
-Nie, bo się cofniesz- mówi czerwonowłosa.
Wzruszam ramionami i idę dalej za nimi. Już widzimy zarysy budynku...
-JAJA SE ROBICIE?!- zaczynam wrzeszczeć.- BLUE PEGASUS?!
-Kuro...- zaczyna Lucy.
-Co to to nie! Nie zamierzam iść do tego różowego burdelu, z pedałami i żygolakami, głupszymi od Dragneel'a i Fullbuster'a razem wziętych!
-Racja!- mówią chórem chłopacy. Zamyślają się na chwilę.- Ej!
-Widzicie! Być głupszymi od nich to już cud!- zaczynam się cofać.- Addio Mio Caro!
Erza łapie mnie i potrząsa mną.
-Idziemy tam razem! Musimy to zrobić!
-Pojebało? Nie zamierzam wdychać tego samego powietrza co Lates!- wyrywam się jej.
Ona mechanicznym krokiem idzie do drzwi gildii. Boże! Jestem za młoda żeby umierać!

~W tym samym czasie~
Czarnowłosy mężczyzna leży na łące. Ogląda chmury. "Chmury są takie piękne, Nii-san. Każda opowiada tą samą historię. Ale inne kawałki"
-Już nie długo, One-chan- szepcze.- Niedługo znów zbierzemy naszą historię w całość Kuro-chan.



***
Możecie mnie zabić, torturować czy co tam chcecie, ale nie napisałam sceny +18! *zaczyna beczeć* Próbowałam, ale do dupy wychodziło! A stwierdziłam, że pseudo pornola ze ścieków wam nie dam! Przepraszam was!
Kuro: I tak od rana. Tylko wyje i wyje.
Bardzo was przepraszam. Ale tyle się w tym tygodniu działo. Ten rozdział i inne moje sprawy... No cóż! Naprawdę was przepraszam! Starałam się, napisać jak najlepiej. Ale mam nadzieję, że narobiłam wam smaczku na brata Kuro ^ ^ To do zobaczenia moi drodzy ^ ^


czwartek, 10 października 2013

Ja... WAS KOCHAM NORMALNIE!

Kochani wy moi!
Chciałabym wam bardzo podziękować za to ponad 7200 wejść! Ja.. ja... *w jej oczach widać łzy*
Kuro: No nie płacz! *przytula ją*
Kuro! Oni są dla mnie tacy dobrzy! 16 obserwatorów i tyle wejść! Kocham was!
Kuro: Arigato za wszystko *uśmiecha się do publiczności*
A i tak przy okazji zapraszam do głosowania w ankiecie! To od was zależy czy będzie czy nie! Do zobaczenia! I jeszcze raz dzięki!

poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 23 "10 minut chochliku!"

-Dlaczego ona się nie budzi?!- słyszę głosy. Kur... Czy tego się nie leczy?!
-Gray spokojnie. Obudzi się- Miruś?
Powoli otwieram oczy.
-Kurwa... Zgaście to światło!- próbuję krzyknąć, ale głos mam zachrypnięty.
-KURO!- wszyscy rzucają się na mnie. Jednak mistrz przytrzymuje ich ogromną ręką.
-Spokój!- jego głos dudni mi w uszach.
-Ja pierdziele... Gorzej niż w świetlicy! A siostra Anna mówiła, żeby nie ćpać!- łapię się za głowę.
-Kuro? Wszystko dobrze? Jaka siostra Anna?- Mira nachyla w moją stronę.
-Cholera... Miruś pić! Błagam ocal człeka!- dziewczyna wybucha śmiechem i podaje mi szklankę wody. Wypijam ją jednym łykiem.- Mówiłam ci już kiedyś, że jesteś bohaterką?
-Hai. I to wiele razy- uśmiecha się szeroko.
-A was co tu tyle? Więcej was matka nie miała?- śmieję się.
-Bo wiesz Kuro... Ty już jesteś nie przytomna tydzień- mówi cicho Natsu.
-Hahaha~! Dobry żart Natsu! Robisz się lepszy niż Barbara Kwarc!- śmieje się głośno.
-Kuro...- zaczyna Mistrz. Rozglądam się po sali. Dlaczego słyszałam jego głos, a go nie widzę.- Zostawimy was samych- wszyscy wychodzą. Teraz widzę go dokładnie.Stoi oparty o ścianę, nadal ma spodnie od garnituru. Jest bledszy niż zwykle i ma worki pod oczami.
-Gray...- patrzę na niego.
-Dlaczego to zrobiłaś?- nie patrzy na mnie. Zapatrzony jest w okno.
-Ale co?
-Po pierwsze: Dlaczego mimo tego, że krwawiłaś zaatakowałaś go? Dalibyśmy mu radę.
-Musiałam to zrobić. Zraniłby i was. A na to nie mogę pozwolić. Jesteście moją rodziną. Wasze rany bolą mnie bardziej niż własne- mówię poważnie.
-A myślisz, że mnie nie bolało jak zobaczyłem cię całą we krwi? Wtedy... Pomyślałem sobie, że jeśli ty nie przeżyjesz... Kuro. Ja nie jestem w stanie normalnie funkcjonować bez ciebie- patrzy mi w oczy.
-Co ty...- zaczynam.
-Nie przerywaj mi- podchodzi do mnie i klęka przy moim łóżku.- Codziennie kiedy wstaje wiem, że ten dzień będzie szczęśliwy bo wiem, że zobaczę ciebie. Zobaczę twój uśmiech, usłyszę twój głos... Kiedy... Nie było ciebie przez te dwa dni... Moje serce umierało. Kiedy tylko usłyszałem, że z tobą zatańczę moje serce ożyło. Znów zobaczyłem twoją twarz. Ale nie było na nim uśmiechu. Zobaczyłem ból. A najgorsze było to, że to ja go wywołałem. Tak bardzo się bałem, że mnie znienawidzisz, że odejdziesz z nim... Ale kiedy znaleźliśmy ciebie z Natsu. Cały tydzień bałem się o ciebie. O to, że zostawisz gildię,że zostawisz mnie... Te siedem dni były puste. Pierwszy raz w życiu tak się bałem. Bo...- po jego policzkach spływają łzy.- Kocham cię Kuro. Nie wyobrażam sobie samego siebie bez ciebie. Nie widzę dalszego sensu życia bez ciebie...
Ścieram jego łzy przez co nie zauważam kiedy sama zaczynam płakać.
-Gray... Ja... Ten czas bez ciebie... Ranił mnie. Bałam się tylko jednego. Że, gdy wrócę ty będziesz już miał inną. Twoje słowa... Bolały mnie.
-Przysięgam, że już nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Nie chcę żebyś cierpiała. Kuro... Jesteś jedyną osobą na jakiej mi zależy- przysuwa swoją twarz do mojej. Delikatnie ściera moje łzy.- Kocham Cię Kuro- czuję jego usta na moich.
Kiedyś... Ale on był pijany. Teraz... Czuję zapach mięty. Delikatnie wkładam dłonie w jego włosy. Oddaje każdy pocałunek.
-Też cie kocham ty mój cholerny ekshibicjonisto- śmieję się.
-Nie chcę wam przerywać tej zacnej sielanki, ale... Cała gildia chce zobaczyć się z Kuro- śmieje się Gajeel.
-Ty cholero jedna!- rzucam w niego poduszką.
-10 minut chochliku!- zamyka drzwi.
-Zasrany...- ciemnowłosy zamyka mi usta pocałunkiem.- Mam tylko 10 minut!- chłopak wzdycha i puszcza mnie niechętnie.
Powoli wstaję i podchodzę do szafy. Wyjmuje ubrania.
-Khmy! Chciałabym się przebrać!
-No i?- lodowy mag uśmiecha się zabójczo w moją stronę.
-Wora ze dwora!- wyrzucam go za drzwi i szybko przebieram się.- Już!
Gray bierze mnie za rękę i schodzimy na dół.
-No, no! Ledwo powstała z martwych, a już ma faceta!- śmieje się Bisca.
-A właśnie! Bisca~ Kiedy ślub?- uśmiecha się do niej. Ona tylko rumieni się. Wszyscy w gildii wybuchają śmiechem. Zaczynamy pić alkohol. Nagle czuję jak Gray sadza mnie na swoich kolanach.
-No weź się! Jeszcze umiem siedzieć!
-Straciłem tyle czasu... Musze go nadrobić- zaczyna całować moją szyje. Momentalnie robię się czerwona jak burak.
-Po proszę do mojego gabinetu: Erzę, Natsu, Lucy, Gray'a, Kuro i Happiego!- krzyczy Staruszek ze swojego gabinetu.
Wstajemy i idziemy do pokoju.
-O co chodzi Mistrzu?- pyta czerwonowłosa.
Makarov ma tylko banana na ryju i mówi:
-Drużyna Światła zostaje aktywowana.


***

No i jest romansik! Następnym razem będzie więcej alkoholu, seksu, prostytutek i zapiekanek!
Kuro: Wcale nie!
Dobra... Następnym razem będzie oczywiście misja Drużyny Światła. A i seksu też nie zabraknie! Buhahaha~!
Kuro: Przerażasz mnie, a ich to już na 100%!
To jest moje 14 przekazanie. "Przerażaj bliźniego swego!"
Kuro: Jesteś głupia -.-
Też cię kocham ^ ^ Do następnego rozdziału my Fairies!

piątek, 4 października 2013

Rozdział 22 "Tęsknie Kuro..."

Kur... Nic nie piłam, a łeb mi pęka! Powoli otwieram oczy i... Nie! To niemożliwe! Znów ten pokój! Pokój z mojego snu. Pokój, w którym ja...
-Już się obudziłaś Księżniczko!- pochodzi do mnie i podnosi mój podbródek.
-Kim ty jesteś do cholery?!- krzyczę mu w twarz.
-Już mnie nie pamiętasz Księżniczko?- wzdycha, odchodzi kilak kroków i kłania się teatralnie.- Jeden z trzech grzechów Szatana. Demon Uragiri*.
Patrzę na niego zdziwiona.
-Czego chcesz ode mnie?
-Oj Księżniczko. Jeśli nie pamiętasz muszę ci przypomnieć- czuję jego usta na swoich, a przed oczami staje mi scena...

~Retrospekcja~

-Przepraszam tatusiu- dziewczynka stoi przed tronem i płacze.
-CO MI PO TWOICH PRZEPROSINACH SMARKULO?!- mężczyzna wstaje i zdenerwowany uderza dziecko w twarz.
-COŚ TY ZROBIŁ?!- kobieta podbiega do dziewczynki i patrzy na czerwony policzek.
-ZNÓW WTRĄCAŁA SIĘ W NIE SWOJE SPRAWY!
-I co? Wiedziała jak znów mnie zdradzasz?- mężczyzna patrz na nią zdziwiony.- Wiedziałam o tym od początku. Uragiri wie wszystko o zdradzie- bierze dziecko na ręce i wychodzi z sali tronowej zostawiając zdziwionego mężczyznę.
-Gomene Mamo- przytula się do kobiety.
-Nic się nie stało- mówi, a z jej oczu ciekną łzy.
***
Do sali tronowej wchodzi mężczyzna o fioletowych włosach. 
-ZNÓW PRZEZ CIEBIE PŁAKAŁA!!! -rzuca się na drugiego mężczyznę. Ten odrzuca go jednym ruchem.
-Kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać?!
-Stracisz żonę- kaszle krwią.- Stracisz też córkę- wychodzi, a mężczyzna drugi raz tego dnia stoi na środku pomieszczenia zdziwiony.

~Koniec retrospekcji~

-Dlatego... Chcesz mnie zabić?- mówię przez łzy. On mnie uderzył, zdradzał mamę...
-Ona cierpiała bo kochała. On cierpiał bo was stracił. Ty będziesz  cierpieć tak samo jak ona. Zdrada... Piękne słowo nie uważasz?- wybucha śmiechem.
-Zależy jak dla kogo- prycham.
-Pyskujesz? Czyli chyba czas zacząć. Ale za nim to... Zawołaj go. Swego "ukochanego". Będzie cierpieć razem z tobą.
-Nigdy!- wyrywam się.
-Zła odpowiedź- syczy i przebija mi ramię sztyletem.
-Kurwa!- krew szybko sączy się z rany.
Uragiri tnie moje ciało w prawie każdym miejscu.
-Wykrzycz to!
-GRAY!!!!- krzyczę najgłośniej jak tylko potrafię.


~Punkt widzenia Gray'a~

Sięgam po drugi kieliszek, gdy słyszę krzyk Kuro. Brzmi jakby umierała...
-Kurwa!- wszyscy wbiegają z gildii.- Idziesz ze mną płomyczku!- biegniemy za głosem Kuro. Mam nadzieję, że jeszcze wytrzyma.

~Punkt widzenia Osoby Trzeciej~

Do pomieszczenia wbiega dwójka chłopaków. Pod ścianą pól leży dziewczyna, a nag nią stoi fioletowłosy.
-Już jesteście! Czyli przedstawienie czas zacząć!- celuje w serce dziewczyny.
-Odpierdol się od niej! Lodowy Twór: Lance!- w mężczyznę leci ogrom lodowych lanc. Od odbija je jednym ruchem.
-Tylko tyle? Metalowe tworzenie: Młot!- ogromny młot uderza w dwójkę.
-Kur... Silny jest. Ale my jesteśmy lepsi!- krzycz Natsu.- Stalowe Pięści Ognistego Smoka!
-Jasne płomyczku! Lodowe Tworzenie: Kosa Śmierci!
Atakują razem. Fioletowłosy demon śmieje się, lecz nie zdąża uniknąć ataków.
-Kurwa- pluje krwią. Już ma się podnieść, gdy do ściany przygniata go ogromna drewniana dłoń.
-Spieprzaj... Od... Nich- dziewczyna ledwo się podnosi.
-Kuro...- mówi ciemnowłosy.
-Ty.. Gnojku... -podbiega do niego i zaczyna go dusić.- Spieprzaj stąd!- wyrzuca go za drzwi.
-Jak sobie chcesz Księżniczko. Lecz ja wrócę- znika w ciemnościach.
Dziewczyna upada na ziemię i kaszle krwią.
-Kuro!- podbiega do niej i bierze ją na ręce. Rusza razem z różowowłosym do gildii.- Wytrzymaj!
-Gray. Kocham.. cię..- dziewczyna traci przytomność

~Kilkaset metrów dalej~

Fioletowłosy wpada na polanę. Zauważa pewnego czarnowłosego chłopaka...
-To niemożliwe! Ty nie żyjesz!- krzyczy zdenerwowany. Widać, że boi się chłopaka.
-Skrzywdziłeś moją One-chan. Nie wybaczę ci tego nigdy. Dla niej mogę nawet powstać z martwych. Umrzesz bo ją skrzywdziłeś- jego oczy błyszczą czerwienią.
Mężczyzna zwija się i krzyczy w agonii. Po chwili zaczyna się palić i już go nie ma.
-One-chan... Dla ciebie mogę popełniać najgorszy grzechy- kładzie się na trawie i patrzy w niebo.- Tęsknie Kuro...


*Uragiri- Zdrada

***

Welcome, Welcome, Welcome! Happy Hunger Games! And May The Odd Ever Be in Your Favor!
Kuro: I tak odbija jej od rana -.-
No co?! Cieszę się jak głupia, bo, ponieważ i rzeczowo... W mojej kochanej szkole będzie wystawiane przedstawienie za dwa tygodnie i będzie do tego użyty mój scenariusz! *skacze wesoła*
Kuro: Ale to na podstawie "Szatana z Siódmej Klasy" -.-
Cicho! Ważne, że ja napisałam! :D 
Kuro: Jedźmy dalej, bo zanudzisz ich na śmierć -.-
Hai... Wiec rozdział nawet mi się podoba. A dedykuje go naszym Drogim DarkHappy-chan i Yoruichi Yo! A i oczywiście Nakatsu ^ ^
Kuro: Dobijasz mnie -.-
Wiem :D Taka moja rola w tym świecie. Do następnego!